sobota, 31 grudnia 2016

Podsumowanie roku 2016

Dawno temu w odległej galaktyce, kiedy byłem jeszcze biegowym pampersem (1,5 roku stażu) a w blogu pokładałem nadzieję, że będzie mnie ktoś czytał [od razu dementuję, to nie jest marudzenie - fakt, że czyta mnie grupka znajomych, to najlepsze co mogło mi się zdarzyć! bez ambicji zostania biegowym blogerem roku pisze się o wiele łatwiej, robię to głównie dla siebie, aby w czasach kiedy pamięć będzie szwankowała dać wnuczkom linka do relacji z Łemkowyny ;) ] ... no więc dawno temu zrobiłem wieloetapowe podsumowanie roku. Swoją drogą skończyło się ono kłótnią w domu, że zamiast świętować Sylwestra zabieram się za podsumowania :)

 

piątek, 30 grudnia 2016

Kącik biegowego melomana: The Cure - Disintegration

Był rok 1989 lub 1990. Znajomy mojej starszej siostry miał przyjechać do nas w odwiedziny z ... Warszawy. Zapytał się czy coś przywieść. Pamiętam dokładnie jak dyktowałem co to ma być: debiut Roxette, Fine Young Cannibals - The Raw & The Cooked , Tina Turner - Foreing Affairs, Gary Moore - Still Got The Blues oraz... The Cure - Disintegration.


W telewizji we Wzrockowej Liście Przebojów Marka Niedźwieckiego chyba co tydzień pojawiał się dziwny człowiek leżący na łóżku oplecionym w pajęczyny i śpiewający kołysankę. A kilka tygodni pózniej na LP3 zadebiutował Love Song.

czwartek, 29 grudnia 2016

Ciekaw jestem jakie wino będzie z rocznika 2016 bo biegowo był udany ;-)



- Pani nie powinna chodzić do dietetyka. Pani powinna udać się do psychologa! - takie zdanie usłyszała jedna z moich znajomych, kiedy jeden z najlepszych dietetyków w trójmieście szukał wytłumaczenia na porażkę swojej pracy.
* * * 
Rozpoczynam ten wpis niczym Strasburger Familiadę - dobrym żartem :) Sam śmiałem się jak to usłyszałem, ale po chwili nadeszła refleksja. Nawet po kilkunastu latach od sukcesów Adama Małysza pamiętam, że nie tylko bułka z bananem dała mu miejsce na panteonie sław polskiego sportu. Za jego plecami stali Blechacz i Żołądź - czyli psycholog i fizjolog. A bez prawidłowego "ułożenia głowy" trudno by było o sukcesy.

sobota, 24 grudnia 2016

Parkrun Szczecinek #172 - Wigilia


To moja trzecia wizyta w Szczecinku. W zeszłym roku odkryłem, że drogę Chojnice - Szczecinek można pokonać w mniej niż godzinę, a odwiedziny u Teściów nie muszą się wiązać z brakiem porannego sobotniego biegu pod szyldem "parkruna".

Nie lubię odpuszczać Parkruna. Ja ten bieg po prostu bardzo lubię, nadaje rytm mojemu tygodniowemu bieganiu. Niezależnie czy biegam po 70 km w tygodniu, czy tak jak ostatnio trochę odpuszczam i ledwie kolekcjonuję 20 km - parkrun w sobotę musi być! Od jakiegoś czasu na biegi zabieram także córkę. Zazwyczaj zamykamy stawkę, ale tak jak oznajmiłem kilka tygodni temu: "dopóki żaden znajomy nam junior nie pobiegnie lepiej niż personal best Kreski czyli 28:34 absolutnie się nie ścigamy z czasem i biegamy dla funu"  :D

Dlatego nie lubię odpuszczać Parkruna. Między innymi dlatego, że odpuszczanie wchodzi w krew ;)

niedziela, 18 grudnia 2016

Koncerty mojego życia: Songs Ohia - Berlin 2003


To nie jest blog stricte biegowy. To blog biegowo-muzyczny. Gdyby nie muzyka, która ciągnęła mnie do wyjścia na ścieżkę - pewnie nie biegałbym. Gdyby nie bieganie - pewnie nie miałbym czasu na słuchanie muzyki w takich objętościach jakie daje mi samotne przemierzanie dystansu w słuchawkach na uszach.

Miałem szczęście w swoim życiu być uczestnikiem kilku koncertów, które przetoczyły się po mnie jak emocjonalny walec i zrobiły mi akupunkturę każdej części mojego ciała. Do dzisiaj wyjmuję jeszcze igły tamtych wspomnień. Chciałbym opisać je w krótkim cyklu pt. "koncerty mojego życia". Kiedyś wyprawa na koncert doświadczała mnie emocjonalnie tak samo mocno jak dziś wyprawa na Łemkowynę czy Sudecką Setkę. To była podróż i eskalacja emocji. Kiedyś wyłącznie tych siedzących w głowie, dziś także tych fizycznych. Tak naprawdę wyprawa na koncert i bieg ultra to przeżycia bardzo do siebie podobne... 

sobota, 17 grudnia 2016

Parkrun Gdańsk-Południe #20 - Pokemon Go Run


- Kamil jak Ci się dziś podobało na parkunie? -  zapytałem
- Bez wiatru, bez lodu, bez błota, już nie pamiętam kiedy tak dobrze mi się biegło na naszym parkrunie - odpowiedział....

* * *
- Tomek piszesz właśnie wpis o parkrunie? Nieee!? - dodała małżonka
- Ja? Nie! Nic nie piszę!
 * * *

 - Na ostatniej prostej wyprzedziła mnie dziewczyna, odpowiedziałem kontrą, ale... nie dałem rady na jej rekontrę - dodał Kamil
- Czyli przegrałeś z dziewczyną? 
- Przegrałem, ale z NAJLEPSZĄ dziewczyną na parkrunie

Patrzę na wyniki, Kamil na metę przybiegł 14-ty w czasie 21:31... Hmmm jakby nie patrzeć to jego najlepszy czas ever w parkrunie. I najlepszy ever w oficjalnym biegu na 5 km...

- Kamil jakie to wrażenie zostać bohaterem dnia? - zapytałem przed sekundą?

- Nie wiem! Jeszcze nie zostałem! - odpowiedział

Liczę zatem, że wypowiesz się w komentarzu :)

* * *

Na dzisiejszym parkrunie było dokładnie tak jak powinno być: rodziny na starcie, młodzi wolontariusze, urodziny Franka (wszystkiego najlepszego!), żelki i czekoladki na mecie, wyniki na serwerze zanim zdążyłem pomyśleć aby ich poszukać. 

Ja z Kreską obchodziliśmy "dzień pokemona". Spokojnie i na luzie zrobiliśmy 33 minuty w stylowych czapkach. 

- Tobie bardziej pasowałaby czapka Snorlaxa - powiedział bohater dnia.


Masz rację Kamil, zamówiłem sobie taką z aliexpress :D

poniedziałek, 12 grudnia 2016

Hello Łemko :) see you in October!

Bałem się tych zapisów cholernie. Żyję z traumą Rzeźnika 2014, który miał być moim celem na pierwsze ultra. To był TEN pierwszy Rzeźnik, kiedy nie wystarczyło być o umówionej porze przy komputerze i spokojnie wpisać dane. Wtedy serwery stanęły, poszedł dym, a jak opadł było po zapisach...


Bałem się, że dziś będzie podobnie. Dziś, czyli w dniu zapisów na IV edycję Łemkowyna Ultra Trail. W końcu mieszkam w Gdańsku, a stąd nawet światłowodem do Krosna jest jakieś 700 km. Bałem się, że rosnąca geometrycznie reputacja biegu sprawi, że w ciągu kilku sekund będzie po zapisach. Przygotowałem się perfekcyjnie. W notatniku miałem wcześniej przygotowane swoje dane aby nie pisać, ale operować wyłącznie klawiszami Ctrl-C Ctrl-V... No i w końcu nastał 12 grudnia 2016 godzina 19:00... Trenowałem do tego momentu od 12 stycznia 2014... Szybkie palce poszły w ruch i JUŻ! Klikam wyślij i jestem!! Dwunasty na liście!!

niedziela, 11 grudnia 2016

Parkrun Gdańsk-Południe #19 - Łemko 70 czy 150?

Notatka z tego parkruna jest dla mnie wyjątkowa. Od kilku dni cała moja energia fizyczno-psychiczno-kulinarna zaangażowana była w organizację wydarzenia, które miało miejsce dziś w mojej rodzinie - mówiąc wprost: chrzest. Bieganie parkruna o 9:00 wiedząc, że o 11:00 mam być w kościele, a następnie być gospodarzem imprezy na ponad 20 osób... można nazwać lekkomyślnym zamiarem :)

Przyznam, że trochę się zdziwiłem, kiedy moja małżonka nie protestowała, gdy o 8:40 zacząłem szukać obcisłych gaci i bluzy z Łemko... Dlatego też nie nalegałem za bardzo aby szła ze mną Kreska, tym bardziej, że o 9:00 miała przyjechać ukochana kuzynka Karolina, aby zrobić jej szałową fryzurę :)

O 8:50 wyszedłem z domu. Niewyspany, z głową zawieszoną gdzieś między odhaczaniem checklisty a trwogą zadań, które jeszcze przed mną. Włączyłem endo i zacząłem truchtać na linię startu... NAGLE:

- "Ho ho ho" - zza pleców pojawił się Dominik.
- "Sam jesteś?" - zapytałem rozglądając się za Hanią
- "Hania pobiegła przodem, a ja musiałem cofnąć się bo..."
- "...zapomniałeś kodów" - dokończyłem zdanie
- "Tak... "

Ucieszyłem się, że będzie biegła Hania, bo to oznacza, że mam alibi na nie-bieganie-poza-granicą-komfortu :)

- Haha! Cieszysz się, że będziesz miał alibi na wolne bieganie? - zagaił cwaniaczek Dagiel

Jesteśmy jak stare dobre małżeństwo, czytamy sobie w myślach. Ale ostrzegam Cię Dagiel - jak zaczniesz grać na gitarze i śpiewać mi o wrzosowisku, to nie jadę z Tobą na żadne ultra i powiem Eli!



sobota, 10 grudnia 2016

Bieganie z Pokemon Go

- Słuchaj, mogę z Tobą biegać, ale jest jeden warunek... daj znać przed 16... to nie jest warunek.

Tymi słowami we wtorkowe południe przywitał mnie Michał na messengerze. Od kilku tygodni mamy swój męski plan wtorkowego wieczoru: odstawiam moje dzieciaki na basen przebrany już w obcisłe gacie i na godzinę urywam się z Michałem na bieg między Karczemkami a Jasieniem.

Nie zdążyłem zapytać co zatem ma być tym warunkiem, kiedy nasz picasso biegania dodał:

- Warunek jest, że nie będziesz zbierał tych pierd... pokemonów


poniedziałek, 5 grudnia 2016

Kącik biegowego melomana: Pink Floyd - Meddle


Stoisz na pustkowiu, w samym sercu wielkiej zamieci. Pomiędzy podmuchami wiatru wyłapujesz pojedyncze trącenie struny basu. Potem kolejne, i jeszcze raz. Potem cała kaskada, basu, klawiszy, perkusji i gitary. Czujesz się jakbyś opuścił bezpieczny kontener na stacji polarnej "Arctowski" na Antarktydzie. Nikt nie śpiewa. Bo to nie jest piosenka do śpiewania. To dźwięki, które wykręcają na lewą stronę Twoje poczucie bezpieczeństwa. I wtedy zmodulowany głos wypowiada jedno jedyne zdanie: One of these days, I'm going to cut you into little pieces...

sobota, 3 grudnia 2016

Parkrun Gdańsk-Południe #18 - Mewa Ochocka

Nie było wpisu z zeszłotygodniowego parkruna. Nie było bo ja sam bawiłem się w słonecznej Italii, a mój osiedlowy donosiciel faktów z parkruna powiedział po prostu - "wiało". Teoretycznie mogłem pójść na łatwiznę aby zachować ciągłość relacji pt "wiało", ale aż takim niewolnikiem w narzuconych przez siebie kajdanach nie jestem :)

Ale z dzisiejszego parkruna relacja będzie.

Mewa ochocka. 

Widzieliście tę grupkę osób wyglądających jak ekipa desantowa z Kamczatki uzbrojona w wielkie lufy? Przebiegając zatrzymałem się i zapytałem co to za zgromadzenie. Okazało się, że byliśmy świadkami wydarzenia dekady w świecie polskiej ornitologii!! Nad stawem Świętokrzyska 1 po raz pierwszy w historii zaobserwowano mewę ochocką!! To niezwykle rzadka mewa, która na co dzień mieszka nad Morzem Ochockim, czyli na Kamczatce, ewentualnie na Alasce. A Ci ludzie co stali nad stawem to ornitolodzy, którzy zjechali nad nasze bajorko z całej Polski (Opole, Wrocław, Kraków) po tym jak wczoraj wieczorem poszła fama, że widzianą taką mewę u nas. Jechali nocą po kilka godzin aby nad ranem zrobić to zdjęcie!!


To 452 gatunek ptaka zaobserwowany kiedykolwiek w całej historii Polski.

wtorek, 29 listopada 2016

Giro del Lago d'Iseo - dzień 3 - powrót i podsumowanie kosztów


Samolot z Bergamo mieliśmy o 16-tej. Dzięki temu mogliśmy na spokojnie wyspać się bez budzika, zjeść śniadanie, wykąpać się w jeziorze (Dominik cały - ja tylko nogi), pospacerować po mieście, pojechać autobusem do Bergamo, zjeść kanapki na ławeczce w parku przy 18 stopniach ciepła, popatrzeć na startujące samoloty i ostatecznie zapakować się do Ryanera aby po 2 godzinach lotu wylądować w gdańskim deszczu ze śniegiem :)

Więcej rozpisywać się nie trzeba, choć warto wspomnieć, że ciabatta mimo, że wczorajsza to wypełniona oliwkami i kozim serem smakowała pysznie.


Przystąpmy jednak do tego, na co małżonki czekają najbardziej - do podsumowania kosztów:

poniedziałek, 28 listopada 2016

Giro del Lago d'Iseo - dzień 2 - bieg

Poprzedni wpis mówi o tym dlaczego i jak znaleźliśmy się z Dominikiem nad Lago d'Iseo. W tym opiszę dzień najważniejszy - dzień biegu.


Nasz hotel jak wspominałem lata świetności przeżywał pół wieku temu. Ale jedno trzeba mu oddać - to najlepsze położenie jakie można sobie wymarzyć. Kilkadziesiąt metrów od mostu, który wieczorem tego samego dnia zamknie naszą pętlę dookoła jeziora, przy samej promenadzie, z widokiem przez okno takim jak na powyższym zdjęciu.

Budziki nastawiliśmy na 7-mą. Pierwotnie planowaliśmy wyruszyć nieco wcześniej ale godzinę startu zdeterminowała godzina śniadania. Tutaj rozpoczynało się o 7:30. Jedzenie bez szału, tradycyjne hotelowe: pieczywo, szynka, ser, jogurty, dżemy, owoce, tarta z owocami, croissanty, automat z kawa i automat sokami.

niedziela, 27 listopada 2016

Giro del Lago d'Iseo - dzień 1 - idea i podróż


Według mnie był to początek września. Staliśmy z Dominikiem na placu zabaw pilnując dzieciaków, które akurat wymyśliły, że będą skakać z daszku mini-zjeżdżalni. Robiło się ciemno, w krótkim rękawku było zimno i zaczynały ciąć komary.

- A może by tak pojechać jesienią pobiegać gdzieś po ciepłych krajach? - zapytał Dominik.
- Jasne... - odpowiedziałem, zabiłem komara, który właśnie mnie ukąsił, chwyciłem dzieciaki za rękę i poszedłem do domu.

Nie minęła godzina, kiedy napisał do mnie Dominik: "kupiłem dwa tanie bilety do Bergamo na koniec listopada"...

środa, 23 listopada 2016

Parkrun Gdańsk-Południe #16 - Mannequin Challenge

Nie było mnie w ostatnią sobotę na Parkrunie Gdańsk-Południe. Nie oznacza to, że nikt ode mnie nie był reprezentowany. Podczas kiedy ja obstawiałem punkty na trasie Tricity Ultra i zajadłem babeczki Kreska wstała o 8:35 i z jednym otwartym okiem i bez śniadania stoczyła się z górki na start parkruna, gdzie odebrał ją Kamil.

Relacja zatem będzie bardzo krótka, w pewnym sensie tylko kronikarska. Wystartowało 75 osób, w tym 9-cioro JM10 lub JW10. Pola wyrwała do przodu i zrobiła PB. Karol pokonał Kreskę o kilka minut, a moja córka ledwie pokonała 36 minut pod opieką Kamila.

I jeszcze jedno. Po kilku minutach od startu zawodnicy się zatrzymali a Paweł obszedł wszystkich z kamerą. Nazywa się to mannequin challenge  i wyszło bardzo fajnie.


A kto został bohaterem dnia? Zapytałem o to Kamila, a ten wskazał dwie osoby, które zrobiły swoje PB tego dnia: Pola i Marcin Rz. Ale Marcin już kiedyś był bohaterem, więc tym razem jednogłośnie (czyli głosem Kamila) bohaterem dnia zostaje Pola i jej życiówka 30:49. Gratulacje! Coś czuję, że 30 minut łamiemy już za parę dni, prawda?


Szkoda, że znów mnie nie będzie.

niedziela, 20 listopada 2016

TCU6 - relacja z VI edycji biegu dookoła Trójmiasta

Kilka godzin temu wróciłem do domu po kilkunastu poprzednich spędzonych na przemian na punktach, w samochodzie i z telefonem w ręku. I po raz kolejny doświadczam tego błogiego uczucia, które można skrócić w słowach: znów się udało...


wtorek, 15 listopada 2016

Co na to pięta, że w listopadzie wszyscy się z nią żegnają?



Mam cztery pomysły na początek tego wpisu:

Początek nr 1
Kiedy wieczorem wszyscy śpią, a ja już przeczytałem cały internet, zaglądam z nadzieją na biegowe blogi i szukam nowych wpisów. Portale biegowe mnie nudzą, coraz rzadziej można spotkać tam teksty nie dotknięte nieudolnie maskowaną ręką reklamy. Są oczywiście fajne teksty, ale to temat na inny wpis, inną dyskusję. Nowy wpis na blogu jest jak oddech świeżego zimowego powietrza przed snem wciągnięty przez otwarte okno. Z największą ciekawością śledzę wpisy osób, które w jakiś sposób znam, spotykam się na biegach, albo przynajmniej gdzieś splotłem się w wymianie zdań na forach. Regularnie czytam Biegacza z Północy, Porannego Biegacza, 2h59min, Misia - czyli najlepszych lokalesów :) Śledzę Heavy Runs Light - czyli jednego z nielicznych biegaczy, którzy naprawdę czują o co chodzi w słuchawkach do biegania. Bardzo często brakuje mi czegoś do przeczytania do poduszki. Kiedyś zapytam się Was, jakie blogi biegowe polecacie, takie, o których mogę nie wiedzieć... ale to populistyczne pytanie także zostawię sobie na inny wpis....

sobota, 12 listopada 2016

Parkrun Gdańsk-Południe #15 - aby coś osiągnąć nie wystarczy tylko chcieć


- Tato, a prawda, że aby coś osiągnąć nie wystarczy tylko chcieć? Trzeba jeszcze coś robić, a nie tylko chcieć. Na przykład ja bardzo chciałam koszulkę Parkrun 10, ale gdybym tylko chciała, nawet nie wiem jak mocno, to i tak bym jej nie dostała. Musiałam po prostu 10 razy pobiec i ją zdobyć!

Byłem trochę oszołomiony tym wywodem filozoficznym, którym uraczyła mnie moja córka maszerując na pakrun o 8:50 w sobotę rano.

- Na początku, jak powiedziałeś, żebym z Tobą pobiegła, to myślałam, że sobie żartujesz. Że to niemożliwe, żeby się udało tyle przebiec, ale się udało. I dzisiaj będę biegła 18-ty raz... szkoda, że nie ma koszulki Parkrun 20... 

piątek, 11 listopada 2016

O tym jak zostałem cwaniakiem roku


10 miesięcy temu bardzo wierzyłem w swoją przemianę. Wiadomo, nowy rok, nowe postanowienia, kolejki w Decathlonie, nowe nadzieje. I właśnie wtedy rzuciłem wyzwanie chłopakom z Tricity Ultra - ostatni w biegu na 10 km 11 listopada w Gdyni stawia obiad pozostałym. Wyzwanie całkowicie na wyrost, bo jakby nie patrzeć, to byłem i jestem najwolniejszy z całej ekipy, ale nadzieje były, głównie oparte na tym, że zrzucę kilkanaście kg a ich złapią kontuzje albo lenistwo. Nie byłem bez szans :)

Reakcje na moją rękawicę były następujące:




niedziela, 6 listopada 2016

Parkrun Gdańsk-Południe #14 i wielki krok małego człowieka


Kiedy o 8:00 wyjrzałem przez okno miałem wrażenie, że bez systemu ILS nie trafimy dziś na start #14-tego parkruna Gdańsk-Południe. Mgła pokrywała oba zbiorniki Świętokrzyska I i II. Nikt nie był pewny ile osób stanęło na starcie. Ci z początku nie widzieli ostatnich i vice versa. W mgle wypatrzyłem Kamila z Karolem, spojrzałem się w oczy seniora i mimo ogólnej złej widoczności zauważyłem, że spał chyba ze 4 godziny...

- Położyłem się o 3-ciej. - powiedział Kamil - Jeżeli chcesz pobiec szybciej, to ja chętnie poprowadzę dziś Kreskę i Karola.

poniedziałek, 31 października 2016

Kącik biegowego melomana: Songs of Leonard Cohen vs You Want It Darker


Kiedy pod koniec wakacji spojrzałem na zapowiedzi wydawnicze tej jesieni mogłem tylko złapać się za głowę. Nowe płyty mieli wydać: New Model Army, Yello, Van Der Graaf Generator, Marillion, Nick Cave, Leonard Cohen... Każda z nich zasługuje na osobny wpis, ale od dwóch dni to właśnie nowy Cohen - You Want It Darker zawładnął każdym z moich urządzeń spiętym z Tidalem i Spotifajem.

Pomiędzy nagraniem pierwszej i ostatniej, 14-tej płyty Leonarda Cohena minęło 50 lat. Ostatnie trzy wydawał dokładnie co 2 lata. Pojawiła się plotka, że Cohen został zmuszony do tego przez księgowego, który ogołocił konto artysty do zera. Jeżeli to prawda, to mam pewną petycję w imieniu całego świata fanów Rogera Watersa - błagam, niech ten księgowy podejmie pracę u byłego lidera Pink Floyd!

niedziela, 30 października 2016

Roztrenowanie jest dla tych co trenują

Rok temu o tej porze przez miesiąc odpoczywałem. Po Łemkowynie, która przez 32 godziny 150-kilometrowej przeprawy zryła mi głowę. Teoretycznie listopad jest miesiącem roztrenowania, ale... kompletnie nie czuję takiej potrzeby w tym roku. Może dlatego, że ja nie mam żadnych cykli treningowych? Ostatnie zawody, do których się przygotowywałem to Sudecka 100-ka w czerwcu. A może leniwy lipiec był po prostu substytutem roztrenowania?


sobota, 29 października 2016

Parkrun Gdańsk-Południe #13 z dynią w roli głównej


Było to tak:

- Chciałbym dać parkrunowi coś od siebie. Coś więcej niż tylko uczestnictwo. Chciałbym zrobić parkrunowi wielki termos zupy dyniowej! - takie słowa usłyszałem od Kamila, w ostatni albo jeszcze wcześniejszy piątek.

- Chciałbym, aby nasz parkrun Gdańsk-Południe był wyjątkowy, aby ludzie przychodzili tutaj nie tylko przebiec 5 km, ale też coś dać od siebie. Aby zabierali ze sobą dzieciaki, aby za każdym razem coś się działo. - kontynuował Kamil

- Ach, masz świetne pomysły Kamilu... - odpowiedziałem zanurzając usta w bursztynowym płynie.

środa, 26 października 2016

ULTRA IKEA - koszty

Korzystając z tanich biletów lotniczych można dostać się w wiele miejsc Europy często znacznie taniej niż bilet PKS do Bydgoszczy. Sama podróż często też zajmuje mniej czasu. Ale czy pobyt w innym kraju, gdzie trzeba zapewnić sobie dach nad głową i coś do jedzenia ostatecznie wychodzi taniej niż wyjazd na bieganie w polskich górach?


Policzmy koszty naszej 24-godzinnej wyprawy do Nykoping:

wtorek, 25 października 2016

ULTRA IKEA

Idąc do IKEI dostajemy meble w paczkach. Montujemy je potem tygodniami sami albo z pomocą kumpli. Wystarczy śrubokręt i klucz imbusowy. W podobny sposób podeszliśmy do samodzielnej organizacji wycieczki biegowej. A skoro w stylu IKEA to gdzie indziej niż w Szwecji?


Idea była taka: kupujemy tanie bilety lotnicze gdziekolwiek. Ważne aby były tanie i można było wrócić następnego dnia. Potem ustalamy gdzie będziemy biec. Kilka tygodni temu przeglądając oferty Ryanaira wpadły mi w oko bilety na lotnisko Sztokholm Skavsta z Gdańska za 24 PLN w obie strony. 24 i 25 października. Termin był wolny bo 3 z 4 z nas nie pojchało Łemko i teoretycznie nic nie stało na przeszkodzie aby zapisać się na tę przygodę. Decyzja była szybka. Lecimy. Wylot w poniedziałek o 8:00 rano, powrót następnego dnia o tej samej porze. Mamy 24 godziny na podbój Szwecji...

sobota, 22 października 2016

Parkrun Gdańsk-Południe #12 czyli jak to dobrze, że nie biegnę dziś do Komańczy


Śledzenie tabelek online z wynikami cząstkowymi biegów ultra to naprawdę świetna rozrywka. Lepsza niż oglądanie meczu w tv. Wczoraj wieczorem doczekałem do północy, kiedy w Krynicy zabrzmiał wystrzał startera i ponad 300 osób pomknęło Głównym Szlakiem Beskidzkim na 150-kilomemtrową trasę przez błoto, deszcz, strumienie i góry w kierunku Komańczy. Rano o 7:00 dołączyła do nich grupa biegnąca 70 km z Chyrowej w tym samym kierunku... Jak ja się cieszę, że oba dystansy mam już za sobą i mogłem obudzić się pod ciepłą kołderką :)

środa, 19 października 2016

Jak w trzy lata zrobić kultowy bieg?

Za dwa dni rozpoczyna się III edycja Łemkowyny Ultra Trail. Biegacze będą pokonywali trasę z Krynicy do Komańczy we wszystkich możliwych wariantach. Od 30 do 150 km. A mi jest trochę smutno, bo pierwszy raz w dość krótkiej historii biegu mnie tam nie będzie. Na 150-tkę ciężko będzie mnie jeszcze raz namówić, ale taką 70-tkę z Chyrowej do Komańczy to pobiegłbym naprawdę z przyjemnością... może ma ktoś pakiet do odsprzedania? :D


Na forach ultraunnigowych oraz wśród połowy moich znajomych-biegaczy na FB - Łemkowyna jest absolutnie najgorętszym tematem ostatnich tygodni. Każdy: trenuje do Łemkowyny, radzi jaki sprzęt dokupić na Łemkowynę, pyta się o przejazdy do Krynicy/Krosna, szuka tam noclegów, sprawdza pogodę nad Beskidami... Żaden inny bieg w ciągu ostatniego roku nie wywołał takiego zamieszania i takiego wodospadu informacji w social mediach. No może "afera rzeźnicka" miała swoje gorące pięć minut...

Dlaczego nazywam ten bieg kultowym?

wtorek, 18 października 2016

Parkrun Gdańsk-Południe #11 czyli kto się ganiał po moim powórku jak mnie nie było

Jako nadworny kronikarz biegów dookoła zbiorników retencyjnych Świętokrzyska I i Świętokrzyska II w końcu trafił się taki weekend, kiedy po prostu mnie nie było... Miałem dwa rozwiązania: pierwsze, to schować głowę w piasek i udawać, że parkruna nie było, drugie poprosić Kamila aby opisał co tu się działo kiedy ja robiłem to, co wychodzi mi najlepiej - czyli uprawiałem pieszą wycieczkę dookoła Człuchowa.


niedziela, 16 października 2016

Harpagan nr 52 - relacja z rajdu


Dobiegam drogą asfaltową do ścieżki, która ma mnie doprowadzić do PK15. Za mną 17 godzin rajdu. W nogach nominalnie 80 km, ale razem z tymi nadmiarowymi dochodzę w okolice 90-ciu. Dotarcie do PK15 ma być formalnością, specjalnie wybrałem nieco dłuższą drogę północną stroną strumienia aby nie ryzykować przeprawy przez wodę - jeżeli jakość mostku okaże się wątpliwa. No i nagle dróżka staje się ledwie widocznym śladem poprzez pole, przede mną ściana drzew, do której powoli zmierzam. Nie bardzo wiem, czy to jeszcze ścieżka czy już przeprawa na azymut, na pewno za wiele osób tędy nie chodzi... nagle zatrzymuję się, uśmiecham gorzko do samego siebie patrząc na sięgające daleko w gęsty zagajnik BAGNO!

- Chyba właśnie na tym to polega... - pomyślałem.
- K****  **ć! - dodałem
- K**** k**** k**** **ć - dodałem po kolejnej chwili zastanowienia.

czwartek, 13 października 2016

Harpagan 52, czyli w co ja się wplątałem...


Miałem się nie przyznawać, ale może ktoś jeszcze coś mądrego wrzuci mi w komentarzu, więc lepiej się przyznać i złapać trochę informacji niż jutro przepłakać noc i dzień.

Harpagan jest dla mnie czymś legendarnym i bliskim, ale do tej pory niedostępnym.

niedziela, 9 października 2016

I Bieg Morsa w sezonie 2016/2017


Można się obijać cały tydzień, ale w niedzielę, niezależnie od pogody trzeba się o obudzić o 6:45 a o 7:15 spotkać Dominika przed blokiem. Dzisiaj było naprawdę ciężko. Co prawda zwlekłem się z łóżka ale zasiadłem na kanapie z tabletem w ręku i długo się zastanawiałem jakie słowa będą najbardziej odpowiednie aby wyłgać się z dzisiejszego biegania. Myślałem tak z 10 minut i nic nie wymyśliłem. Ze spuszczoną głową założyłem spodenki, bluzę i buty i zszedłem przed klatkę.

Tomasz Beksiński 24.12.1999


  • Moment nr 1 - Pink Floyd - The Final Cut - pierwsze wolne wybory w Polsce, radio zrzuca kajdany cenzury a TA płyta brzmi w pełnej wersji, ze słowami "Brezhnev took Afghanistan". To jest jeden z dziesięciu najważniejszych momentów mojego życia. 
  • Moment nr 2 - The Sisters Of Mercy - Vision Thing - ostatnia płyta siostrzyczek, a dla mnie  klucz włożony w dłoń. Klucz do mrocznego świata muzyki gotyckiej.
  • Moment nr 3 - Van Der Graaf Generator - Refugees - to tylko jeden utwór, usłyszany w Muzycznej Poczcie UKF w roku 1990, miałem 13 lat i podkochiwałem się w Natalii, ale tego dnia musiałem rozdzielić moją miłość między Natalię i Petera Hammilla.
  • Moment nr 4 - Legendary Pink Dots - Maria Dimension - jeżeli wypowiesz słowa, że zespół jest niszowy, genialny i niedoceniany to tysiące osób po drugiej stronie radioodbiornika nacisną przycisk "rec". Byłem jedną z tych osób i na lata zakochałem się w Legendarnych Różowych Kropkach
  • Moment nr 5 - Abraxas - Cykl obraca się... - Zabrałem fiata 126p od rodziców pod pretekstem pojechania na urodziny do dziewczyny, aby zabrać ją w podróż do Człuchowa na koncert tej niesamowitej grupy z Bydgoszczy. 
  • Moment nr 6 - Ostatnia Audycja... wysłuchałem na żywo tylko ostatnią godzinę. Siedziałem potem do rana i nie mogłem zasnąć. 
  • Moment nr 7 - 15.XII.1999 - koncert Petera Hammilla w Kinoteatrze w Bydgoszczy. Po koncercie pierwszy raz w życiu podchodzę do Tomka Beksińskiego, najgrzeczniej jak potrafię witam się i wręczam płytę z muzyką, którą wraz z Adasiem, przyjacielem z czasów LO i studiów nagraliśmy. Czuję się zakłopotany, że ją wręczam, a Tomek widzę, że czuje się równie zakłopotany, że musi ją otrzymać.  

sobota, 8 października 2016

Parkrun Gdańsk-Południe #10 czyli debiut dziedzica na własnym podwórku


Przez cały tydzień padało. Dosłownie dzień i noc. Nie mam już tej psychiki co parę lat temu, kiedy biegało się w deszczu, śniegu, błocie i orkanie :) Wychodzę z założenia, że nic nie muszę sobie udowadniać, a biegać i tak nie przestanę, więc jak wiało i padało od poniedziałku do piątku to po prostu grzałem tyłek w domu.

Kiedyś pisałem, że w Anglii w sobotę o 9:00 rano nigdy nie pada. 2,5 roku temu kiedy biegłem w Bushy Parku - tamten bieg też był poprzedzony tygodniowymi ulewami, ale w sobotę rano, na ten krótki moment niebo się przejaśniło.

Kiedy wstałem dziś rano byłem przygotowany na przeciwdeszczową kurtkę. Ale wychodzę na balkon, patrzę w niebo, a tu nic. Nie pada. Obudziłem Kreskę, która oznajmiła mi:

- Ale ja nie mam sił.... będę biegła wolno.... przecież jestem po imprezce...

No tak, wczoraj świętowaliśmy roczek mojego dziedzica :)

wtorek, 4 października 2016

Me and my Adidas


Nie potrafię pisać recenzji butów. Nie lubię tego i nie znam się na tym. Tak samo jak nie robię zdjęć owsianki. Jeżeli miałbym pisać cokolwiek z obowiązku, albo po to aby narobić kliknięć - pewnie po trzech latach przestałbym pisać bloga. Trzy lata jakoś niedawno minęły, a pisanie wciąż sprawia mi przyjemność. To wciąż palce na klawiaturze gonią myśli, a nigdy odwrotnie.

Moje adidasy trafiły do bagażnika.

To symboliczne przejście. Nie chcę pozostawić tego faktu bez komentarza. Bagażnik to jeszcze nie grób, można stamtąd powracać - jak ostatnio moje Asicsy znane z wpisu Me and my Asisc. Jednak trafienie tam oznacza, że stają się butami "na wszelki wypadek". I dlatego należy im się właśnie teraz kilka zdań ode mnie.

Kiedy powinniśmy oceniać buty do biegania? Jakie recenzje są najwartościowsze? Dlaczego rynek butów utrwala przekonanie, że buty powinniśmy wymieniać do 500 km? Dlaczego tak często czyta się, że  nowe buty pękają/rozklejają się po 200-300 km?

niedziela, 2 października 2016

Kwintesencja niedzielnego długiego wybiegania


- A może byśmy pobiegli w jakimś orientalnym kierunku? - zapytałem w sobotni wieczór Dominika.

Na poranne niedzielne długie wybieganie umówiliśmy się już po parkrunie. Ustaliliśmy godzinę spotkania tylko nie obgadaliśmy trasy. Tydzień temu byliśmy w Kolbudach, więc ten kierunek odpadał, ale... tak poza tym to my już byliśmy chyba wszędzie w promieniu 20 km...

W niedzielę spotkaliśmy się o ustalonej godzinie, bez większych przygód i zaczęliśmy biec. Po jakiś 500 metrach zapytałem Dominika

- Ale czemu biegniemy tędy? 
- No bo przecież pisałeś wczoraj, że chciałeś pobiec na wschód! - odpowiedział
- Hmmm, pisałem, że chciałem pobiec w jakieś orientalne miejsce, w domyśle tam gdzie jeszcze nas nie było.  Niekoniecznie do Azji!

sobota, 1 października 2016

Parkrun Gdańsk-Południe #9 czyli Kreska robi PB a Radzikowski wygrywa Spartathlon!

Dziś na starcie byliśmy z Kreską jako jedni z pierwszych. Coś nas nosiło od samego rana... No może nie do końca "anonimowe coś" tylko "coś bardzo konkretnego".... KOSZULKI PARKRUN!! :D Obiecałem Kresce, że nie założę swojej zdobycznej 50-tki do momentu kiedy nie dotrze do nas jej juniorska 10-tka. Trwało to trzy tygodnie, na początku nie było rozmiaru w sklepie, a kiedy już się pojawił, to dostawałem info, że już wykorzystałem swoją "sesję" na zamówienie i nie mogę tego zrobić drugi raz. Na szczęście helpdesk sklepu Wiggle zadziałał wzorowo i chwila na czacie z konsultantem załatwiła temat. Dostałem nawet darmową wysyłkę :)

No więc jesteśmy! 1 października 2016 roku stoimy na starcie 9-tego parkruna Gdańsk-Południe. 54-tego mojego i 14-tego Kreski. Ubrani w koszulki białą i czerwoną. Stoimy i rozglądamy się czy ktoś na nas patrzy jak fachowo wyglądamy :))


Kącik biegowego melomana: Fields of the Nephilim - Elizium


Jest 30 września 2016 roku. Dawno temu obiecałem sobie, że pójdę tego dnia do kina na Ostatnią Rodzinę. Nie raz wspominałem, że Tomek Beksiński jest Ojcem Chrzestnym mojej muzycznej edukacji, czego pochodną jest "kącik biegowego melomana". Bez Tomka nie zacząłbym biegać dookoła jeziora, bo nie byłoby we mnie miłości do muzyki, która sprawiła, że wychodziłem posłuchać kilku płyt - przy okazji biegając.

Na Ostatnią Rodzinę nie poszedłem. Dopiero kilka tygodni temu przeczytałem Portret Podwójny Grzebałkowskiej. Chwilę potem komentarz Wiesława Weissa po premierze filmu, a od wczoraj leży na mojej półce Portret Prawdziwy. Jest sporo zamieszania z tym filmem i przedstawieniem postaci Tomka. Z mojej strony za wcześnie na komentarz...

poniedziałek, 26 września 2016

Kącik biegowego melomana: Emerson, Lake & Palmer - Pictures at an Exhibition

Pamiętam czasy mniej więcej końca mojej podstawówki, rok 1989, na straganach kwitł wolny rynek, a na osiedlu rządził ten, co miał nowe spodnie typu "piramidy". W tych czasach, pewnego dnia ktoś przyniósł do szkoły jakiś stary katalog z modą sprzed  kilkunastu lat i dosłownie zaśmiewaliśmy się turlając po podłodze oglądając panów pozujących w tzw "dzwonach". Wtedy wydawało mi się, że obciachowa moda staje się obciachową raz na zawsze i nigdy nie powróci na top. Jak bardzo się myliłem miałem przekonać się już kilka lat później, kiedy Oliver Stone wylansował powrót na flower-power filmem The Doors. Dzwony wróciły.

niedziela, 25 września 2016

Jak przebiec 30 km po kolbudzkich lasach i wypić cydr na śniadanie


Człapaliśmy sobie z Dominikiem jarem Raduni zastanawiając się czy chce nam się robić dziś dystans bliżej 20 czy raczej bliżej 30 kilometrów.

- Może nie róbmy całej 30-tki - powiedział Dominik

Nie było już ani śladu porannego chłodu. Po wyjściu z gęstwiny jaru, strzepaniu gałązek z włosów i wyminięciu kilku ponurych wędkarzy, którzy nie odpowiadali na miłe słowo powitania Dominik kontynuował:

- Nie mam nic do picia... 

sobota, 24 września 2016

Parkrun Gdańsk-Południe #8 czyli gra zespołowa

Paweł Marcinko dziś nas zawiódł ;) nie ma jeszcze zdjęć z biegu, więc wrzucam z after party.

Sobota, godzina 8:30. Do mieszkania Kamila wchodzi Marcin* ubrany na sportowo i mówi:

- Hej Kamil, to jaką dziś mam przyjąć taktykę, aby pokonać Kreskę? 

* * *

16 km od zbiornika retencyjnego Świętokrzyska II, na parkrunie w parku Reagana Dominik Szwed zostaje najmłodszym biegaczem w Polsce z koszulką Parkrun 100. Składamy gratulację na odległość i ustawiamy się na starcie. Wśród 70 biegaczy ponownie ekipa The Good, The Bad and The Ugly, czyli Kamil, Dominik i ja z naszymi pierworodnymi. 

czwartek, 22 września 2016

Eksperyment "low carb" - czyli co zrobiłem źle...

"Skoro pomimo tylu przebieganych km dalej walczysz z wagą chyba typowe wysokowęglowodanowe diety nie są dla Ciebie odpowiednie... Biegam połowę mniej na paleo low carb i walczę żeby utrzymać wagę i nie chudnąć pomimo zjadania ogromnych, tłustych posiłków. Tylko, że przestawienie się na low carb to zupełnie inny rozkład posiłków i uczenie się biegania od nowa (tętno mocno wzrasta), no i oczywiście można zapomnieć o wegetarianizmie i każdym słowie Jurka. "
GaGaV8 

Taki komentarz wpadł na mojego bloga tydzień temu pod jednym z wpisów gdzie użalałem się nad sobą i swoim brazylijskim serialem pt. "Walka z wagą jest trudna". Dzisiaj dostałem kolejny od tego samego autora i pomyślałem, że może warto podzielić się szerzej fragmentem mojego doświadczenia z dietą low carb.

 
Epizod 1 - dawno dawno temu

poniedziałek, 19 września 2016

Kącik biegowego melomana: Suzanne Vega - 99.9 f°


Jest wrzesień 1992 roku. Pierwszy raz w życiu wyjechałem na "zachód". Kuzynka zaprosiła mnie i siostrę na kilkanaście dni do Paryża. Mam 15 lat. Oczywiście robią na mnie wrażenie wszystkie zabytki i muzea, sieć metra i witryny w sklepach. Ale jest jedno miejsce w całym Paryżu, które całkowicie mnie paraliżuje ze szczęścia. Do tego stopnia, że błagam starszą siostrę, aby na jeden pełny dzień mnie po prostu tam zostawiła, poszła robić co chce i wróciła wieczorem. Tym miejscem jest gigantyczny, piętrowy Virgin Megastore na polach elizejskich.

niedziela, 18 września 2016

II Bieg Czyste Miasto Gdańsk - relacja


Czyste Miasto Gdańsk to nie tylko bieg open. To przede wszystkim impreza o charakterze rodzinnym - w pewnym sensie - sąsiedzkie spotkanie. Podobnie jak rok temu można było dostać za friko dowolną ilość wody z saturatora, dzieciaki na szkolnym boisku mogły korzystać z trampolin, zjeżdżalni. Było malowanie twarzy, twister i mega jenga. No i jeszcze 8 biegów dziecięcych w kategoriach wiekowych od lat 3 do 15.

Bieg w kategorii open był tylko dodatkiem. Bo celem nie było ściągnięcie pod SP12 najlepszych biegaczy, ale zmotywowanie jak największej liczby rodzin do wyjścia z bloków i spędzenia soboty wspólnie na tej imprezie. I to się na pewno udało. Łącznie (wszystkie kategorie) wystartowało 550 osób z czego 2/3 to dzieci. I to nie tylko dzieci "biegających rodziców", a praktycznie wszystkich sąsiadów. 

sobota, 17 września 2016

Parkrun Gdańsk-Południe #7 - czyli nieoficjalne mistrzostwa SP12


Pod koniec lat 90-tych Tomek Beksiński w Trójce pod Księżycem za każdym kiedy tylko w TVP emitowany był odcinek Bonda (oczywiście z jego tłumaczeniem) odtwarzał muzykę z tego filmu w radio. Seria nazywała się "Bond w Jedynce - muzyka w Trójce".

Takie skojarzenie nasunęło mi się kiedy w kolejną sobotę zasiadłem do opisania dzisiejszego biegu. "Jest parkrun - jest wpis na blogu".