Na forach ultraunnigowych oraz wśród połowy moich znajomych-biegaczy na FB - Łemkowyna jest absolutnie najgorętszym tematem ostatnich tygodni. Każdy: trenuje do Łemkowyny, radzi jaki sprzęt dokupić na Łemkowynę, pyta się o przejazdy do Krynicy/Krosna, szuka tam noclegów, sprawdza pogodę nad Beskidami... Żaden inny bieg w ciągu ostatniego roku nie wywołał takiego zamieszania i takiego wodospadu informacji w social mediach. No może "afera rzeźnicka" miała swoje gorące pięć minut...
Dlaczego nazywam ten bieg kultowym?
ŁUT w naszych głowach odciska symbole, które zaczynają żyć własnym życiem.
Takim symbolem jest błoto - każdy wie, że najbardziej błotnisty bieg to właśnie Błotowyna - 1001 rodzajów błota.
A próba przepisania pakietu? "Kupię/sprzedam pakiet na Łemko" - jeżeli tak zaczniesz swoją wypowiedź masz pewność, że Gabriela Gajdzińska, która ma w głowie radar monitorujący internet skuteczniejszy niż Brand24 (czy Michał Sadowski to czyta? :) natychmiast zareaguje sprowadzając sprzedającego do poziomu.
Albo zupa dyniowa? Ona żyje już własnym życiem. Jest gorącym symbolem punktu w Puławach, do którego trzeba jakoś dociągnąć. 50 albo 120 km... stamtąd do mety już z górki.
Tak właśnie tworzy się kult. Nasze pokolenie biega na Łemko. Łemko jest naszą ścieżką, a błoto naszym paliwem.
Tutaj znajdziecie moje relacje z poprzednich edycji:
- 2014 - 70 km - nagrodzona w konkursie na najlepszą relację z imprezy
- 2015 - 150 km - sam nie mam odwagi jeszcze raz czytać co tam przeżyłem
- 2015 - 150 km - relacja prawdziwa, czyli wszystko co wydarzyło się przed biegiem
i po biegu:
Świetne miejsce do biegania, odnośnie sprzętu to rzeczywiście ciężki wybór. Ale na pewno znajdą się jakieś dobre okulary sportowe i odzież :) Czekam na relacje z eventu :)
OdpowiedzUsuń