poniedziałek, 28 grudnia 2015

Kącik biegowego melomana: Manfred Mann's Earth Band - The Roaring Silence


Wiem, że ciężko jest się utożsamiać z kimś kto ma na imię Manfred. Pasuje jak piąty do zdjęcia czterech przyszłych informatyków na koloni pod Kaliszem. Jednak Manfred Mann's Earth Band to kawał progresywnego grania. 
Pierwszy raz zetknąłem się z Manfredem Mannem w jednej z audycji Tomka Beksińskiego, kiedy puszczał jego Chapter Three. Ten zespół był jazz-rockową efemerydą z przełomu lat 60/70. Drugi raz na studiach, pod koniec lat 90-tych grzebałem w second handzie z winylami i wygrzebałem płytę The Solar Fire z nieziemską interpretacją Father of Day, Father of Night - Boba Dylana.


Świat był wtedy inny, o czym wiele razy wspominałem, ograniczony dostępną gotówką i dziesiątkami płyt do kupienia i posłuchania. Manfreda Manna odłożyłem na półkę na kolejne kilkanaście lat. Mimo, że znałem tytuły większości jego płyt i czytałem ich recenzje po prostu nie było czasu/pieniędzy aby ich posłuchać.
Dwa tygodnie temu trafiłem w Gdańsku na giełdę winyli i za łączną sumę 65 pln kupiłem 10 płyt. Trochę art-rocka, trochę new-romantic, a w tym dwie płyty Manfred Mann's Earth Band: Nightingales & Bombers oraz tytułową The Roaring Silence

Wstyd się przyznać, ale naprawdę dopiero teraz posłuchałem tych płyt po raz pierwszy w życiu. To nie jest góra tabeli progresywnej pierwszej ligi lat 70-tych, ale to wciąż pierwsza liga. Poznanie takiej płyty w momencie, kiedy wydawało mi się, że już wszystko co fajne słyszałem udowadnia mi tylko, że życie to sztuka wyborów. Rzadko zdarza mi się takie uwielbienie, które każe mi zgrać płytę na pendrive i nosić ją ze sobą w kieszeni marynarki. Mieć ją w telefonie, w samochodzie, na laptopie, biegać z nią i jeździć, a kiedy dzieci zasną - słuchać z winyla. 


1 komentarz:

  1. run around the blok5 stycznia 2016 23:17

    Sluchalismy tej samej audycji Beksinskiego. Mysle, ze to jednak gorna czesc tabeli 1 ligi progresywnej. :-)
    Szkoda, ze tak pozno sie zabrales za te plyty (ten zespol) ;-)) Mnie najbardziej podobaja sie swietnie przerobione i w ogole zmienione utwory Sprinsteena: Spirits In The Night na Nightingales And Bombers, Blinded By The Light na The Roaring Silence i Boba Dylana Father Of Day, Father Of Night (magia, po prostu palce lizac, wyszedl im naprawde swietny utwor/cover, ale w ogole nieprzypominajacy orginalu) na Solar Fire.
    Wlasne kompozycje tez niczego sobie. Piekny Singing The Dolphin Through, rozwlajacy The Road To Babylon czy Questions.
    Warto siegnac tez po plyty koncertowe Budapest i On the Road. Swietne wersje utworow i to tych klasycznych w.w.
    Nie zapominaj, jw. wspomniales, o wczesniejszym projekcie Manfred Mann Chapter Three.

    OdpowiedzUsuń

Podobne wpisy