sobota, 16 lutego 2019

FD6 - Wiewiórki i słuchawki

Fuerteventura Dzień 6 - tytuł oczywiście nawiązuje do dzisiejszego wpisu Adama 2h59min. Wiosna przyszła do Gdańska. Można nawet znaleźć pewne analogie do Fuerteventury. Bo dziś też przyszła do nas wiosna. Zamiast 26 stopni było ledwie 21. Dziś 6-ty dzień zimowych ferii. Wstałem tradycyjnie przed wschodem słońca, ale... coś mnie zblokowało aby iść z rana pobiegać. Zamiast tego przygotowałem ciasto na naleśniki i posiedziałem tępo przy kompie. Potem jedliśmy śniadanie, które przeciągnęło się na tyle długo, że zgłodnieliśmy na II śniadanie...

W końcu około 13-tej wybraliśmy się na rodzinne wejście na wygasły wulkan Calderon Hondo, bez lejącej się lawy, ale atrakcje uratowały dzieciakom wiewiórki...


Wziąłem wiec 3-kę na barki, ręce i plecy i ruszyliśmy. Warto było kiedyś być grubym. Poczułem się jak stary-ja. :)

Wiewiórki nie pochodzą z Fuerteventury. Zostały przywiezione statkiem i zawojowały wyspę jak króliki Australię. Nie wiadomo dlaczego upodobały sobie miejscówkę na wulkanie. Turystów się nie boją i wprost proszą o podzielenie się kanapką :)



* * *

Druga część dnia to oczywiście oglądanie "Małysza" w niemieckiej TV. Trójka naszych w pierwszej piątce to świetna sprawa, ale komentator niestety miał satysfakcję w głosie po niebotycznym skoku Geigera. Zrobiłem cieciorkę z chorizo i pieczonymi pomidorami. Zjedliśmy po miseczce (takie małe popołudniowe tapas) i poszedłem pobiegać. Ale tym razem trochę inaczej - ze słuchawkami.

Ścieżkę doskonale znałem, a Peter Gabriel dosłownie matematycznie podniósł do kwadratu moje doznania. Biegać po Fuercie, przy 21 stopniach w lutym, mając wulkany po lewej i ocean po prawej samo w sobie jest genialne. Ale dodając do tego wszechświata jeszcze Here Comes The Flood... po prostu uniesienie i nerwowe spojrzenia na prawo czy czasem nie idzie tsunami, które życzył mi kilka tygodni temu Dominik. 

To było moje pierwsze 10 kilometrów tutaj w tempie powyżej 5 min/km. Dopiero teraz, kiedy niedługo trzeba wracać doświadczam potrzeby zwolnienia. To już nie jest zachwycenie się nowością. Odwiedzam ścieżki, które znam i na których mogę czuć się jak u siebie. Wybiegałem cały stres i zaczynam odpoczywać. 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne wpisy