wtorek, 30 grudnia 2014

Kącik biegowego melomana: Jon and Vangelis - The Friends of Mr Cairo


Od kilku dni nastawiałem się na bieganie z Bauhaus w słuchawkach, ale równoległym torem w mojej głowie toczyła się rozgrywka dotycząca tytułowej płyty. Zaczęło się od tego, że w niedzielę znajomy na FB rzucił zagadką. Wyciął malutki fragment okładki płyty i napisał, że jest z 1981 roku, jest to muzyka pełna dźwiękowych efektów, jego brat słuchał jej na winylu lata temu, okładka jest czarno-biała, a w większości biała, no i kilka dni temu ktoś (zapewne w trójce) puścił jej fragment. Całą niedzielę głowiłem się o jaką płytę chodzi. Kilka razy byłem błędnymi podpowiedziami wpuszczany na manowce i ostatecznie poddałem się nie znalazłszy rozwiązania. Znalazła je siostra mojego znajomego :)

Friends of Mr Cairo to płyta nagrana przez dwie wielkie osobowości muzyki. Jon Anderson to wokalista grupy Yes, jednej z ważniejszych formacji progresywnych lat 70-tych oraz Vangelis - kompozytor muzyki elektronicznej, szeroko znany raczej jako autor muzyki do filmów (m.in. w kontekście biegania - słynne Rydwany Ognia)

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Podsumowanie roku 2014 - część 1: Plany vs Realizacja


Lubię podsumowania. Uwielbiam czytać podsumowania innych, gdzie mogę zgodzić się lub nie zgodzić, pokręcić nosem, a przede wszystkim poznać hierarchie doznań innych.

Moje podsumowanie roku 2014 muszę rozpocząć od lektury własnego wpisu dotyczącego planów na 2014 rok i komentarza co się udało, a co nie.

sobota, 27 grudnia 2014

Kącik biegowego melomana: Van der Graaf Generator - World Record


Gdybym miał wybrać tylko jednego artystę, z którego twórczością dałbym się wywieźć na bezludną wyspę decyzja byłaby prosta: Peter Hammill i jego Van der Graaf Generator. Ten zespół to moja prywatna ikona. Akcpetuję wszystko i w każdej formie, co nagrał Peter Hammill. Mam komplet jego płyt na winylach. Płyty CD kiedyś na wszelki wypadek kupowałem w dwóch egzemplarzach. Byłem na jego solowych koncertach (Bydgoszcz i Berlin) oraz na VdGG (Bydgoszcz). Do dziś nie mogę sobie wybaczyć, że podczas przeprowadzki zaginęła mi pamiątkowa koszulka z tego ostatniego koncertu, a była to jedyna koszulka jaką kiedykolwiek kupiłem sobie na koncercie. Podsumowując: jestem bezkrytycznie oddanym fanem.

piątek, 26 grudnia 2014

Zima przyszła na Święta


Biegłem skrótem przez pole aby załapać się na wspólny start Rysia Kałaczyńskiego biegnącego swój 134 maraton pod rząd. Droga z Chojnic do Wituni to tylko 44 km. Wydawało mi się, że godzina wystarczy, ale trzeba było wyskrobać szyby a śnieg na drogach nie sprzyjał szybkiej jeździe. Od biura zawodów na linię startu także trzeba przebyć dwa kilometry. Zabrakło mi 300 metrów. Widziałem jak punktualnie o 13:00 rusza grupa w jaskrawożółtych koszulkach. Nie zdążyłem.



środa, 24 grudnia 2014

Muzyka, która kojarzy mi się z Bożym Narodzeniem

Są trzy chwile w roku, kiedy radiowa Trójka puszcza najlepszą muzykę. Boże Narodzenie, Wielkanoc i Wszystkich Świętych. Tego dnia usłyszymy i King Crimson i Pink Floyd i wszystkie perły muzyki lat 70-tych i 80-tych.

Święta Bożego Narodzenia kojarzą mi się dodatkowo z płytami jakie poznawałem chwilę po rozpakowaniu prezentów. Często te prezenty kupowałem sobie sam. Czasami dostawałem od dobrze zorientowanych Mikołajów. Pierwsze połowa lat 90-tych była wolna od internetu, i aby poznać nową muzykę trzeba było do niej dotrzeć w sposób wieloetapowy. Na początku usłyszeć jej fragmenty w radio, albo przeczytać recenzję w Magazynie Muzycznym a potem w Tylko Rocku. Następnie cały miesiąc odkładać kieszonkowe i udać się do sklepu z płytami CD. Następnie jechać pół godziny do domu autobusem czytając od deski do deski wszystkie informacje z książeczki, aby w końcu dopaść do odtwarzacza i słuchać jej kilka razy z rzędu. Nie było miejsca na nieudane zakupy, bo na następne można było sobie pozwolić dopiero za miesiąc. Każdy zakup musiał być mega przemyślany i był wypadkową fragmentów usłyszanych w radio, polecenia znajomych, prasy i przede wszystkim własnej intuicji. 

Kilka płyt jest dla mnie szczególnych, bo trafiły w moje ręce 24 grudnia. Wymieniłem je także w podobnym wpisie rok temu. Ale człowiek na szczęście ma umiejętność zapominania i z przyjemnością znów je sobie przypomnę, jakbym pisał o nich pierwszy raz. 

Roger Waters - Pros & Cons of Hitch-Hiking

Ósma klasa podstawówki. Jedna z moich ulubionych płyt do biegania o poranku. Okładka nie ma z tym nic wspólnego :)
The Legendary Pink Dots - 9 Lives To Wonder

Ten zespół zasługuje na osobny wpis. A właściwie każda jego płyta. Są specyficzną popularność zawdzięcza śp. Tomkowi Beksińskiemu. Ja załapałem się na falę zachwytu. Byłem na ponad 10 koncertach. A ta płyta jest bezsprzecznie moją ulubioną płytą "kropek"

The Legendary Pink Dots - The Lovers

Jedna z wcześniejszych płyt różowych kropek. To były święta 1994 albo 1995. Spędziłem je z walkmanem na nartach biegowych. Śmigałem po okolicznych polach z The Lovers na uszach.
Yes - Fragile

Mimo że zespól Yes to ikona rocka progresywnego, dla mnie istnieją wyłącznie ich dwie płyty: Close to The Edge i właśnie Fragile. Bieganie z Yes jest fascynujące. Jest to aureola muzyki zupełnie poza tempem biegu.


King Crimson - Red

Kilka dni temu pisałem o Red. To płyta "ikona". Stworzona do słuchania jej w ciemne, długie, grudniowe wieczory.



Pink Floyd - Atom Heart Mother

Nigdy wcześniej nie było tak spektakularnego połączenia muzyki rockowej i orkiestry. Nawet w kontekście Pink Floyd, który wyznaczał kierunki muzyki, ta płyta jest wybiciem się ponad aktualny stan umysłu.




Emerson Lake & Palmer - Pictures at an Exhibition

Modest Mussorgski w wersji na gitary, perkusję i instrumenty klawiszowe. Ta płyta to zapis koncertu, który pokazał mi, że muzyka klasyczna może być fascynująca.

Tiamat - Wildhoney

Ta płyta uderzyła mnie w głowę z siłą kalifornijskiej sekwoi. Wigilia 1994. To brzmienie było dla mnie przepustką do cięższej muzyki. Most pomiędzy rockiem progresywnym a wszelkiej maści muzyką metalową.







A tym, którzy doczytali do tego miejsca chciałbym życzyć Szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia. 

wtorek, 23 grudnia 2014

Biegowe BDSM


Zaczęło się niewinnie. Robiłem właśnie wigilijną kapustę z grzybami kiedy napisał do mnie Staszek z pytaniem, czy nie chcę pobiec z nim.... NIE NIE... tak było wczoraj. Dziś jest dzisiaj. Powinno być inaczej...

Jeszcze raz:

Robiłem właśnie wigilijną kapustę z grzybami kiedy napisał do mnie Staszek z pytaniem, czy nie chcę pobiec z nim pobiec do centrum, zgarnąć Michała z pracy i odprowadzić do domu. Nie chciałem. No fucking way. Trzeba robić karpia.

O tym jak doświadczyć biegania po bieżni mechanicznej bez bieżni


Zaczęło się niewinnie. Robiłem właśnie wigilijną kapustę z grzybami kiedy napisał do mnie Staszek z pytaniem, czy nie chcę pobiec z nim 20 km w dowolne miejsce i o dowolnej godzinie, oby po 20-tej, bo odprowadza żonę na pendolino do Olsztyna. Wydaje mi się, że pendolino nie jeździ do Olsztyna, ale od kilku dni każdy pociąg w Polsce to pendolino. A jak nie pendolino, a jeździ po szynach to tramwaj. A jeżeli jest dziwne, ale nie jeździ po szynach, to znaczy, że jesteś w Gdyni i to jest trolejbus.

niedziela, 21 grudnia 2014

Winter Solstice


Zimowe przesilenie to chwila, po której każdy kolejny dzień staje się dłuższy od poprzedniego. Dziś był najkrótszy w roku. Jutro będzie już o ułamek dłuższy i tym samym będziemy zbliżać się wiosny, do biegania za dnia nie tylko w weekend.

Dokładnie pół roku temu z ekipą Tricity Ultra biegliśmy z Gdańska na Hel i wracaliśmy tramwajem wodnym z Helu do Sopotu. 100 km trasy poprzez deszcz. Wtedy noc była najkrótsza. Rozpoczęła się w Sopocie i skończyła na północnych obrzeżach Gdyni. Parę dni temu pierwszy raz usłyszałem i dziś przeczytałem, że kilka osób chce pobiec podobną trasę w lipcu 2015, tylko trochę krótszą bo z Gdyni (około 80km). Fajnie, że poza naszym biegiem dookoła Trójmiasta - Tricity Ultra 80K, zaczyna się dziać coś więcej niż koleżeńskie bieganie ultra po TPK. Może za parę lat południe będzie jeździło na północ tak samo jak dziś my jeździmy na południe?

wtorek, 16 grudnia 2014

Kącik biegowego melomana: The Flaming Lips - Yoshimi Battles The Pink Robots


Biję się z myślami za każdym razem kiedy wybiegam z muzyką, która ciągnie moje nogi do przodu, która unosi głowę nad szarymi chodnikami, biję się czy pisać o tym tak często jak wchodzę w ten stan czy nie. Mam ochotę pisać za każdym razem. Nawet w kilku słowach, kiedy brakuje czasu opisać jak biega się z The Legendary Pink Dots, King Crimson, Songs: Ohia, Sufjanem Stevensem, Van Der Graaf Generator... Ale mój pierwszy krytyk, z którym dzielę życie powiedział kiedyś: "Wiesz co Tomek? Jak piszesz o muzyce, to ja w ogóle nie czytam, bo mnie to nie interesuje"

OK. Trudno. Wpisy o muzyce będę traktował przede wszystkim dla siebie. Ale zerkam do własnego manifestu, który stworzyłem rok temu. I wszystko się zgadza. Pisanie o muzyce w punkcie czwartym jest jak byk.

Książki o bieganiu - część 2


Wczoraj podzieliłem się moimi wrażeniami z pierwszych pięciu książek o bieganiu jakie przeczytałem. Dziś kilka kolejnych pozycji.

Rich Roll - Ukryta Siła

Po pierwszych kilku książkach ruszyłem na hurtowe zakupy i za jednym zamówieniem przyszły do mnie biografie Chrissie Wellington, Richa Rolla i Deana Karnazesa. Jako pierwszą z nich przytuliłem do poduszki Ukrytą Siłę. Czytając ją chwilami miałem łzy w oczach. To nie jest dla mnie zwyczajna historia. To opowieść o człowieku, który był na podobnym zakręcie i w podobnym wieku jak ja. Ta kropla potu, która spłynęła z jego czoła idąc po schodach na piętro aby zobaczyć śpiące córki jest dla mnie głównym symbolem przemiany. Może właśnie dlatego, że sam podobnie jak Rich mam dwie córki i tak samo jak on byłem na równi pochyłej do zawału i innych ciężkich chorób związanych ze złą dietą i brakiem ruchu. Podobnie jak on dotarło do mnie, że po prostu mogę nie dożyć do ich ślubu, że mogę nie zobaczyć wnuków. To jest właśnie moja największa motywacja.

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Książki o bieganiu - część 1


Kilka dni temu podobny artykuł pojawił się na portalu Radia Gdańsk. O książkach, które biegacze polecają innym biegaczom pod choinkę. Zostałem poproszony o swój typ i w paru zdaniach opisałem Ukrytą Siłę - Richa Rolla.

Tamto pytanie o wybranie swojej ulubionej książki o bieganiu sprawiło, że przetoczyłem w myślach wszystkie pozycje jakie przeczytałem przez ostatnie 2 lata w tym temacie. Z każdą z nich mam pewne wspomnienie i każda z nich stanowiła pewien element układanki w moich biegowych doświadczeniach. Opiszę w kilku zdaniach każdą z nich, ale nie streszczeniem, które można znaleźć bez problemu w każdej księgarni internetowej, a tym, co ta książka mi dała.

niedziela, 14 grudnia 2014

Słuchawki do biegania - ANKIETA


Zbliżające się Święta sprawiły, że przez jedną chwilę pomyślałem o małym prezencie dla siebie. Nowe słuchawki do biegania. Bieganie i słuchanie muzyki to połączenie moich dwóch największych prywatnych pasji. Przez ostatnie 2,5 roku żadna z nich nie istnieje w pełni bez drugiej.

Jeżeli chodzi np. o inne akcesoria sportowe jak buty czy zegarki - jest w sieci mnóstwo stron i blogów z opisami i testami. W temacie słuchawek - wiedza jest zgłębiona tak powierzchownie, że można powiedzieć - poza opiniami przepisanymi ze stron producentów po prostu ich nie ma. Świadczy o tym choćby 5000 wejść na mój wpis o Sennheiserach HD 201 co uczyniło go zupełnie niespodziewanie moim najpopularniejszym postem na blogu. Trochę lepiej jest w przypadku słuchawek ogólnie, nie tylko sportowych - tutaj jest o czym poczytać. Można dowiedzieć się sporo w kontekście brzmienia - natomiast z wiadomych powodów niewiele o ich ergonomii dla biegaczy.

środa, 10 grudnia 2014

Znamy datę III edycji Tricity Ultra - czyli biegu dookoła Trójmiasta


Znamy datę III edycji biegu dookoła Trójmiasta czyli Tricity Ultra. Bieg obędzie się 28 marca 2015 roku w sobotę. Zanotujcie ten dzień w swoich kalendarzach.

Aby być na bieżąco polecam śledzenie profilu na FB facebook.com/tricityultra
Informacje o biegu będą także pojawiać się na stronie www.tricityultra.pl

Relacje z poprzednich edycji:

II edycja:
Na portalu Ultrabiegi.pl
Na blogu: Podtwórca
Na blogu: To Have Or To Run
Na blogu: Divingrunner
Na blogu: Waldek Miś - Wyzwanie Przyjęte

I edycja:
Na portalu Trójmiasto.pl 
Na blogu Run Around The Lake
Na blogu Podtwórca

niedziela, 7 grudnia 2014

Bieg Morsa - czyli tradycyjny pomysł na niedzielny poranek


Nigdy, nigdy, nigdy nie zmusiłbym się do wstania w taką ciemnicę, w niedzielę, o 6:20 rano, gdyby nie... honor. Dzień wcześniej umówiłem się z Dominikiem, ośmielony mieszanką soku z buraka, piwa i nalewek na bimbrze. Umówiliśmy się punkt 7:00 pod blokiem a potem lecimy się wykąpać. Miałbym zrezygnować z biegania tylko dlatego, że mi się nie chce? Zostawię sobie tę możliwość na inną okazję...

sobota, 6 grudnia 2014

Wyciskarka wolnoobrotowa czyli tajemnica soku z buraków


Dwa lata temu, niedługo potem jak zacząłem biegać, zainspirowałem się piciem soków wyciskanych na zimno, czyli wolnoobrotowo. Do tamtej pory robienie soku z owoców i warzyw jednoznacznie kojarzyło mi się z sokowirówką jako jedyną maszyną, która jest w stanie taki sok zrobić.

Z dzieciństwa wielu z nas zapewne pamięta sokowirówki marki Predom, które chodziły jak motorynka, cały dom wibrował od fundamentów po dach a rodzice kazali nam potem pić ohydny sok z marchewki. W końcu i ja zostałem ojcem i wpadłem na ten sam genialny pomysł, że trzeba moje dzieci poić sokiem z marchewki i jabłek. Ale wtedy szukając po necie jakiejś sokowirówki rzuciła mi się w oczy idea wyciskarki - która jest czymś innym niż sokowirówka. Wiele informacji znalazłem na stronie eujuicers.pl  skąd pochodzi poniższy cytat.

Sok wyciśnięty przy pomocy wyciskarki jest gęstszy i mniej klarowny niż uzyskany dzięki sokowirówce. Jest on również znacznie bogatszy w enzymy, witaminy i składniki odżywcze, które pozostają „żywe” i niezniszczone w procesie wyciskania. Taki sok posiada niewielką warstwę piany co wskazuje na minimalne napowietrzenie. Dzięki temu jego okres przydatności do spożycia jest dłuższy niż w przypadku soku wyciśniętego przez sokowirówkę i wynosi do 24 godzin przechowywania w lodówce.

Dodatkowo ślimakowymi wolnoobrotowymi wyciskarkami można robić soki nie tyko z twardych owoców i warzyw ale także z owoców miękkich oraz traw!

czwartek, 4 grudnia 2014

10 plag biegaczy

foto: http://katastrofa1707.blox.pl/
Ledwie wczoraj napisałem, że jestem gotowy na sztorm, na śnieżną burzę, na bieganie po kostki w śniegu... Nie musiałem długo czekać. Jedna z plag biegaczy właśnie pokryła Trójmiasto - gołoledź. Ślizgając się po krawędziach chodników, szukając piasku, trawiastych darni, po których jako tako dało się biec zainspirowałem się do napisania 10 plag jakie można by zesłać na biegaczy, aby im się odechciało biegania.

środa, 3 grudnia 2014

December is the cruelest month...

December is the cruelest month
this time for once my cheeks are warm
After long years in the monkey-house
I am ready for the storm
Let them throw all their cannonballs
let all their strongmen come
I'm ready to go anywhere
through venom, sick and scum!

The Waterboys - December


Mamy grudzień. Trochę z zaskoczenia, bo jeszcze tydzień temu Michał biegał na krótko, a skoro Michał biega na krótko to oznacza, że jest piękna ciepła jesień. Mój sobotni maraton po Wituni zostawił po sobie znak, że ten chłód, który mamy to już na poważnie. 

Ale w tym wszystkim nie ma śniegu. Ani razu nawet nie próbował padać. Nie było klasycznej zawieruchy, która zaskakuje drogowców. Nie było 2 godzin w korku z pracy. Tak naprawdę, to właśnie te 2 godziny w korku są dla mnie większym symbolem zbliżających się Świąt niż trójkowy Karp i czekoladowe mikołaje w Lidlu. A ja jak prawdziwy mężczyzna - ciągle jeżdżę na letnich oponach. Prawdziwy mężczyzna zmienia na zimówki dopiero po pierwszym śniegu ;)