wtorek, 15 listopada 2016

Co na to pięta, że w listopadzie wszyscy się z nią żegnają?



Mam cztery pomysły na początek tego wpisu:

Początek nr 1
Kiedy wieczorem wszyscy śpią, a ja już przeczytałem cały internet, zaglądam z nadzieją na biegowe blogi i szukam nowych wpisów. Portale biegowe mnie nudzą, coraz rzadziej można spotkać tam teksty nie dotknięte nieudolnie maskowaną ręką reklamy. Są oczywiście fajne teksty, ale to temat na inny wpis, inną dyskusję. Nowy wpis na blogu jest jak oddech świeżego zimowego powietrza przed snem wciągnięty przez otwarte okno. Z największą ciekawością śledzę wpisy osób, które w jakiś sposób znam, spotykam się na biegach, albo przynajmniej gdzieś splotłem się w wymianie zdań na forach. Regularnie czytam Biegacza z Północy, Porannego Biegacza, 2h59min, Misia - czyli najlepszych lokalesów :) Śledzę Heavy Runs Light - czyli jednego z nielicznych biegaczy, którzy naprawdę czują o co chodzi w słuchawkach do biegania. Bardzo często brakuje mi czegoś do przeczytania do poduszki. Kiedyś zapytam się Was, jakie blogi biegowe polecacie, takie, o których mogę nie wiedzieć... ale to populistyczne pytanie także zostawię sobie na inny wpis....

Początek nr 2
Kupiłem sobie nowe buty. Po raz pierwszy od lutego 2015, po pokonaniu w poprzednich ~4000 km. I nie są to kolejne Adidasy, choć moje Responsy, które chyba już finalnie odesłałem na emeryturę były najlepszymi butami ever. 100 km bez ani jednego odcisku to standard. Przypadkowa wizyta w Decathlonie zakończyła się kupnem Kalenji Eliorun. Czemu? Bo były przecenione ze 199-->129 zł, przymierzyłem wszystkie jakie były na półkach i tylko w nich oraz Glidach (3 razy droższych) było mi wygodnie, no i były ładne :) Dopiero kiedy je kupiłem zacząłem szukać jakiś informacji o nich w necie. Znalazłem niewiele, ale informacje były w połowie ciekawe i w połowie niepokojące:
  • Buty mają 6 mm dropa, czyli bardzo niewiele. Można powiedzieć, że taki drop może być wstępem do biegania minimalistycznego.
  • Są super lekkie - to akurat czułem od razu. Moja 47-ka waży 280 g (dla porównania Adidas Response - 320 g a Asics Gel Pulse - 370 g
  • Amortyzacja jest średnia, mając na jednej nodze Glida a na drugiej Elioruna czułem, że w Glidzie topię piętę w miekkim booscie. 
  • Elioruny nie usztywniają kostki. To mnie akurat bardzo ucieszyło, bo od zawsze mam słabość do "kapciowych" butów, które są luźne w kostce. 
Dzisiaj biegałem w nich pierwsze 10 km... ale recenzja Eliorunów, to temat na osobny wpis... za jakieś 1,5 roku pewnie :)


Początek nr 3
Dwa lata temu kupiłem sobie i Dominikowi za jakieś ~15 zł tenisówki do biegania. Kiedy poszliśmy pokręcić się po okolicy Dominik stwierdził po jakiś 4 km, że ma dość, a ja byłem twardy i zrobiłem 7. Jakiś czas później dobiłem się kilkoma biegami pod rząd w minimalistycznych Ecco Biomach i jeden z moich achillesów powiedział "uwaga, uwaga, weź to skończ bo będzie źle". Zacząłem go czuć. W trakcie biegania nie bolał, ale czułem, że jest. Natomiast kiedy chwytałem dwoma palcami i ściskałem - bolał. Od razu przeprosiłem się z żelazkami Asicsa i nie przerywając biegania udało mi się cofnąć ten ból, aczkolwiek był to bardzo długotrwały proces i jego całkowita eliminacja zajęła ponad pół roku. Praktycznie ten epizod oraz kilkutygodniowy ból dupy po jakimś ultra (co ja piszę!?) to były moje jedyne stany, kiedy otarłem się o kontuzję. Dla przypomnienia: ważę około 100 kg, biegam 2500 km rocznie od 4 lat, buty zmieniam 5 x później niż sugerują sprzedawcy, ani razu nie byłem u lekarza lub fizjoterapeuty, ani razu na dłużej niż na kilka dni nie przerwałem biegania w związku z problemami natury medycznej.

Początek nr 4
Biegłem sobie dziś dookoła zbiornika i zacząłem się zastanawiać "czy ja biegam ze śródstopia czy z pięty"? Oczywiście zadaję sobie to pytanie od lat. Ale bieganie pięta vs śródstopie to nie jest kwestia zero-jedynkowa. Jest wiele stanów pośrednich przetaczania stopy po ścieżce. Idealnym przykładem tej teorii jest Dominik, który zapiera się, że biega ze śródstopia podczas kiedy wszyscy fotografowie na zawodach łapią go jak wali z pięty. On na to odpowiada: "to było zdjęcie tuż tuż przed tym jak milimetr nad powierzchnią przetoczyłem bez dotykania środek ciężkości z pięty na śródstopie". Ja Dominikowi wierzę. Sam czuję, że tak biegam. Kiedy zaczynam o tym myśleć czuję, że mogę biec zarówno bardziej z pięty (siłą woli walę z pięty i wtedy jestem pewny, że normalnie biegam ze śródstopia) oraz bardziej ze śródstopia (siłą woli napinam palce do przodu i czuję, że aż takim strusiowatym krokiem nie poruszam się na co dzień)

* * *

Po tych czterech długich początkach krótkie rozwinięcie:
  1. Poranny biegacz najpierw pożegnał się z piętą, ale ta powiedziała "Hello!" 
  2. 2h59min stara się rozbiegać kontuzję biegając na placach.  
  3. Biegacz z Północy, który od kilku miesięcy biega ze śródstopia dziś na FB poinformował o kontuzji (bez dodatkowych szczegółów jakiej)
* * *

I jeszcze krótszy epilog:

Nie wiem co o tym myśleć. 

3 komentarze:

  1. Nasz siedzący tryb życia i wiecznie obudowane buty spowodował, że nienaturalne bieganie stało się naturalne. Natomiast naturalne najwidoczniej jest sporym wyzwaniem. Ze spuszczona głową ustawiam się w szeregu tych, którym jeszcze się nie udało

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobno sposób starcia butów prawdę ci powie. U mnie są starte na zewnętrznej krawędzi pięty, więc na pewno dochodzi do uderzeń w tym miejscu. Fakt, że na ultra, szczególnie górskich, dużo się chodzi, a wtedy uderzanie z pięty jest naturalne, ale nawet wtedy robimy to w taki sposób, żeby kolana tego nie odczuwały - na lekko ugiętych nogach.

    Na długim dystansie również nie biegnie się wciąż tak samo. Teraz już nie podchodzę tak kategorycznie do biegania ze śródstopia, jak kiedyś - czasem zewnętrzna krawędź pięty przyjmuje pierwsze zetknięcie z podłożem, ale działa jak amortyzator przed wybiciem ze śródstopia. Na każdym ultra wpada do buta jakiś kamyk czy patyk i zdarza się przenieść go ze 20km - gdybym spadał na piętę, musiałbym zdejmować buta po kilkudziesięciu metrach ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba nikt nie dopuścił się trywialnego uproszczenia o którym piszesz. Mam świadomość, że kontuzja nie wynika ze zmiany techniki a ze sprawności.

    Ale wniosek jaki można wysnuć to: Próbując zmienić technikę biegu można prawie lub zupełnie nieświadomie przekroczyć granice adaptacyjne ścięgna, i obudzić się z kontuzją.

    OdpowiedzUsuń

Podobne wpisy