poniedziałek, 17 grudnia 2018

Bieganie z polską muzyką: I CHING [1984]

16 grudnia 36 lat temu Zbigniew Hołdys wraz z wybraną przez siebie grupą muzyków wszedł do studia Programu III Polskiego Radia i spędził tam kilka kolejnych miesięcy stanu wojennego tworząc jeden z najciekawszych i jednocześnie bardzo niedocenionych polskich albumów wszech czasów. Projekt nazywał się I Ching i taki też tytuł miała jedyna płyta wydana pod tym szyldem...



W piątek przypomniał o tym albumie W Tonacji Trójki Piotr Metz. Akurat jechałem samochodem i miałem szczęście wysłuchać całości. Audycja jest tutaj.

I Ching to projekt Zbigniewa Hołdysa, który zapraszał do studia muzyków z takich grup jak Perfect, TSA, Osjan, Porter Band, Krzak, Breakout, Maanam czy np. Martynę Jakubowicz.

Razem skomponowali i nagrali 70 minut muzyki, która wybornie broni się po latach. To jest płyta, która z racji tak wielu charakterów, jakie brały udział w jej powstaniu jest pewnego rodzaju misz-maszem. Słucha się jej trochę jak audycji radiowej, gdzie główny prowadzący (w tym wypadku Zbigniew Hołdys) zaprasza zaprasza do siebie kolejnych artystów i wspólnie poruszają tematy muzyczne będące różnymi biegunami ich wrażliwości. I Ching to wspólny mianownik. Płyta, gdzie jest zarówno rock, pop, trochę eksperymentu, elementy reggae, folk... i dużo dużo przestrzeni, która spaja te różne gatunki w całość. Paradoksalnie grupa różnych muzyków, zamknięta przez 10 miesięcy stanu wojennego w studio nagrała płytę, w której jest tak wiele przestrzeni, tak wiele wolności.

Jeżeli ktoś zna takie grupy jak Perfect, TSA, Voo Voo, Porter Band czy Maanam, których muzycy uczestniczyli w projekcie I Ching, ale nie zna samego I Ching to.... może się mocno zdziwić. Zbigniew Hołdys potraktował tych muzyków niczym sam Robert Fripp, podbierając od tychże muzyków wyłącznie to co najlepsze i tworząc album tak kompletny, spójny i ciekawy, że słucha się go od początku do końca na jednym oddechu. Nie zawaham się użyć określenia, że to jest arcydzieło. Szkoda tylko, że tak niedocenione.

Jeszcze słowo o samych tekstach. Pisał je Bogdan Olewicz. Kontekst tamtych czasów, stanu wojennego, jest oczywisty. Zadziwia mnie jednak jak wiele z nich, po latach pozostało aktualnych.

"(...) Nienawiści tyle jest
Sąsiad w ogrodzie chyłkiem mierzy prąd
W nocy coś czereśnie żre
Jutro ktoś podpali dom

Chudzi z grubych śmieją się
Śmieją im się prosto w nos
I to bardzo smuci mnie
Bo od konfliktu dzieli włos"


I CHING - Wojna chudych z grubymi


Płyty słucham praktycznie non stop od piątku, kiedy przypomniał o niej Piotr Metz. Na biegowe ścieżki zabrałem ją w niedzielę. I było to świetnie spędzone 70 minut.  

* * *

  1. SBB - Memento z Banalnym Tryptykiem
  2. Exodus - The Most Beautiful Day
  3. Collage - Moonshine
  4. Breakout - Blues
  5. Marek Grechuta - Magia Obłoków
  6. Kult - Spokojnie
  7. I Ching - I Ching





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne wpisy