"Las pięknie będzie wyglądał w sobotę o 11:00 w Otominie" - napisał wczoraj Michał.
Nie mieliśmy konkretnego celu, mieliśmy po prostu pobiegać 2 godziny po śniegu, zmrożonych koleinach i gałązkach w relaksacyjnym tempie. Na początku polecieliśmy linią brzegu aby po kilometrze odbić na czerwony szlak rowerowy. Nie wiedziałem gdzie nas zaprowadzi, wydawało mi się, że uda nam się jakoś przebić w kierunku Kolbud i jeziora Łapińskiego. Zamiast tego zatoczyliśmy koło, przebiegliśmy przy Bursztynowej Górze i wróciliśmy do miejsca startu po niecałych 10 km. Na drugie kółko wybraliśmy się w kierunku północnym, najpierw odbiliśmy się od Kiełpina Górnego, a potem od Obwodnicy przy Wróblówce.
Na koniec Dominik wpadł na pewien pomysł. Szkoda, że nie skonsultował go z nieobecnym dzisiaj Stasiem. Postanowił przebiec jezioro w poprzek. Temperatura od tygodnia oscyluje wokół zera więc nie wiem czy to był taki dobry pomysł. Dominik ostatnio niedojada i wygląda z dnia na dzień coraz gorzej. Wiadomo, że od kilu lat Ela nie daje Dominikowi mięsa, ale w tym roku poszła krok dalej: odcięła naszego kolegę od mleka, sera, jogurtów i jajek. Marnie wygląda na samej sałacie :) Nie to co ja! :)
W związku z tym Dominik pobiegł przodem. Następny biegł Michał, a ja na końcu. Przebiegliśmy tak z 300 metrów po tafli kiedy... trzszzzrz.. rozległ się suchy trzask. Odwróciłem się na pięcie i pognałem drogą, którą wbiegłem.
Podsumowanie:
- Kiedy chcesz sobie pomorsować w jeziorku zimą - nie zapomnij kilofa. Same kąpielówki i ręcznik nie wystarczą.
- Lód trzeszczy złowrogo.
- Michał powiedział: "Nie lubię whisky, wypiłem wczoraj 200 ml i kiepsko się czuję". Cytuję to dlatego, bo to pierwszy i pewnie ostatni raz w życiu, kiedy Michał powiedział, że nie lubi whisky.
- Dominik za to stwierdził, że gdyby ubrać mnie w stary waciak, gumowce i posadzić na ławce pod sklepem w głębokiej Rosji - idealnie wpasowałbym się w krajobraz.
- Bluza Łemkowyny 150 rocznik 2015, (którą jest w posiadaniu dokładnie 193 osób :)) jest naprawdę ciepła, bo mimo spokojnego biegu musiałem zdejmować czapkę i rękawiczki aby się ochłodzić.
- Las pięknie wygląda w Otominie w sobotę o 11:00.
Czyli w dniu dzisiejszym mało brakowało a Stasiu szukałby kolegów w jeziorze... I na nic moje tłumaczenia o tym kiedy na lód nie wchodzimy...
OdpowiedzUsuńAle mnóstwo osób chodziło. Lód jest gruby, były srogie mrozy przez ponad tydzień.
Usuń