wtorek, 29 listopada 2016

Giro del Lago d'Iseo - dzień 3 - powrót i podsumowanie kosztów


Samolot z Bergamo mieliśmy o 16-tej. Dzięki temu mogliśmy na spokojnie wyspać się bez budzika, zjeść śniadanie, wykąpać się w jeziorze (Dominik cały - ja tylko nogi), pospacerować po mieście, pojechać autobusem do Bergamo, zjeść kanapki na ławeczce w parku przy 18 stopniach ciepła, popatrzeć na startujące samoloty i ostatecznie zapakować się do Ryanera aby po 2 godzinach lotu wylądować w gdańskim deszczu ze śniegiem :)

Więcej rozpisywać się nie trzeba, choć warto wspomnieć, że ciabatta mimo, że wczorajsza to wypełniona oliwkami i kozim serem smakowała pysznie.


Przystąpmy jednak do tego, na co małżonki czekają najbardziej - do podsumowania kosztów:

  • bilety, kupował je Dominik, w dwie strony wyszło 120 PLN, choć gdyby się pospieszyć kilka dni byłoby trochę taniej. 
  • hotelik ze śniadaniem na dwie noce za osobę wyszło 43 euro czyli 200 PLN
  • bilety na autobus Bergamo do Sarnico i powrót to 3,5 euro x2 = 7 euro = 30 PLN
I na tym można by poprzestać, bo jedzenie i picie to sprawy indywidualne. 350 PLN to koszt dotarcia i przenocowania ze śniadaniem dwie noce. Ale zakładając, że nie jesteśmy mnichami i coś trzeba jeść i pić, tym bardziej, że jesteśmy we Włoszech - liczymy dalej:

  • kawałek pizzy na mieście w Bergamo - 4,5 euro (niepotrzebnie go kupiłem i przepłaciłem)
  • polenta + kubeczek wina - 8,5 euro
  • zakupy dzień 1 (oliwki, ser, wino, piwo) - 9 euro
  • pizza wieczorna dzień 1 (capricciosa, piwo, coperto, kawa) 12 euro
  • zakupy dzień 2 (oliwki, ser, wino, piwo) - 4,5 euro
  • pizza (szynka/rucola, kawa, coperto) 10 euro

Wychodzi na to, że zjadłem i wypiłem za 210 PLN. Czy mogłem zjeść mniej i zaoszczędzić? Szczerze? Nie, nie mogłem. To byłoby bez sensu. Wolę zaoszczędzić na jedzeniu w Polsce :)

Łączny koszt wycieczki: 560 PLN

Czy było warto?
Nie będę nikogo oszukiwał. Było warto. Wycieczki biegowe w stylu do-it-yourself połączone ze zwiedzaniem innych krajów to i fajna i tania zabawa.

Czy to było moralne?
Nie, nie było. Siedząc na barierce przy pasie startowym w 18 stopniach patrząc na startujące samoloty czułem się jak kawał "ch" myśląc o tym, że moja żona została w polskiej wichurze z trójką dzieciaków.


Dzień 1 - http://runaroundthelake.blogspot.com/2016/11/giro-del-lago-diseo-dzien-1-idea-i.html
Dzień 2 - http://runaroundthelake.blogspot.com/2016/11/giro-del-lago-diseo-dzien-2-bieg.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne wpisy