piątek, 7 grudnia 2018

Bieganie z polską muzyką: Kult - Spokojnie [1988]


Mam na półce większość winyli, które ukazywały się w Polsce w latach 88-90. Pamiętam chyba wszystkie kapele, które pojawiały się wtedy w radio i wchodziły na Listę Przebojów Programu Trzeciego, nawet jeżeli była to tylko "poczekalnia". Do wielu mam ogromny sentyment, wiele wtedy wydawało mi się ważnych. Ciepło wspominam "Szukam nowego siebie" - Sztywny Pal Azji czy "Krew Marylin Monroe" - Róże Europy. Ale nie wracam do nich. Kurz końcówki lat 80-tych opadł i przez kolejne 30 lat nie miałem potrzeby ani powodu by wracać do tamtych kapel...

... z jednym wyjątkiem. Z wyjątkiem płyty "Spokojnie" grupy Kult. Wracam do tej płyty wielokrotnie przez kolejne dekady mojego życia i za każdym razem ten album uważam za rewelacyjny, wręcz genialny, ponadczasowy.

Co więcej, robię to wbrew mojemu idolowi i mentorowi, Tomkowi Beksińskiemu. Pamiętam jak w jeden z audycji prezentując płytę grupy The Cult zapowiedział ją słowami, aby absolutnie nie nie mylić The Cult z Kult, czyli z zespołem z zupełnie innej (niższej) ligi.

To nie słynna "Arahja" (mój dom murem podzielony...) jest tym pierwszy, najważniejszym dla mnie utworem z tej płyty. To nie przez Arahję wciągąłem się w Kult. Zamykam oczy i zaczynam słyszeć z radioodbiornika marki Grundig słowa inne piosenki...  

Patrz, klęczą ludzie w katedrze pod świętymi obrazami. Gdziekolwiek się nie poruszysz, patrzą na ciebie oczami.  

To było moje pierwsze świadome zetknięcie z muzyką Kult.


Do dziś to moja ulubiona płyta, jaka kiedykolwiek wyszła spod pióra Kazika i spółki. Co ciekawe, sam Kazik mimo wszelkich symptomów mówiących o tym, że powinien mnie drażnić w całokształcie (ze swoją manierą, filozofią i wszystkowiedztwem) - nie drażni mnie :) Akceptuję Kazika. Lubię sporo z jego twórczości nawet jeżeli kojarzą mi się z pijaną klientelą Rock Cafe drącą się ile dała fabryka przy refrenie Taty Kazika ... na głowieeeeeee kwieeeeeny ma wiaaaanek.

Kult na płycie Spokojnie jest inny. Jest "na poważnie", jest ponadczasowy zarówno kompozycyjnie jak i w kontekście aranżacji. Każdy utwór tutaj ma swoje miejsce i w każdym z nich fan rocka progresywnego (jak ja) odnajdzie kalkę swojej duszy.

* * *

SBB, Exodus, Collage, Breakout, Grechuta, Kult. Mamy już 6 pozycji w mojej Top 10 najlepszych moich polskich płyt wszech czasów. Trzy kolejne pozycje są już na 100% zajęte (uprzedzę, że będzie to wielka trójca polskiego prog-rocka lat 90-tych). Pozostaje jedno wolne miejsce. To naprawdę nie jest gra pod publiczkę :) Mam już jakieś 15 propozycji na ten wakat... i naprawdę nie wiem co wybrać.
  1. SBB - Memento z Banalnym Tryptykiem
  2. Exodus - The Most Beautiful Day
  3. Collage - Moonshine
  4. Breakout - Blues
  5. Marek Grechuta - Magia Obłoków
  6. Kult - Spokojnie



  7. ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne wpisy