Człapaliśmy sobie z Dominikiem jarem Raduni zastanawiając się czy chce nam się robić dziś dystans bliżej 20 czy raczej bliżej 30 kilometrów.
- Może nie róbmy całej 30-tki - powiedział Dominik
Nie było już ani śladu porannego chłodu. Po wyjściu z gęstwiny jaru, strzepaniu gałązek z włosów i wyminięciu kilku ponurych wędkarzy, którzy nie odpowiadali na miłe słowo powitania Dominik kontynuował:
- Nie mam nic do picia...
Podałem mu pełnego w 1/4 softflaska z Chudego wypełnionego wodą z domieszką coli.
- Nie będę Cię opijał...
- Masz i pij to do końca! - nalegałem - Mam pieniądze w kieszonce, więc jakby co, to możemy sobie coś dokupić
Dominik wypił do dna, skomentował słowami "ale dobra herbatka", przemyślał ostatnie wypowiedziane przeze mnie słowa i z ognikami w oczach zapytał?
- Masz pieniądze???
Nasze oczy spotkały się porozumiewawczo, wyjąłem komórkę i oceniłem na mapie gdzie jesteśmy. Na pierwszym możliwym rozgałęzieniu opuściliśmy zielony szlak i polecieliśmy prosto do Bąkowa.
- Ostatni kilometr tempie 5 minut 12 sekund - skomentowała nasze zachowanie Pani z Endomondo.
Kiedy dotarliśmy do sklepu był 23 kilometr i godzina 9:55. Mały lokalny sklepik w miejscu gdzie żółty szlak skręca na Straszyn miał być otwarty od 10:00. Mieliśmy więc chwilę czasu aby zastanowić się nad najważniejszą decyzją tego biegu: piwo czy cydr? Sklep otworzył się dwie minuty przed czasem. Lodówki pracowały, a decyzja był prosta. Dzisiaj stawiamy na cydr.
Do domu mieliśmy 4 kilometry. Posileni jabłkowym napojem pobiegliśmy prosto do żon i dzieci, choć miałem jeszcze trochę kasy, co by dłużej zostać pod sklepem w Bąkowie.
Z dzisiejszego biegu pozostają dwie nierozwiązane zagadki, które jak inżynier z inżynierem podczas biegu rozkładaliśmy na czynniki pierwsze:
- Dlaczego w Kolbudach spuścili połowę zbiornika na Raduni zamieniając naszą plażę, przy której chcieliśmy zimą morsować w błotnistą breję? I czy takie spuszczanie wody reguluje się wyłącznie zaporą odpływową czy także zaporą wpływową. Generalnie wciągnęła nasz tematyka regulacji rzek - trzeba się przejść do czytelni :)
- Dlaczego woda jest takim żywiołem? :) "Niby taka mała Radunia, a jakbyś tam wpadł to by Cię wciągnęło" ;)
Na szczęście nikt nie wpadł, choć raz było blisko. Zielony szlak tuż za Kolbudami wzdłuż Raduni jest chyba najbardziej zarośniętym szlakiem w okolicy, a poranne niedzielne "trzydziestki" ponownie wchodzą w mój rozkład tygodnia.
Spuszczenia wody są regulowane ustawą. Być może gdzieś jest planowany remont wtedy jest wydawana zgoda na czasowe obniżenie poniżej normy.
OdpowiedzUsuń