8. [1980] - The Game (7 km w 35 min), poniedziałek 12 listopada
Przyznaję się - pierwszy raz w całości posłuchałem tego albumu tydzień temu. Zaskoczył mnie. Bardzo pozytywnie. Razem z płytą Jazz skończył się okres albumów Queen, na których okładkach pojawiał się napis „żadnych syntezatorów”. Dla mnie takie ostre wykluczenie było trochę bez sensu. Ale - jak powiedział kiedyś Beksiński - po prostu nakładane na siebie partie wokalne Freddiego doskonale robiły za syntezator.
The Game to album gdzie syntezatory już są. Ale to nie one stanowią o kolorycie płyty. Nie dominują, a jedynie uzupełniają brzmienie w kilku utworach.
Jeżeli miałbym miałbym wypowiedzieć się w minimum słów, aby oddać klimat The Game brzmiały by one: John Deacon. Na tej płycie bas wyszedł na pierwszy plan jak nigdy dotąd. Deacon do garnka z misz-maszem jakim dotąd była muzyka Queen dorzucił trochę funka. I ja to kupuję.
Największy hit z tej płyty to niewątpliwie Antother One Bites The Dust. Kilka lat temu super sprytnie został wykorzystany w reklamie Dacii Duster, gdzie na widok przejeżdżającego Dustera patrzący na to ludzie śpiewali parafrazując refren: "Another One Drives The Duster" :)
Podsumowując: pierwsze zderzenie Queen z syntezatorami na plus. Ale podobno za chwilę będzie duuużo gorzej.
cdn...
RECENZJE PŁYT PRZY KTÓRYCH BIEGAŁEM
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz