wtorek, 30 grudnia 2014

Kącik biegowego melomana: Jon and Vangelis - The Friends of Mr Cairo


Od kilku dni nastawiałem się na bieganie z Bauhaus w słuchawkach, ale równoległym torem w mojej głowie toczyła się rozgrywka dotycząca tytułowej płyty. Zaczęło się od tego, że w niedzielę znajomy na FB rzucił zagadką. Wyciął malutki fragment okładki płyty i napisał, że jest z 1981 roku, jest to muzyka pełna dźwiękowych efektów, jego brat słuchał jej na winylu lata temu, okładka jest czarno-biała, a w większości biała, no i kilka dni temu ktoś (zapewne w trójce) puścił jej fragment. Całą niedzielę głowiłem się o jaką płytę chodzi. Kilka razy byłem błędnymi podpowiedziami wpuszczany na manowce i ostatecznie poddałem się nie znalazłszy rozwiązania. Znalazła je siostra mojego znajomego :)

Friends of Mr Cairo to płyta nagrana przez dwie wielkie osobowości muzyki. Jon Anderson to wokalista grupy Yes, jednej z ważniejszych formacji progresywnych lat 70-tych oraz Vangelis - kompozytor muzyki elektronicznej, szeroko znany raczej jako autor muzyki do filmów (m.in. w kontekście biegania - słynne Rydwany Ognia)

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Podsumowanie roku 2014 - część 1: Plany vs Realizacja


Lubię podsumowania. Uwielbiam czytać podsumowania innych, gdzie mogę zgodzić się lub nie zgodzić, pokręcić nosem, a przede wszystkim poznać hierarchie doznań innych.

Moje podsumowanie roku 2014 muszę rozpocząć od lektury własnego wpisu dotyczącego planów na 2014 rok i komentarza co się udało, a co nie.

sobota, 27 grudnia 2014

Kącik biegowego melomana: Van der Graaf Generator - World Record


Gdybym miał wybrać tylko jednego artystę, z którego twórczością dałbym się wywieźć na bezludną wyspę decyzja byłaby prosta: Peter Hammill i jego Van der Graaf Generator. Ten zespół to moja prywatna ikona. Akcpetuję wszystko i w każdej formie, co nagrał Peter Hammill. Mam komplet jego płyt na winylach. Płyty CD kiedyś na wszelki wypadek kupowałem w dwóch egzemplarzach. Byłem na jego solowych koncertach (Bydgoszcz i Berlin) oraz na VdGG (Bydgoszcz). Do dziś nie mogę sobie wybaczyć, że podczas przeprowadzki zaginęła mi pamiątkowa koszulka z tego ostatniego koncertu, a była to jedyna koszulka jaką kiedykolwiek kupiłem sobie na koncercie. Podsumowując: jestem bezkrytycznie oddanym fanem.

piątek, 26 grudnia 2014

Zima przyszła na Święta


Biegłem skrótem przez pole aby załapać się na wspólny start Rysia Kałaczyńskiego biegnącego swój 134 maraton pod rząd. Droga z Chojnic do Wituni to tylko 44 km. Wydawało mi się, że godzina wystarczy, ale trzeba było wyskrobać szyby a śnieg na drogach nie sprzyjał szybkiej jeździe. Od biura zawodów na linię startu także trzeba przebyć dwa kilometry. Zabrakło mi 300 metrów. Widziałem jak punktualnie o 13:00 rusza grupa w jaskrawożółtych koszulkach. Nie zdążyłem.



środa, 24 grudnia 2014

Muzyka, która kojarzy mi się z Bożym Narodzeniem

Są trzy chwile w roku, kiedy radiowa Trójka puszcza najlepszą muzykę. Boże Narodzenie, Wielkanoc i Wszystkich Świętych. Tego dnia usłyszymy i King Crimson i Pink Floyd i wszystkie perły muzyki lat 70-tych i 80-tych.

Święta Bożego Narodzenia kojarzą mi się dodatkowo z płytami jakie poznawałem chwilę po rozpakowaniu prezentów. Często te prezenty kupowałem sobie sam. Czasami dostawałem od dobrze zorientowanych Mikołajów. Pierwsze połowa lat 90-tych była wolna od internetu, i aby poznać nową muzykę trzeba było do niej dotrzeć w sposób wieloetapowy. Na początku usłyszeć jej fragmenty w radio, albo przeczytać recenzję w Magazynie Muzycznym a potem w Tylko Rocku. Następnie cały miesiąc odkładać kieszonkowe i udać się do sklepu z płytami CD. Następnie jechać pół godziny do domu autobusem czytając od deski do deski wszystkie informacje z książeczki, aby w końcu dopaść do odtwarzacza i słuchać jej kilka razy z rzędu. Nie było miejsca na nieudane zakupy, bo na następne można było sobie pozwolić dopiero za miesiąc. Każdy zakup musiał być mega przemyślany i był wypadkową fragmentów usłyszanych w radio, polecenia znajomych, prasy i przede wszystkim własnej intuicji. 

Kilka płyt jest dla mnie szczególnych, bo trafiły w moje ręce 24 grudnia. Wymieniłem je także w podobnym wpisie rok temu. Ale człowiek na szczęście ma umiejętność zapominania i z przyjemnością znów je sobie przypomnę, jakbym pisał o nich pierwszy raz. 

Roger Waters - Pros & Cons of Hitch-Hiking

Ósma klasa podstawówki. Jedna z moich ulubionych płyt do biegania o poranku. Okładka nie ma z tym nic wspólnego :)
The Legendary Pink Dots - 9 Lives To Wonder

Ten zespół zasługuje na osobny wpis. A właściwie każda jego płyta. Są specyficzną popularność zawdzięcza śp. Tomkowi Beksińskiemu. Ja załapałem się na falę zachwytu. Byłem na ponad 10 koncertach. A ta płyta jest bezsprzecznie moją ulubioną płytą "kropek"

The Legendary Pink Dots - The Lovers

Jedna z wcześniejszych płyt różowych kropek. To były święta 1994 albo 1995. Spędziłem je z walkmanem na nartach biegowych. Śmigałem po okolicznych polach z The Lovers na uszach.
Yes - Fragile

Mimo że zespól Yes to ikona rocka progresywnego, dla mnie istnieją wyłącznie ich dwie płyty: Close to The Edge i właśnie Fragile. Bieganie z Yes jest fascynujące. Jest to aureola muzyki zupełnie poza tempem biegu.


King Crimson - Red

Kilka dni temu pisałem o Red. To płyta "ikona". Stworzona do słuchania jej w ciemne, długie, grudniowe wieczory.



Pink Floyd - Atom Heart Mother

Nigdy wcześniej nie było tak spektakularnego połączenia muzyki rockowej i orkiestry. Nawet w kontekście Pink Floyd, który wyznaczał kierunki muzyki, ta płyta jest wybiciem się ponad aktualny stan umysłu.




Emerson Lake & Palmer - Pictures at an Exhibition

Modest Mussorgski w wersji na gitary, perkusję i instrumenty klawiszowe. Ta płyta to zapis koncertu, który pokazał mi, że muzyka klasyczna może być fascynująca.

Tiamat - Wildhoney

Ta płyta uderzyła mnie w głowę z siłą kalifornijskiej sekwoi. Wigilia 1994. To brzmienie było dla mnie przepustką do cięższej muzyki. Most pomiędzy rockiem progresywnym a wszelkiej maści muzyką metalową.







A tym, którzy doczytali do tego miejsca chciałbym życzyć Szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia. 

wtorek, 23 grudnia 2014

Biegowe BDSM


Zaczęło się niewinnie. Robiłem właśnie wigilijną kapustę z grzybami kiedy napisał do mnie Staszek z pytaniem, czy nie chcę pobiec z nim.... NIE NIE... tak było wczoraj. Dziś jest dzisiaj. Powinno być inaczej...

Jeszcze raz:

Robiłem właśnie wigilijną kapustę z grzybami kiedy napisał do mnie Staszek z pytaniem, czy nie chcę pobiec z nim pobiec do centrum, zgarnąć Michała z pracy i odprowadzić do domu. Nie chciałem. No fucking way. Trzeba robić karpia.

O tym jak doświadczyć biegania po bieżni mechanicznej bez bieżni


Zaczęło się niewinnie. Robiłem właśnie wigilijną kapustę z grzybami kiedy napisał do mnie Staszek z pytaniem, czy nie chcę pobiec z nim 20 km w dowolne miejsce i o dowolnej godzinie, oby po 20-tej, bo odprowadza żonę na pendolino do Olsztyna. Wydaje mi się, że pendolino nie jeździ do Olsztyna, ale od kilku dni każdy pociąg w Polsce to pendolino. A jak nie pendolino, a jeździ po szynach to tramwaj. A jeżeli jest dziwne, ale nie jeździ po szynach, to znaczy, że jesteś w Gdyni i to jest trolejbus.

niedziela, 21 grudnia 2014

Winter Solstice


Zimowe przesilenie to chwila, po której każdy kolejny dzień staje się dłuższy od poprzedniego. Dziś był najkrótszy w roku. Jutro będzie już o ułamek dłuższy i tym samym będziemy zbliżać się wiosny, do biegania za dnia nie tylko w weekend.

Dokładnie pół roku temu z ekipą Tricity Ultra biegliśmy z Gdańska na Hel i wracaliśmy tramwajem wodnym z Helu do Sopotu. 100 km trasy poprzez deszcz. Wtedy noc była najkrótsza. Rozpoczęła się w Sopocie i skończyła na północnych obrzeżach Gdyni. Parę dni temu pierwszy raz usłyszałem i dziś przeczytałem, że kilka osób chce pobiec podobną trasę w lipcu 2015, tylko trochę krótszą bo z Gdyni (około 80km). Fajnie, że poza naszym biegiem dookoła Trójmiasta - Tricity Ultra 80K, zaczyna się dziać coś więcej niż koleżeńskie bieganie ultra po TPK. Może za parę lat południe będzie jeździło na północ tak samo jak dziś my jeździmy na południe?

wtorek, 16 grudnia 2014

Kącik biegowego melomana: The Flaming Lips - Yoshimi Battles The Pink Robots


Biję się z myślami za każdym razem kiedy wybiegam z muzyką, która ciągnie moje nogi do przodu, która unosi głowę nad szarymi chodnikami, biję się czy pisać o tym tak często jak wchodzę w ten stan czy nie. Mam ochotę pisać za każdym razem. Nawet w kilku słowach, kiedy brakuje czasu opisać jak biega się z The Legendary Pink Dots, King Crimson, Songs: Ohia, Sufjanem Stevensem, Van Der Graaf Generator... Ale mój pierwszy krytyk, z którym dzielę życie powiedział kiedyś: "Wiesz co Tomek? Jak piszesz o muzyce, to ja w ogóle nie czytam, bo mnie to nie interesuje"

OK. Trudno. Wpisy o muzyce będę traktował przede wszystkim dla siebie. Ale zerkam do własnego manifestu, który stworzyłem rok temu. I wszystko się zgadza. Pisanie o muzyce w punkcie czwartym jest jak byk.

Książki o bieganiu - część 2


Wczoraj podzieliłem się moimi wrażeniami z pierwszych pięciu książek o bieganiu jakie przeczytałem. Dziś kilka kolejnych pozycji.

Rich Roll - Ukryta Siła

Po pierwszych kilku książkach ruszyłem na hurtowe zakupy i za jednym zamówieniem przyszły do mnie biografie Chrissie Wellington, Richa Rolla i Deana Karnazesa. Jako pierwszą z nich przytuliłem do poduszki Ukrytą Siłę. Czytając ją chwilami miałem łzy w oczach. To nie jest dla mnie zwyczajna historia. To opowieść o człowieku, który był na podobnym zakręcie i w podobnym wieku jak ja. Ta kropla potu, która spłynęła z jego czoła idąc po schodach na piętro aby zobaczyć śpiące córki jest dla mnie głównym symbolem przemiany. Może właśnie dlatego, że sam podobnie jak Rich mam dwie córki i tak samo jak on byłem na równi pochyłej do zawału i innych ciężkich chorób związanych ze złą dietą i brakiem ruchu. Podobnie jak on dotarło do mnie, że po prostu mogę nie dożyć do ich ślubu, że mogę nie zobaczyć wnuków. To jest właśnie moja największa motywacja.

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Książki o bieganiu - część 1


Kilka dni temu podobny artykuł pojawił się na portalu Radia Gdańsk. O książkach, które biegacze polecają innym biegaczom pod choinkę. Zostałem poproszony o swój typ i w paru zdaniach opisałem Ukrytą Siłę - Richa Rolla.

Tamto pytanie o wybranie swojej ulubionej książki o bieganiu sprawiło, że przetoczyłem w myślach wszystkie pozycje jakie przeczytałem przez ostatnie 2 lata w tym temacie. Z każdą z nich mam pewne wspomnienie i każda z nich stanowiła pewien element układanki w moich biegowych doświadczeniach. Opiszę w kilku zdaniach każdą z nich, ale nie streszczeniem, które można znaleźć bez problemu w każdej księgarni internetowej, a tym, co ta książka mi dała.

niedziela, 14 grudnia 2014

Słuchawki do biegania - ANKIETA


Zbliżające się Święta sprawiły, że przez jedną chwilę pomyślałem o małym prezencie dla siebie. Nowe słuchawki do biegania. Bieganie i słuchanie muzyki to połączenie moich dwóch największych prywatnych pasji. Przez ostatnie 2,5 roku żadna z nich nie istnieje w pełni bez drugiej.

Jeżeli chodzi np. o inne akcesoria sportowe jak buty czy zegarki - jest w sieci mnóstwo stron i blogów z opisami i testami. W temacie słuchawek - wiedza jest zgłębiona tak powierzchownie, że można powiedzieć - poza opiniami przepisanymi ze stron producentów po prostu ich nie ma. Świadczy o tym choćby 5000 wejść na mój wpis o Sennheiserach HD 201 co uczyniło go zupełnie niespodziewanie moim najpopularniejszym postem na blogu. Trochę lepiej jest w przypadku słuchawek ogólnie, nie tylko sportowych - tutaj jest o czym poczytać. Można dowiedzieć się sporo w kontekście brzmienia - natomiast z wiadomych powodów niewiele o ich ergonomii dla biegaczy.

środa, 10 grudnia 2014

Znamy datę III edycji Tricity Ultra - czyli biegu dookoła Trójmiasta


Znamy datę III edycji biegu dookoła Trójmiasta czyli Tricity Ultra. Bieg obędzie się 28 marca 2015 roku w sobotę. Zanotujcie ten dzień w swoich kalendarzach.

Aby być na bieżąco polecam śledzenie profilu na FB facebook.com/tricityultra
Informacje o biegu będą także pojawiać się na stronie www.tricityultra.pl

Relacje z poprzednich edycji:

II edycja:
Na portalu Ultrabiegi.pl
Na blogu: Podtwórca
Na blogu: To Have Or To Run
Na blogu: Divingrunner
Na blogu: Waldek Miś - Wyzwanie Przyjęte

I edycja:
Na portalu Trójmiasto.pl 
Na blogu Run Around The Lake
Na blogu Podtwórca

niedziela, 7 grudnia 2014

Bieg Morsa - czyli tradycyjny pomysł na niedzielny poranek


Nigdy, nigdy, nigdy nie zmusiłbym się do wstania w taką ciemnicę, w niedzielę, o 6:20 rano, gdyby nie... honor. Dzień wcześniej umówiłem się z Dominikiem, ośmielony mieszanką soku z buraka, piwa i nalewek na bimbrze. Umówiliśmy się punkt 7:00 pod blokiem a potem lecimy się wykąpać. Miałbym zrezygnować z biegania tylko dlatego, że mi się nie chce? Zostawię sobie tę możliwość na inną okazję...

sobota, 6 grudnia 2014

Wyciskarka wolnoobrotowa czyli tajemnica soku z buraków


Dwa lata temu, niedługo potem jak zacząłem biegać, zainspirowałem się piciem soków wyciskanych na zimno, czyli wolnoobrotowo. Do tamtej pory robienie soku z owoców i warzyw jednoznacznie kojarzyło mi się z sokowirówką jako jedyną maszyną, która jest w stanie taki sok zrobić.

Z dzieciństwa wielu z nas zapewne pamięta sokowirówki marki Predom, które chodziły jak motorynka, cały dom wibrował od fundamentów po dach a rodzice kazali nam potem pić ohydny sok z marchewki. W końcu i ja zostałem ojcem i wpadłem na ten sam genialny pomysł, że trzeba moje dzieci poić sokiem z marchewki i jabłek. Ale wtedy szukając po necie jakiejś sokowirówki rzuciła mi się w oczy idea wyciskarki - która jest czymś innym niż sokowirówka. Wiele informacji znalazłem na stronie eujuicers.pl  skąd pochodzi poniższy cytat.

Sok wyciśnięty przy pomocy wyciskarki jest gęstszy i mniej klarowny niż uzyskany dzięki sokowirówce. Jest on również znacznie bogatszy w enzymy, witaminy i składniki odżywcze, które pozostają „żywe” i niezniszczone w procesie wyciskania. Taki sok posiada niewielką warstwę piany co wskazuje na minimalne napowietrzenie. Dzięki temu jego okres przydatności do spożycia jest dłuższy niż w przypadku soku wyciśniętego przez sokowirówkę i wynosi do 24 godzin przechowywania w lodówce.

Dodatkowo ślimakowymi wolnoobrotowymi wyciskarkami można robić soki nie tyko z twardych owoców i warzyw ale także z owoców miękkich oraz traw!

czwartek, 4 grudnia 2014

10 plag biegaczy

foto: http://katastrofa1707.blox.pl/
Ledwie wczoraj napisałem, że jestem gotowy na sztorm, na śnieżną burzę, na bieganie po kostki w śniegu... Nie musiałem długo czekać. Jedna z plag biegaczy właśnie pokryła Trójmiasto - gołoledź. Ślizgając się po krawędziach chodników, szukając piasku, trawiastych darni, po których jako tako dało się biec zainspirowałem się do napisania 10 plag jakie można by zesłać na biegaczy, aby im się odechciało biegania.

środa, 3 grudnia 2014

December is the cruelest month...

December is the cruelest month
this time for once my cheeks are warm
After long years in the monkey-house
I am ready for the storm
Let them throw all their cannonballs
let all their strongmen come
I'm ready to go anywhere
through venom, sick and scum!

The Waterboys - December


Mamy grudzień. Trochę z zaskoczenia, bo jeszcze tydzień temu Michał biegał na krótko, a skoro Michał biega na krótko to oznacza, że jest piękna ciepła jesień. Mój sobotni maraton po Wituni zostawił po sobie znak, że ten chłód, który mamy to już na poważnie. 

Ale w tym wszystkim nie ma śniegu. Ani razu nawet nie próbował padać. Nie było klasycznej zawieruchy, która zaskakuje drogowców. Nie było 2 godzin w korku z pracy. Tak naprawdę, to właśnie te 2 godziny w korku są dla mnie większym symbolem zbliżających się Świąt niż trójkowy Karp i czekoladowe mikołaje w Lidlu. A ja jak prawdziwy mężczyzna - ciągle jeżdżę na letnich oponach. Prawdziwy mężczyzna zmienia na zimówki dopiero po pierwszym śniegu ;)

niedziela, 30 listopada 2014

366 maratonów w 366 dni


W komentarzu pod moim ostatnim wpisem Wojtek wspomniał, że skoro odwołuję się do Anette Fredskov, która w Danii biegała 365 maratonów w 366 dni, warto abym zwrócił uwagę na Pana Ryszarda Kałaczyńskiego - rolnika z Wituni, który jest w trakcie podobnego wyczynu + 1 więcej, czyli biegnie 366 maratonów w 366 dni,

Biegacze mają tak, że im nie trzeba powtarzać dwa razy.

Analiza była szybka i celna:
  • Pan Rysiu biega codziennie
  • Witunia jest 45 kilometrów od Chojnic, czyli miasta gdzie znalazłem żonę i gdzie mieszkają moi Teściowie
  • 45 km to niedaleko
  • w najbliższy weekend jedziemy do Chojnic
Jak połączyć te fakty? ... hmmm :)

środa, 26 listopada 2014

Wady i zalety faceta biegacza


Wad nie ma, ale to każdy wie, więc nie muszę tego udowadniać. Za to pierwsza z zalet jest taka, że faceci biegacze nie owijają w bawełnę, są szczerzy, łatwo się dogadują i niczego nie komplikują. Przykładem może być dzisiejsze spontaniczne wyjście na 10 kilometrową pętelkę po lesie z czołówkami z Michałem.

poniedziałek, 24 listopada 2014

Wyciskanie dwa dni po ultra


Co może być lepsze niż zimne piwko wieczorem? Ja nie wiem. Ale dostałem wczoraj od żony zakaz picia w tygodniu. W sumie... lato się już skończyło, więc argument, że jest gorąco odpada. Sezon w pewnym sensie też się skończył sobotnim ultra dookoła Trójmiasta. Moja walka z kilogramami od kilku miesięcy jest bardzo wyrównana, nikt nie wygrywa, nikt nie przegrywa, a jest to jeszcze baaardzo odległa waga od satysfakcjonującej. Przez moją głowę przetacza się chmura porad i sugestii: przejdź na 100% wege! dieta białkowa! odstaw gluten! nie jedz cukru! A ja sam dobrze wiem, że wszystko byłoby OK z wagą, gdyby nie codzienne okazje... I w tym refleksyjnym nastroju napisał do mnie Dominik:

niedziela, 23 listopada 2014

Tricity Ultra czyli 80 km dookoła Trójmiasta - edycja II

META! - 80 km za nami.
Tricity Ultra to bieg dookoła Trójmiasta: Gdańska, Sopotu i Gdyni. Bieg, który pokazuje, że mamy na północy niepowtarzalne tereny. Z jednej strony ponad 100-metrowe wzgórza w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. Biegnąc po nich można bez problemu zrobić przewyższenia kwalifikujące bieg jako stricte górski. Kolejny element to klify - żaden bieg górski w Polsce nie może pochwalić się krajobrazem z morzem aż po horyzont. Miejsca historyczne: Gdańskie Stare Miasto z Neptunem i ulicą Długą, Stocznię Gdańską - kolebkę Solidarności, ORP Błyskawicę - w Gdyni. Trójmiasto to także Sopot - kurort tętniący życiem o każdej porze dnia i nocy z najsłynniejszym w Polsce molo. 

Pomysł aby obiec całe Trójmiasto, 80 kilometrów od świtu do zmierzchu pojawił się mniej więcej rok temu. W kwietniu tego roku Dominik, Jarek, Michał i ja pobiegliśmy tą trasą po raz pierwszy. Tamten bieg opisałem tutaj.

Bieg większą grupą był naturalną konsekwencją tamtego wydarzenia. Zaprosiliśmy na niego wszystkich znanych nam "ultrasów" z Trójmiasta i okolic aby w większym gronie, w formule koleżeńskiej (rodzinnej jak kto woli :)) zmierzyć się z trasą jeszcze raz. 

Naturalną konsekwencją wczorajszego biegu, będzie III edycja wiosenna. W najbliższych dniach podamy datę, którą postaramy się  sensownie wpisać w ogólnopolski kalendarz biegów ultra. Śledźcie stronę www.tricityultra.pl 

Ale wróćmy do tego co wydarzyło się 22 listopada 2014 roku.

środa, 19 listopada 2014

Biegałem w Belgii - wracam do Belgii


Zabieranie ze sobą butów do biegania na dłuższe niż jednodniowe wyjazdy stało się dla mnie dokładnie tak samo ważne jak wzięcie portfela czy telefonu. Każdy tak ma, prawda?

Nie inaczej było tym razem, kiedy wywiało mnie służbowo na kilka dni do Brukseli. Plan wyjazdu był tak napięty, że kompletnie nie było opcji aby wybrać się do jednego z polecanych i podobno pięknych podbrukselskich parków. Pozostało mi krótkie poranne bieganie po centrum, choć i do tego musiałem się trochę zmusić. Bo naprawdę ciężko jest wstać aby po ciemku biegać, kiedy poprzedni wieczór kończyło się przy belgiskim piwku. Trening jednak uczynił ze mnie mistrza! ;)

sobota, 15 listopada 2014

Pink Floyd - The Endless River


20 lat temu, kiedy byłem jeszcze licealistą Pink Floyd wydało swoją ostatnią studyjną płytę: The Division Bell. Nie kupiłem sobie jej wtedy na CD. Brak kasy, inne wybory, etc. Ale obiecałem sobie wtedy jedno - kupię na CD każdą kolejną płytę Pink Floyd w ciągu tygodnia od premiery... Nie spodziewałem się jedynie tego, że przyjdzie mi czekać 20 lat i będę miał tę szansę zrobić to tylko jeden jedyny raz. Pierwszy i ostatni.

środa, 12 listopada 2014

Czesiek to ładne imię - czyli relacja z Biegu Niepodległości w Gdyni 2014

ręka się szykuje na #5mocy
Przypomnijmy teorię. Teoria mówi, że 85% biegaczy na biegach masowych to cześki, które przeszkadzają czołowym biegaczom. Teoria ta powoli staję się legendą, bowiem została usunięta z miejsca jej powstania. Mimo, że internet nie zapomina niczego, ja nie czuję się upoważniony do zamieszczania screenów z usuniętych postów... Pozostańmy przy tym imiennym "zaproszeniu" na bieg bezpośrednio od organizatora, które miałem zaszczyt dostać dzień wcześniej:


wtorek, 11 listopada 2014

Wczoraj przyjaciele - dziś rywale

Już za kilka godzin, w cieniu rywalizacji prawdziwych biegaczy będzie toczyć się bitwa o najszybszego z "cześków*" [* "czesiek" - wg usuniętego już komentarza z profilu FB Piotra Sucheni, w którym rozwinęła się bardzo długa dyskusja rozkręcona przez mój wczorajszy wpis o bólu dupy - to biegacz, który robi 10 km powyżej 40 min czyli ~85% dzisiejszych zawodników w Gdyni, którzy będą przeszkadzać prawdziwym biegaczom] .


Udział w tej wielkiej bitwie wezmą wczorajsi przyjaciele a dzisiejsi rywale:

Dominik "Wódkamaster"  VS    Jarosław "The Pyda"

niedziela, 9 listopada 2014

Ból dupy

"Główną przyczyną bólu dupy jest więź emocjonalna podmiotu z danym mu wyobrażeniem, np. dla kota będzie to ulubione miejsce na środku kanapy. Wystarczy naruszyć pożądany stan wynikający z tej więzi (na przykład usiąść na kanapie), aby rozpoczął się ból dupy; i to nie naszej, bo sofa jest wygodna, ale sierściucha." - źródło Nonsenopedia.


W ostatnich dwóch miesiącach przez polski internet biegowy przetoczyły się dwie fale dyskusji. Jedna dotyczyła bólu dupy spowodowanego przez czarnoskórych biegaczy, którzy zgarniają naszej narodowej elicie trofea za zwycięstwo. Nie będę miał nic do dodania w tym temacie. Przynajmniej do momentu kiedy Kenijczycy nie wyjedzą mi całego sękacza i babki ziemniaczanej na Maratonie Wigry ;)

piątek, 7 listopada 2014

Przebiegnij 80 km dookoła Trójmiasta

W kwietniu tego roku Jarek, Dominik, Michał i ja przebiegliśmy 80 kilometrów dookoła Trójmiasta. Relację z tego koleżeńskiego biegu opisałem tutaj. Pierwsze myśli, które po pokonaniu tego dystansu zakiełkowały w naszych głowach brzmiały: "Trzeba to powtórzyć!"

Precyzując - trzeba to powtórzyć, ale w większym gronie. Zaprosić wszystkich, którzy załapali bakcyla biegania i pragną czegoś więcej niż udeptywanie chodników dookoła osiedla. Ale także tych, od których można się uczyć, którzy biegli 30 godzin po Beskidzie Niskim, noc, dzień i noc...

Najlepsza pizza w 3city jest na stacji benzynowej

 

Piszę to całkiem bezinteresownie, choć tytuł brzmi jak kiepski product placement. Jak sam o tym usłyszałem to nie wierzyłem i zanosiłem się gromkim śmiechem, że chyba się komuś coś pomyliło. Ale pojechałem i sprawdziłem. A dziś wróciłem z żoną i znajomymi. I będę wracał. Bo najlepsza pizza w 3city jest na Szadółkach, jadąc do Otomina, na stacji benzynowej Moya. W biznesie często sukces odnosi ten kto łamie schemat. Wstawienie pieca opalanego drewnem i sprowadzanie składników z Włoch po to aby robić pizzę w kompleksie stacji benzynowej i warsztatu samochodowego pod Gdańskiem to jest złamanie schematu...

środa, 5 listopada 2014

Ktoś chętny na nocne bieganie?


Ktoś chętny na nocne bieganie? - tymi słowami Stasiu rozpoczął krótką ale intensywną dyskusję na forum. Rozważaliśmy wszystkie opcje jakie 30-kilkulatek może rozważyć. Na tapecie było bieganie po lesie w Jankowie, albo po poligonie z zahaczeniem o Michała, który biedny nie mógł niestety dołączyć, bo jechał na urodziny. Dominik chciał się wyłgać usypianiem dzieci, ale nie wytrzymał ciśnieninia i po pół godzinie napisał rozpaczliwe "Jesteście jeszcze?". Byliśmy.

wtorek, 4 listopada 2014

Kącik Biegowego Melomana: Smashing Pumpkins - Adore


"Nigdy nie bylem specjalnym zwolennikiem amerykańskiego grania, zawsze bardziej  fascynowała mnie Europa. Poza tym, nigdy nie bylem zwolennikiem nowej muzyki, rzadko kiedy biegłem do sklepu, żeby kupić nowe wydawnictwo, zazwyczaj czekałem dość długo, słuchałem wielu opinii, ewentualnie dopiero potem interesowałem się wybranymi pozycjami.

Zupełnie omijały mnie wszelki mody... może z szacunku dla historii. Gdy zacząłem słuchać muzyki, szybko zorientowałem się jak wiele pięknych i wartościowych płyt powstało w przeszłości, i że nimi należy się zainteresować w pierwszej kolejności. Ale nawet gdybym  poznawał po jednej nowej płycie na dzień to i tak życia by nie starczyło na wszystkie. Wiele  zależy wiec od przypadku, od szczególnych splotów wydarzeń, czasem jeden trafiony utwór wystarczy, aby pokochać zespół obok którego wcześniej przechodziło się obojętnie. Ważne -  aby taki utwór usłyszeć.

Dla mnie kluczem do Smashing Pumpkins była kompozycja For Martha z Adore. Choć o zespół ocierałem się wielokrotnie i niby dobrze wiedziałem czego  mogę oczekiwać po neurotycznym Billim Corganie, skośnookim Jamesie Iha oraz gniewnie  urokliwej D’Arcy Wretzky, jednak pamiętnej nocy gdy usłyszałem po raz pierwszy For Martha, zadałem sobie kilkakrotnie i z niedowierzaniem pytanie "To jest Smashing  Pumpkins???" Moje wyobrażenia o Pumpkinsach uległy wtedy gwałtownej rewizji, a niedługo potem poznana płyta Adore idealnie je wypełniła. Corgan i spółka przyciągnęli mnie do siebie proponując coś jakby odświeżoną wersje art-rocka, z wieloma elementami cechującymi ten styl. Pokazali mi swą intelektualna stronę, muzykę pełną melodyki, dynamicznych zmian, muzykę  psychodeliczna, z przejmującym, wysokim wokalem i przede wszystkim muzykę nieprzewidywalna."

niedziela, 2 listopada 2014

W poszukiwaniu smaku słynnej zupy dyniowej z Łemkowyny

Nie zjadłem jej na 40-tym km biegu. To był mój największy błąd. Dwie godziny temu mówili o tej zupie w TVP1. Piszą o niej w każdej relacji z Łemkowyny. Pozostaje mi tylko zapisać się na przyszły rok licząc, że nie zmieni się karta menu w Puławach Górnych. Albo spróbować znaleźć ten smak samodzielnie i zaprosić na degustację tych co tam biegli i zupy nie odmówili.


Dynię dostałem od moich rodziców. Piękna, duża, pomarańczowa, z własnego ogródka, nie widziała w swoim życiu ani grama nawozu czy innej chemii.

piątek, 31 października 2014

Jedzenie na ultra - to nie zdrada

Tytuł może być mylący, dlatego od razu wyjaśniam. Nie mam na myśli rad ani przemyśleń jak się odżywiać w trakcie biegu, jakie żele kiedy wciągać. Napiszę pare zdań o pułapkach żywieniowych związanych z trzydniowym wyjazdem na bieg na drugi koniec Polski w kontekście naszego wyjazdu na Łemkowynę.
copyrights: wikicommons

wtorek, 28 października 2014

Łemkowyna Ultra Trail 70 - relacja z wyprawy


Dla mnie i ekipy z Gdańska bieg w górach to nie jest tylko bieg - to wielka wyprawa. Jesteśmy facetami pomiędzy 30-tką a 40-tką i od dawna nie żyjemy już w studenckich czasach, gdzie każdy dzień był przygodą i fajnie było zasypiać w innym miejscu niż się obudziło. W Trójmieście biegamy wieczorami albo wcześnie rano. Na taki wyjazd logistycznie możemy sobie pozwolić 2-4 razy w roku. Tym bardziej precyzyjnie wybieraliśmy nasz debiut w górskim biegu ultra. Kilka miesięcy temu rzuciłem hasło: "Panowie, rok temu biegłem Wigry i było świetnie. Ta sama ekipa robi ultra w górach, po Beskidzie Niskim, jedziemy?" Parę dni później Jarek, Dominik, Michał i ja byliśmy już zapisani.

Cieszyliśmy się zbliżającym terminem biegu jak dzieciaki. 10 razy przeglądaliśmy listę obowiązkowego wyposażenia. Noclegi w Chyrowa Ski czekały na nasze przybycie (zarezerwowany ostatni wolny pokój!). W środę Michał napisał, czemu jutro nie jest piątek... Przeczekaliśmy jednak jeszcze jakoś czwartek i w piątek o 5:00 rano zadzwonił budzik! Yeah! Przygoda się zaczyna. Nie spałem już od pół godziny!

piątek, 24 października 2014

8 godzin przed Łemko

Za 8 godzin postawię swoje pierwsze kroki w biegu górskim. Naprawdę nie wiem czego się spodziewać, czy będzie to 10 x większy wysiłek niż biegi na podobne dystanse w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. A może pójdzie całkiem lekko i przetarcie, które robimy po naszych lokalnych pagórkach wystarczy aby przebiec górski dystans bez większego problemu.


Do Chyrowej dotarliśmy o 15:00. Było sporo czasu aby doświadczać przedbiegowej atmosfery. Obiad, "izotoniki", odbiór pakietów wraz ze sprawdzeniem wyposażenia obowiązkowego, odprawa...



środa, 22 października 2014

I Bieg Morsa w sezonie 2014/15


Co to za bieg morsa, kiedy na termometrze w niedzielę było 21 stopni? Woda co prawda o połowę chłodniejsza, co po części może usprawiedliwiać nazwanie naszego biegu - biegiem morsa. Jakby tego nie interpretować, 19 października, w niedzielę, zainaugurowaliśmy cotygodniowe biegi z Gdańska-Południe nad Bałtyk. Pewnie nam się znudzi po kilku razach, albo się tradycyjnie rozchorujemy w styczniu, ale póki co chęć jest.

Moja małżonka wieczorem w sobotę poprosiła mnie grzecznie: "Tylko przygotuj sobie WSZYSTKO abyś mnie czasem nie obudził swoim krzątaniem". Jasne, jasne, spoko, spoko, wszystko mam. Długie leginsy z Lidla, plecak, komórka się ładuje, 20 PLN jest, ręcznik i koszulka na przebranie jest.

6:30 budzik! Delikatnie wymykam się z łóżka i wszystko idzie zgrabnie, cichutko i na paluszkach. Wyjadam resztki z kolacji, ubieram się, pakuję rzeczy do plecaka ale ... czegoś zaczyna mi brakować... Bezszelestnie otwieram kolejne szuflady. Kocimi ruchami przemieszczam się od komody do szafy i z powrotem. Szukam na półkach, na suszarce, w pralce, rozglądam się po podłodze i NAGLE słyszę głos spod kołdry:
-"Czego k**** szukasz??!!"
-"Gaci...." - odpowiedziałem ze spuszczoną głową....

niedziela, 19 października 2014

Kiedy oceniać buty do biegania?


Buty do biegania to najbardziej emocjonujący atrybut biegacza. Na forach tematycznych działy dotyczące butów pękają w szwach. Blogerzy z niekrytym podnieceniem recenzują najnowsze nabytki lub gifty zanim te tak naprawdę dobrze się rozchodzą. Oczywiście trudno zrecenzować gift inaczej niż pozytywnie. Zakup także trudno zrecenzować inaczej niż pozytywnie, bo negatywna recenzja produktu, na który poszła niemała kasa czynilaby z recenzujacego frajera, co dał się nabić w butelkę sprzedawcy i wykręcił mu najlepszą marżę albo po prostu przed zakupem prześledził o 1000 wątków na forach za mało i nie wiedział w czym ma być mu wygodnie.