piątek, 18 kwietnia 2014

Test słuchawek do biegania - Sennheiser HD 201

Na wstępie zaznaczę, że nie są to słuchawki dedykowane stricte do biegania - w sensie zaszufladkowania produktu. Jednak zbiór cech, które prezentują sprawiają, że są one dla mnie tak samo ważne jak buty w jakich biegam i raczej nie zamieniłbym ich na żadne "dedykowane".



W ciągu swojego życia, zanim jeszcze zacząłem biegać, używałem wielu rodzajów słuchawek. Począwszy od standardowych, najtańszych dousznych "w zestawie z walkmanem" jak i tych podchodzących pod sprzęt audiofilski z dedykowanym wzmacniaczem słuchawkowym. A także kilku, kilkunastu modeli pośrednich. Zarówno tańszych nausznych jak i droższych dousznych. Sennheisery HD 201 kupiłem niecałe 2 lata temu jako główny motywator do rozpoczęcia biegania. Kupiłem w ciemno (bez testów), kierując się niską ceną (<100 PLN), znaną marką, oraz faktem, że są nauszne. Nie spodziewałem się cudów, bo wcześniej miałem także nauszne słuchawki Philipsa w cenie <100 PLN i brzmienie było dość kiepskie. Czy się pozytywnie rozczarowałem? O tym poniżej:


Słuchawki nauszne czy douszne?

Kilka razy zdarzyło mi się biegać w dousznych słuchawkach Panasonica na pałąku oraz kitowych do telefonów HTC. Niestety było to traumatyczne doświadczenie. Kitowy zestaw HTC cały czas wymaga poprawiana w uszach, po 30 minutach drażni, zaś dźwięk jest spłaszczony i faluje. Lepiej już biegać bez słuchawek. Panasonic wypadł dużo lepiej, choć głownie służył do słuchania "stacjonarnego". Drażnił trochę mniej, choć uczucie naruszania integralności mojego ciała było nie do pozbycia się. Słuchawki te uległy przypadkowej degradacji niezwiązanej z bieganiem. Słuchawki nauszne za to potrafiły o sobie "dać zapomnieć". Nie drażniły nawet po 2-3 godzinach. Dlatego na samym początku mojej przygody z bieganiem postanowiłem zaopatrzyć się w słuchawki nauszne dobrej firmy (rozważałem Sennheiser HD 201 oraz Koss UR 20) w cenie poniżej 100 PLN. Wybór padł na te pierwsze.


Czy biega się w nich wygodnie?

Odpowiadając jednym zdaniem: zdecydowanie tak. Zrobiłem w nich ponad 3000 kilometrów. Przesłuchałem setki płyt. I nie mogę znaleźć ani jednego momentu, kiedy by mi przeszkadzały, zsuwały się, albo drażniły uszy. Regulowany pałąk oraz duże muszle doskonale trzymają się głowy i biegnie się w pełni komfortowo niezależnie od trasy. Inną kwestią jest kabel. Ma on trzy metry i na pewno dobrze sprawdza się przy stacjonarnym używaniu w pomieszczeniach, o tyle na trasie jest za długi i musiałem związać część kabla gumką, aby się nie zaplątać. Tę związaną część kabla albo chowam do kieszonki bluzy, albo podkładam pod opaskę na komórkę. Trzyma się, nie wypada, jest OK. Końcówka kabla to klasyczny mały jack (w zestawie jest też przejściówka na duży). Mimo maltretowania go na wszelki możliwy sposób, mimo setek tysięcy powtórzeń "bujania" przy każdym przebiegniętym kroku po dwóch latach nie ma w nim żadnych luzów, które powodowałyby ewentualne trzaski.

Trwałość

Skoro płynnie przeszedłem już do kwestii trwałości małego jacka warto dodać kilka zdań o jakości generalnie. Specjalnie wybrałem słuchawki w cenie do 100 PLN, aby bez wielkiego żalu móc się z nimi rozstać kiedy się po prostu zniszczą, zepsują, zamoczą etc. Dlatego bez skrupułów wybiegałem w nich kiedy na Pomorzu szalał orkan i śnieżna zawierucha, nie cofałem się także ze ścieżki kiedy chwytała mnie ulewa. Mogłem niemal je wyciskać z wody. Zaliczyłem też w nich mój jedyny upadek, kiedy fiknąłem na chodniku a słuchawki koziołkowały ze mną po betonie. Wiele razy wydawało mi się, że już po nich, ale póki co są nie do zdarcia. Jak dobry klasyczny Golf II :)


Jakość brzmienia.

Bardzo chciałbym uniknąć tekstów z pogranicza "audiovoodoo". Wiadomo, że przy wyborze słuchawek do biegania ważne są kwestie wygody i trwałości, jednak jakość brzmienia - przynajmniej dla mnie - zawsze będzie numerem jeden. I tutaj Sennheisery HD 201 biorąc pod uwagę cenę poniżej 100 PLN dały mi naprawdę więcej niż oczekiwałem. Nie jestem typowym odbiorcą muzyki, dla którego "bass musi mieć pierdolnięcie", cenię sobie równowagę pomiędzy górą, środkiem i dołem. Znam większość płyt, przy których biegam i wiem jakie detale w nich tkwią. Z drugiej strony nie spodziewam się, że biegnąc i dysząc wychwycę szczekanie psa dokładnie na godzinie 16-tej w Amused To Death - Rogera Watersa. A jednak w płytach, które słucham wszystko jest OK, jest tak jak powinno być. Nie skupiam się na brzmieniu, a wtapiam się w muzykę. Odlatuję przy "IV" Petera Gabriela o 5 rano, biegnę z pracy z bananem na buzi i Highway 61 Revisited - Boba Dylana albo podkręcam sobie wieczorne tempo przy Floodland  - Sisters Of Mercy.

Dodatkowe funkcje

Dodatkowych funkcji w samych słuchawkach nie ma. Pałąk, muszle, kabel i jack. Za to dla mnie bardzo często służą one jako nauszniki lub substytut czapki. Praktycznie do -2 stopni same słuchawki spokojnie mi wystarczają. Perfekcyjnie chronią uszy przed wiatrem i chłodem. Kiedy jest jeszcze zimniej, czapkę zakładam "na słuchawki". Wyglądam wtedy trochę jakbym miał dynię zamiast głowy, ale zazwyczaj jak jest zimno to jest też ciemno, więc nie straszę ludzi bo mnie nie widzą :)

Podsumowanie
Stosunek ceny do jakości rewelacyjny. Trwałość i wygoda potwierdzona przez przebiegnięte razem 3000 km. Brzmienie zadowalające moje ucho audiofila-maratończyka. Gdybym miał jeszcze raz wydać kilkadziesiąt złotych na słuchawki - kupiłbym własnie Sennheiser HD 201.


Tutaj [KLIK] znajdziesz moje inne testy słuchawek do biegania.



15 komentarzy:

  1. Z ciekawości zajrzałem na półkę, żeby sprawdzić jakie słuchawki kupiłem jakieś 3 lata temu do surfowania na lapku, kiedy żona śpi obok. No i zaskoczenie - ten sam model. Pamiętam, że zrobiłem szybki research i w kategorii jakość do ceny zbierały najwyższe noty. Ostatecznie nie sprawdziły się w łóżku [bez podtekstów plizz] (przeszkadzają jak chcę podpierać ręką głowę leżąc na boku), ale teraz już wiem, że nie skończą na półce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O, jak się dobrze składa, sam bowiem przymierzam się do zakupu tanich a przyzwoitych słuchawek i myślałem o HD201. Z tym że myślałem o zastosowaniu domowym i w szczególności istotne są dla mnie właściwości tłumiące dźwięki z zewnątrz (ponoć to słuchawki zamknięte). Mówiąc wprost: czy da się skutecznie w nich odizolować od hałasów generowanych przez dzieci, coby w spokojności popracować? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odizolowanie od dzieci nie jest możliwe dzięki żadnym znanym na rynku słuchawkom :) Aczkolwiek jest taka scena w Koglu-Moglu jak docent Marian Wolański próbuje się odizolować za pomocą słuchawek i nawet mu to wychodzi. Natomiast fikcja świata filmu rządzi się własnymi prawami :)

      Co do odizolowania od hałasów otoczenia, to myślę, że będziesz zadowolony. Kosztują nie dużo, dźwięk jest czytelny i nie trzeba słuchać głośno aby odlecieć.



      Usuń
    2. Pewnie ze da się odizolowac! Słuchawki HD201 to słuchawski półotwarte - czyli słyszysz dźwięki otoczenia w pewnym stopniu. Jeśli chodzi o bieganie to bardzo dobrze bo są one bardziej bezpieczne. Aczkolwiek istnieją także słuchawki zamnkięte które całkiem niwelują odgłosy otoczenia.

      Usuń
  3. Jeszcze mały appendix do artykułu. Napisałem go na facebooku w odpowiedzi na pytanie jak słuchawki zamknięte radzą sobie z cyrkulacją powietrza:

    To są słuchawki zamknięte z najbardziej budżetowej półki cenowej. Miałem przyjemność potestować sprzęt kilkunastokrotnie droższych i uczucie odcięcia od świata jest na dużo wyższym poziomie. Jednak tutaj Sennheiser, czyli firma, która dba o markę specjalisty od słuchawek tą budżetową pozycją zachęca użytkownika do polubienia i szacunku do firmy pokazując że za 69 PLN można zrobić coś uczciwego i porządnego.

    Problem z przepływem powietrza? Zimą to nawet dobrze, bo zastępują mi nauszniki. Latem faktycznie od czasu do czasu trzeba je przez kilkanascie sekund "przewietrzyć". Jest to jednak uciążliwość znikoma w kontekście jakości brzmienia i braku uczucia ciała obcego w uchu.

    Może trochę przesadzam, ale naprawdę nie jestem w stanie biegać z czymś w środku ucha. Dosłownie boli mnie głowa od dousznych słuchawek, dlatego ograniczę się raczej długofalowo wyłącznie do nausznych.

    Jest jeszcze kwestia odcięcia od świata i np. nie usłyszenia nadjeżdżającego z tyłu rowerzysty. Po drogach biegam jak najmniej, jak przebiegam skrzyżowanie zdejmuje je zazwyczaj z głowy. Biegając po lesie i łąkach ew. można nie usłyszeć psa, który pędzi od tyłu - raz mi się zdarzyło z zaskoczenia szarpnął mnie kundel za podeszwę. A jak zmieniam "pas ruchu" czyli z prawej strony ścieżki na lewą czy odwrotnie - wyrobiłem sobie odruch obracania się badania wzrokiem "martwego pola".

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałem Senki, teraz mam Maxell Retro DJ. Jeśli chodzi o jakość dźwięku - Maxell lepszy. Co do wykonania- nie wiem, bo nowe słuchawki mam zbyt krótko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Raz wstałem w tych słuchawkach przy lekko napiętym kablu. I tyle dobrego było z tego minijacka, od tej pory zawsze trzaski, nie polecam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmm, to są słuchawki do biegania, nie do siedzenia:P

      Usuń
    2. Intencjolanie Sennheiser je raczej zrobił do siedzenia - a to, że się w nich fajnie biega to efekt uboczny :D

      Usuń
    3. ale post jest o słuchawkach do biegania:P

      Usuń
  6. Chciałem się pochwalić, że mam i ja te piękne słuchaweczki i koniec z bólem uszu xD wczoraj 2h biegu non top w słuchawkach i nic nie boli:P poza tym są genialne jak mocno wieje - moje uszy pierwszy raz nie zostały przewiane:P

    OdpowiedzUsuń
  7. A jaki odtwarzacz mp3 uzywasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu telefon. Nie biegam z zegarkiem. Endo w telefonie mi wystarcza. Tym bardziej nie potrzebuję osobnego playera mp3. Aktualnie Sony Xperia.

      Usuń
  8. Douszne słuchawki to NIEPOROZUMIENIE!!!!
    Trzeba być robotem, by z nich korzystać.
    Dzięki z podpowiedź co kupić!!!!!

    kowalski

    OdpowiedzUsuń

Podobne wpisy