niedziela, 30 października 2016

Roztrenowanie jest dla tych co trenują

Rok temu o tej porze przez miesiąc odpoczywałem. Po Łemkowynie, która przez 32 godziny 150-kilometrowej przeprawy zryła mi głowę. Teoretycznie listopad jest miesiącem roztrenowania, ale... kompletnie nie czuję takiej potrzeby w tym roku. Może dlatego, że ja nie mam żadnych cykli treningowych? Ostatnie zawody, do których się przygotowywałem to Sudecka 100-ka w czerwcu. A może leniwy lipiec był po prostu substytutem roztrenowania?


Nie muszę biegać coraz szybciej. Nie, że nie chciałbym, ale bez zrobienia odpowiedniej masy ciężko mówić o szybkim bieganiu. Ale bieganie ciągle jest dla mnie ciekawe. Ciągle mi się chce, cały czas znajduję powody aby biegać, tak samo jak cały czas znajduję chęci i pomysły aby pisać bloga... W poprzednim akapicie napisałem, że nie trenuję według cykli, nie mam nic rozpisanego na kartce... ale moje cykle układają się w pewnym sensie same...
  • sobotnie 5 km na parkrunie, choć nigdy nie wiem czy w tempie pacemakera dla juniorów, czy swoim, a może jako wolontariusz?
  • bieganie z muzyką - nie ma lepszego miejsca do posłuchania muzyki niż samotny bieg
  • bieganie z wózkiem - naprawdę fajna sprawa, choć mój syn głownie śpi to i tak pewien bonding jest.
  • bieganie z córką/córkami - bonding #nr2
  • weekendowe bieganie z chłopakami po 20-30 km (choć ostatnio głównie z Dominikiem) i rozmowy o życiu
  • wycieczki krajoznawcze, okrążanie jeziora czy wypad do Szwecji
  • zawody - przede wszystkim z ciekawości, bo to była moja główna motywacja do Harpagana, Chudego Wawrzyńca czy Sudeckiej 100-ki
Nie jest to jak widać podział na: II-strefę, interwały, podbiegi i długie wybieganie.

Mój podział to wmontowanie biegania w normalne życie, a nie wydzielenie z życia specjalnej strefy na bieganie. 

... a miałem dziś napisać o tym, jak fantastycznie biegało się z wózkiem. 16 km brzegiem jeziora Charzykowskiego. Patrzyłem na drugi brzeg wspominając mroźną noc 2 tygodnie temu, kiedy szukałem tutaj dwóch harpaganowych punktów. Jeden kilometr biegłem w 5:30 minut a drugi w 8:00, bo musiałem poprawić koc na nóżkach, albo po prostu zrobić zdjęcie w jesiennych liściach.

Roztrenowanie jest dla tych co trenują. Dla tych co tylko biegają jest trochę przereklamowane :)


12 komentarzy:

  1. Nie rozumiem jednej rzeczy.Dlaczego z Twoją wiedzą,doświadczeniem biegowym i ekipą przyjaciół nie potrafisz zredukować masy?Istotą Twojego bloga jest pasja biegania.Wybierasz i startujesz w bardzo ciekawych biegach.Pytanie dlaczego pozwalasz sobie na taki nadbagaż?Czytam regularnie.Czasem ambicja bierze górę i pokazujesz pazur jak po Twojej traumie Mnichu czy klasę jak na Sudeckiej 100.A chwilę później idziesz w masę jak Polsatowski Boczek a i tak paradoksalnie pokazujesz charakter na Harpaganie za co szacunek i podziw.Z jednej strony lecisz po całości Rich Rollem o tym że biegasz by nie umrzeć a na rewersie uskuteczniasz hodowlę fat'u i piszesz że bieganie Cię zawiodło?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiem Ci szczerze: nie wiem, naprawdę nie wiem. Nie składa mi się to w całość. Dlatego czasem pozwalam sobie na taki "dramatyczny" tytuł jak "Bieganie mnie zawiodło". Nie będę robił tutaj telenoweli, ale bawiłem się z Dominikiem dwa razy po ~4 miesiące w notowanie każdej rzeczy jaką zjadam i wypijam, bo on też nie wierzył, że ja nie wpieprzam codziennie kilograma słoniny. Nie wpieprzam. Naprawdę. Nie składa mi się to w całość, bo przy 2,5-3 tys km rocznie nie powinienem walczyć na granicy 100 kg od czasu do czasu tylko wchodząc w 2-cyfrowy wyniki.

      Usuń
    2. No właśnie.Biegasz i robisz dystanse nieosiągalne dla większości nawet nie tyle ludzi co biegaczy.W biegach ultra Twoją siłą jest psychika (po raz kolejny odwołam się do Harpagana i po raz kolejny powtórzę SZACUN)natomiast w żywieniu codziennym gdzieś złapałeś wirusa.Ja nie oceniam - dla mnie to jest jakiś PARADOKS.Potrafisz pyknąć Łemko 150 a nie potrafisz lub bardziej nie chcesz naprawić hamulca żywieniowego.

      Usuń
    3. Pierwszy rok biegania 2012-2013 -> zjechałem ze 129 do 92 kg. Jadłem mniej więcej to samo co zawsze, rozpoczęcie biegania było jednak mega zmianą, taką, że chudłem w oczach.

      Po 2013 roku kiedy stanąłem z wagą, a wręcz zaczęła się ona posuwać lekko do góry zacząłem kombinować z dietą, zwracać większą uwagę, stosować diety, wykluczenia, sprawdzać jakie zmiany dają jaki skutek. Jednym słowem - walka. Efetk - żaden, albo krótkotrwały.

      Może się mylę, może rozwiązanie jest proste. Ale ja go nie znam. W tym momencie nawet go nie szukam. Bieganie mi się podoba, jestem na fali i cieszę się nim. Ale jeżeli chodzi o dietę - jestem ciągłym poszukiwaniem już trochę wyczerpany, choć wiem, że za niedługi czas ponownie podniosę rękawicę. Nie mam wyboru.

      PS. Pewnie i tak wyobrażasz sobie mnie jako człowieka, który na kolacje je karkówkę z grilla, dwie kiełbaski i kaszankę i zapija 4 piwami. Wiele lipcowych dni tak wyglądało - w efekcie pojechałem 8 kg w górę. Pisałem o tym. Kiedy jem kaszę z warzywami jestem na 0 ew 0,5 plus lub minus. Kiedy zjem dokładkę kaszy - jestem plus 2 kg/mies.

      Usuń
  2. Coś mi ratalnie przesyła komentarz - a może wyjściem jest wizyta u profesjonalnego dietetyka sportowego?Co Ci szkodzi?Może warto spróbować zaufać FACHOWCOM?Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłem, zapłaciłem za pierwsza wizytę. Dietetyk powiedział, że w sumie jem poprawnie i nie ma co korygować. I to, że nie ma skutków to paradoks.

      Zapytasz czy może powinienem pójść na badania?
      Byłem, zrobiłem wszystko co mogłem, większość wyników w normie. Tarczyca na granicy normy. Może to jest klucz? Otóż nie - kolejne, płatne wizyty u endokrynologa nie zmieniły kompletnie nic.

      Może ktoś mnie w nocy karmi jak śpię? :D

      Usuń
  3. Obstawiam że Joszczi!:D

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja obstawiam alkohol... podliczałeś miesięczny litraż?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie zmienił się względem czasu kiedy zrzuciłem 40 kg

      Usuń
    2. Poza tym w 2015 zrobiłem eksperyment i na pół roku odstawiłem alko zerojedynkowo. Ani łyczka piwka, totalnie nic. Jeżeli dobrze pamiętam, to jeszcze kilka kg przybrałem.

      Usuń
  5. A ja trochę po czasie ale proponowałbym wrzucić jeden trening interwałowy wg Tabel Danielsa tak na odmulenie organizmu i dołożyć ze dwa treningi siłowe typu pompki i drążek.W necie masz tych aplikacji od groma.Ktoś już Ci kiedyś podpowiadał że Twój organizm przyzwyczaił się do biegania.Trzeba go po prostu znów zszokować i zapodać nowe bodźce treningowe.A żywienie już jest Twoją indywidualną sprawą chociaż sugerował bym pozostać na płynnych posiłkach z Joszczim gdyż coś nam się od życia należy!:D

    OdpowiedzUsuń

Podobne wpisy