czwartek, 1 października 2015

ŁUT 150 - Suma moich strachów


Chcę sporządzić listę swoich strachów przed największym biegowym wyzwaniem jakie czeka mnie za trzy tygodnie. Strachów jest dużo, a ja cały czas zastanawiam się czy zasypać je piaskiem i jakoś to będzie, a może po prostu wyartykułować. Czy ten, który o nich pisze staje się przez to słabszy czy silniejszy?

Łemkowyna Ultra Trail. Najdłuższa trasa. 150 kilometrów Szlakiem Beskidzkim z Krynicy Górskiej do Komańczy. 5500 metrów w górę i podobnie w dół. Start o północy i dwie noce na szlaku. Sumując wszystkie parametry takie jak dystans, pora roku i pogoda, teren oraz relacje tych, którzy dobrnęli do mety rok temu - ten bieg jawi się jako najtrudniejszy bieg ultra w Polsce. A ja jestem tylko amatorem z drugiej części stawki.

  • Strach nr 1 - Noc
 Łemkowyna to najbardziej nocny bieg jaki można było wymyślić. Od północy w piątek do 7 rano w sobotę jest ciemno, potem 10 godzin dnia i 14 godzin następnej nocy. Łącznie 21 godzin po ciemku. Dobra czołówka się przyda i przynajniej dwa zestawy zapasowych baterii. Ale w nocy tempo jest wolniejsze, w nocy ciężej się biega i łatwiej o kontuzję. Trochę mniej boję się duchów, bo jak człowiek biegnie i jest ogólnie styrany to w dupie ma duchy.

  • Strach nr 2 - Zimno
Rok temu kiedy biegłem 70-tkę pamiętam, że na mecie w Komańczy po chwili postoju zaczęło telepać mnie z zimna. W nocy temperatura na pewno będzie spadać poniżej zera. Będzie na tyle zimno, aby nas nieźle wychłodzić ale nie na tyle aby błoto zamarzło. Nie oszukuję się, że drugiej nocy będę biegł. Im bliżej mety tym wiecej będzie marszu, a wtedy będzie zimniej. Dobra odzież to podstawa.

  • Strach nr 3 - Dystans i przewyższenie
Dystansu boję się najmniej. Przebiegłem już kiedyś 150 km - ale po płaskim. Boję się połączenia takiego dystansu i takich przewyższeń. Można pomyśleć, że 5,5 km w górę na 150 km to nie jest specjalnie dużo, ale pamiętam doskonale jak czułem się w czerwcu mając 100 km w nogach "wdrapując" się na pagórek przy Jastrzębiej Górze. Każdy z naszej czwórki myślał wtedy dokładnie o tym samym. Każdy z nas chciał się po prostu wypisać z Łemko. Do tej pory nie rozumiem czemu tego nie zrobiliśmy.

  • Strach nr 4 - Czas
Może mylnie, ale nie boję się w tym biegu limitów. Nie lekceważę ich i z pewnością wypiszę je sobie mazakiem na ręku. 35 godzin to sporo czasu. Albo inaczej - jeżeli nie uda mi się tego biegu ukończyć w 35 godzin - chyba zwyczajnie nie będę chciał go kończyć - bo nie będę w stanie go ukończyć. Czas jest moim strachem dlatego, bo najdłuższy ciągły biegowy wysiłek jakiego doświadczyłem do tej pory trwał tylko 24 godziny. Tutaj będzie trwał kilka godzin dłużej.

  •  Strach nr 5 - Sen
Cały czas kombinuję jak zrobić aby na starcie stawić się wyspanym. Zakładająć, że wstaję normalnie w piątek o 9 rano, a kolejny raz kłądę się spać dopiero w niedzielę o tej samej porze daje to dokładnie 48 godzin bez snu. Podobno świat staje się jedną wielką halucynacją, każda myśl brzmi jak szept, który tutla się po wnętrzu głowy i co najgorsze - organizm nie radzi sobie z przetwarzaniem cukru w energię. Boję się, że zdecyduję się na krótką regeneracyją drzemkę w Chyrowej albo w Puławach, ale nie zasnę tylko stracę czas. Boję się też, że zasnę gdzieś na szlaku i ześliznę się na śpiocha po błocie z górki.

  •  Strach nr 6 - Zwierzęta
Trochę za dużo naoglądałem się Nat Geo Wild i wizja wilków, dzików i niedźwiedzi zbyt często pojawia się w mojej głowie. Pamiętacie jak rok temu niedzwiedź zagryzł człowieka w Bieszczadach? Było dementi, że to nie niedzwiedź, że on tylko ciało obwąchiwał. Ale kilka tygodni temu minęła mi przed oczami wiadmość, że to jednak niedźwiedź, że to nie był wypadek.

Suma moich strachów jest dość duża. Ale im większy strach tym większa pokora, powaga i przygotowanie: fizyczne, taktyczne, logistyczne i paradoksalnie - psychiczne. Pewne jest tylko jedno: "będzie bolało".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne wpisy