Mój ulubiony bieg, czyli Łemkowyna Ultra Trail otworzył dziś swoje listy zapisów. W tym roku jest trochę inaczej. Nie ma już opcji "kto pierwszy ten lepszy". Tym razem, jeżeli listy zapełnią się w ciągu 4 dni (a raczej przepełnią) będzie potrzebne losowanie. Do dyspozycji jest 2150 miejsc na pięciu dystansach: 150 km, 100 km, 70 km, 48 km i 30 km. W momencie kiedy to piszę na premierowym dystansie 100 km jest już przekroczony limit i o ile wszyscy wpłacą kasę - będzie losowanie. Na klasycznej 70-tce pewnie do rana limit też zostanie przekroczony.
No ale nie ma się czemu dziwić. Ten bieg pracował na swoją reputację od samego początku, od pierwszej edycji, a nawet wcześniej - robiąc doskonałą robotę podczas Maratonu Wigry. Biegłem tutaj trzy razy. W 2014 roku (70 km - odważyłem się stanąć i na starcie i na mecie), w 2015 roku (150 km - także odważyłem się stanąć i na starcie i na mecie) oraz w 2017 roku (tym razem odwagi starczyło mi tylko aby stanąć na starcie).
Jak czuję się dziś kiedy zapisy oglądam wyłącznie z punktu widzenia obserwatora?
Całkiem spokojnie, bo w końcu sam sobie obiecałem, że nie zapisuję się na żadne biegi dopóki moja waga nie wróci do dwucyfrowych wartości. Ale jest jeszcze jeden specjalny element, który dodatkowo mnie uspokaja, mały trik, który wymyślił spiritus movens Łemkowyny - Krzysiek Gajdziński - zapisy letnie! Jak można przeczytać tutaj: http://www.ultralemkowyna.pl/zgloszenia specjalnie dla tych, którzy albo zaśpią, albo tak jak ja - dziś nie są pewni jak będzie wyglądała forma jesienią, pozostaje zamrożone 340 miejsc, które będziemy rozszarpywać między sobą 25 lipca.
Jest jeszcze jedna rzecz, którą bym chciał się pochwalić z tego miejsca. Kilka miesięcy temu mieliśmy ogromną przyjemność (w sensie ekipa osób, z którymi współpracuję prowadząc własną agencję interaktywną) wykonać stronę Łemkowyny. Naprawdę, z ręką na sercu chcę powiedzieć, że z tego zlecenia, tak mi tematycznie bliskiego, cieszyłem się jak nigdy przez ostatnie 9 lat, od kiedy pracuję na swoim i sam zdobywam klientów.
Przy okazji chciałbym wytłumaczyć grudniową ciszę na moim blogu. Kilka osób pytało się mnie na privie co się dzieje. Poza tym, że zrobiłem sobie małe fizyczne i mentalne roztrenowanie, całą energię literacką włożyłem w napisanie kilku blogpostów na moją firmową stronę. Jeżeli kogoś zainteresują tematy związane po części z kuchnią i przemyśleniami związanymi z życiem w agencji interaktywnej polecam wejść i poklikać tutaj: www.nabucco.pl
Albo od razu kliknąć do wpisu o tym jak powstawała strona Łemkowyny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz