czwartek, 6 grudnia 2018

Kącik biegowego melomana: Feist - Pleasure


Dlatego właśnie uwielbiam rozmawiać na muzyce! Dlatego bo w efekcie biegam słuchając Feist, której bym pewnie długo jeszcze nie posłuchał, gdybym nie pociągnął pewnego wątku pół roku temu na endomondo. Z każdej rozmowy mogę wyciągam coś dla siebie. Nawet jeżeli dyskutuje jak ignorant, nawet jeżeli sprawiam wrażenie nieprzekonywalnego, nawet jeżeli wydaje się, że ważniejsze jest to co ja chcę powiedzieć, niż to czego powinien wysłuchać. To tylko pozory. Słucham uważnie moich rozmówców, zapamiętuje polecane płyty i słucham ich... może nie zawsze od razu, ale w końcu przychodzi na nie odpowiedni czas.

Pół roku temu dyskutowałem z Pawłem o wyższości starej muzyki nad nową (bądź odwrotnie) i skończyło się tym że dostałem na twarz listę 10 albo 15 płyt, których powinienem posłuchać.  Nie dałem rady wszystkiego, w końcu się poddałem, ale wyłuskałem też kilka mikro perełek.

Jedną z nich była płyta kanadyjskiej wokalistki Feist. Płyta "Metals". Posłuchałem, postawiłem dużego plusika i ... odłożyłem na "półkę w głowie".

Kilka dni temu chodziłem po Empiku szukając prezentów dla dzieciaków i w oko wpadła mi płyta 2LP z promocją ze 152 na 52 zł. Zainteresowałem się cóż to takiego, co tak bardzo się nie sprzedaje, że nawet Empik robi "biedronkową" cenę winyla?


A był to najnowszy album Feist - "Pleasure".  Piękne dwupłytowe wydanie! Oczywiście nie kupiłem od razu bo jestem skąpy :) Za to wróciłem do domu i całą sobotę słuchałem jej na Tidalu. I zakochiwałem się coraz bardziej... Wczoraj w końcu pękłem i pojechałem kupić :)

Wyjątkowo wydany podwójny album, który ma tylko trzy strony. Ostatnia z nich nie ma wytłoczonej muzyki, ale coś na wzór rzeźby.


Przed rodziną oczywiście udawałem że to Mikołaj przyniósł płytę :)

Gdybym miał opisać muzykę? Najłatwiej powiedzieć, że to indierock/indiefolk. Ale to przede wszystkim muzyka z gatunku tych, które jednocześnie koją rany, by za chwilę je rozrywać. I tak przez 53 minuty!

To taka żeńska forma Jasona Moliny. Jestem zakochany.

Wyszedłem dziś pobiegać trzeci raz. Z komórką w ręku, z Feist w słuchawkach i bez patrzenia na zegarek. Mógłbym pójść nawet czwarty i piąty...


RECENZJE PŁYT PRZY KTÓRYCH BIEGAŁEM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne wpisy