czwartek, 7 stycznia 2016

Zimowy pejzaż z łyżwiarzami i pułapką na ptaki


Zacznę filozoficznie i trochę pretensjonalnie, ale godzinka na łyżwach tak mnie nastroiła. Bo kiedy jeżdżę na łyżwach ciągle myślę o Brueglu :) Czy blisko 500 lat po namalowaniu obrazu Zimowy pejzaż z łyżwiarzami i pułapką na ptaki czymkolwiek różnimy się od mieszkańców przełomu średniowiecza i renesansu? Mieszkamy w takich samych żółtych domkach, płacimy gigantyczną daninę do państwa, które pozornie nas chroni. A wolny dzień, kiedy mróz porządnie zmrozi nasze jeziorka wyciągamy łyżwy i po prostu bawimy się na lodzie. Nothing changes on New Year's Day

Druga myśl, która tnie moja głowę niczym płoza lód na zbiorniku Świętokrzyska II, to wyścig 11 miast, tzw. elfstedentoch. To w pewnym sensie takie holenderskie święto ruchome, ogłaszane przez burmistrzów 11 miast tego roku, kiedy mróz skuje wszystkie kanały w Holandii przynajmniej na grubość 15 centymetrów. Wtedy odbywają się największe na świecie zawody łyżwiarskie. Wyścig na 200 km, pętla wiodąca przez 11 holenderskich miast, kilkanaście tysięcy osób. Przez ostatnie 100 lat warunki pogodowe pozwoliły rozegrać te zawody ledwie 15 razy. Ostatni raz w 1997 roku.


Jeszcze tylko kilka dni będzie można bezpiecznie objeździć moje zbiorniki na łyżwach. Po weekendzie zapowiada się ocieplenie. Pewnie spadnie śnieg. Oby - wtedy będzie musiał wygrzebać moje narty biegowe i zabawa zacznie się na nowo. Póki co wykorzystuję każdą wolną chwilę na darmowe łyżwy i nie myślę nawet o bieganiu.


Lód jest mega gruby, ale każdy z nas oglądał Dekalog I - Kieślowskiego, a na pewno nasze żony. Dlatego na moje wieczorne jeżdżenie z czołówkami moja małżonka wymyśliła, że nie puści mnie samego. Problem był jedynie taki, że Kamil, który ma łyżwy właśnie skończył bieganie i nie bardzo chciało mu się iść na łyżwy. Dominik zaś poszedłby, ale zwleka by kupić sobie łyżwy do wiosny - wtedy podobno będą tańsze ;) Pomiędzy nimi, moja mądra głowa wymyśliła, że warto zapytać się czy czasem nie mają takiej samej stopy. Okazało się, ze mają. Chwila mediacji i 10 minut później zrobiliśmy z Dominikiem 13 kilometrowych kółek. Równo w godzinkę.


Śmiesznie się chodzi po godzinie na łyżwach. Człowiekowi wydaje się, że jest wyższy niż jest i stawiając stopę szybciej szuka podłoża. Trochę jak w ministerstwie głupich kroków. Jutro też nie biegam. Idę na łyżwy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne wpisy