środa, 31 stycznia 2018

Running with Depeche Mode part II

Kilka dni rozpocząłem ultramaraton na raty z Depeche Mode w słuchawkach. Celem jest przesłuchanie wszystkich 14 studyjnych płyt podczas biegania. Limity czasu też obowiązują, bo postanowiłem ukończyć to wyzwanie do 11 lutego, czyli koncertu Depeche Mode w Ergo Arenie w Gdańsku. Teoretycznie to sporo czasu, ale... przez tydzień będę z dzieciakami na feriach w górach i kompletnie nie wiem ile wolnego czasu pozostanie mi dla siebie :)


Pierwszy wpis: Running with Depeche Mode part I opisywał pierwsze 4 studyjne płyty DM. Ale odpoczynek nie był zbyt długi i dziś znów korzystając z krótkiej przerwy między pracą a domowymi obowiązkami pozwoliłem sobie na jedną płytę około 15-tej

niedziela, 28 stycznia 2018

Parkrun Gdańsk-Południe #80 - mój 100-tny raz

Przez te pakruny człowiek szybciej się starzeje. Mam na myśli względne starzenie się. Chodzi o to, że zyskuje pewną stałą perspektywę, oś czasu, która z tą samą regularnością odmierza kolejne tygodnie. Sobota za sobotą, tydzień za tygodniem, numerek za # zwiększa się o 1.


Wczoraj pobiegłem swój 100-tny parkrun. Nie jestem z tego powodu jakoś strasznie podekscytowany. Nie jest to żadne wybitne osiągnięcie. Przyzwyczaiłem się już do tej biegowej regularności na tyle, że stała się ona moim nawykiem, czyli czynnością, do której nie muszę przykładać specjalnej siły, aby się wydarzyła. Przez ostatnie 80 tygodni (bo tyle razy już biegliśmy dookoła stawów w dzielnicy Gdańsk-Południe) chyba tylko 1 raz, i to całkiem niedawno, nie poszedłem na parkrun z własnej woli. Moje pozostałe absencje były spowodowane zwykłymi życiowymi, wyższymi okolicznościami. Ten jeden raz kiedy postanowiłem nie pójść spłynął po mnie jak woda. Kompletnie się tym nie przejąłem, a tydzień później znów zakładałem rano buty. To chyba ostateczny symptom mówiący o tym, że parkrun stał się dla mnie nawykiem. Takim samym jak zrobienie śniadania dzieciom, zawiezienie ich do szkoły i szereg kolejnych czynności w planie dnia czy tygodnia. Takich czynności, których się nie wartościuje, ani nie ekscytuje nimi. Tak samo jak nie jestem podekscytowany faktem, że zrobiłem śniadanie. Oczywiście to śniadanie może być smaczniejsze bądź nie. Ale sama czynność jego robienia nie podlega ocenie i nie krzyczę sam do siebie każdego ranka "oooooo yessss!! znów mi się udało, znów zrobiłem śniadanie!!"

Running with Depeche Mode part I

Wczoraj czytałem swoje stare posty (wiem, że dziwnie to brzmi heh) i wpadła mi przed oczy trylogia wpisów dotycząca biegania z muzyką The Beatles. [tutaj]. Biegałem przez kilka dni, po dwa razy dziennie, za każdym razem z każdą kolejną płytą w dyskografii The Beatles. Nie byłem i nie jestem utlra-fanem czwórki z Liverpoolu, znałem te wszystkie płyty, lubiłem je, ale takie posłuchanie ich jednym ciągiem, a dodatkowo poczytanie o historii każdej z nich fajnie mi ułożyło ten temat w głowie. 

Przez koleje 4 lata zastanawiałem się, czy nie wziąć jakiegoś innego zespołu na celownik i nie zrobić sobie takiego monotematycznego setu muzycznego. Pink Floyd? Hmmm ale po co? Przecież nie muszę ich słuchać aby móc streścić każdą płytę nuta po nucie. Frank Zappa? Znam i lubię kilka, może kilkanaście jego płyt, ale ten człowiek nagrał ich chyba z 50! Nie dam rady. Szybciej przestanę biegać niż posłuchać całego Zappę pod rząd :) Rolling Stones? Michał kiedyś słuchał jedna po drugiej ale tak go to zmęczyło, że przestał pisać bloga. Bob Dylan? To by było coś! Ale wielokrotnie przerabiałem to, że Dylana się słucha lepiej latem. 

No i tak sobie biegnę dzisiaj drugi kilometr kiedy totalnie mnie olśniło!! Depeche Mode!! Idealny zespół! Nagrał 14 albumów studyjnych, więc jest to do ogarnięcia. Może nawet uda się przed 11-stym lutego, czyli koncertem w Ergo Arenie...  Teoretycznie znam każdą z tych płyt. Jedne podobają mi się bardziej, a inne mniej. Kilka uważam za wybitne i są mi bardzo bliskie. Ale całościowo - nigdy nie zbliżyłem się swoim uwielbieniem do poziomu ludzi, którzy tworzą sekty i wyznają Depeche Mode jako religię, zaś urodziny Davida Gahana świętują bardziej hucznie niż swoje własne.


Rozpocznijmy więc ultramaraton na raty z Depeche Mode w słuchawkach:

wtorek, 23 stycznia 2018

Kącik biegowego melomana: Vangelis - Blade Runner

Czasami mam ochotę napisać po prostu: "Biegało mi się dziś z tą muzyką rewelacyjnie!!". Bo to nie jest tak, że zawsze muzyka zgrywa się z moim nastrojem i moim tempem. Gdyby tak było, pisałbym siedem wpisów do kącika w tygodniu. I nie chodzi tutaj o samą muzykę, ale o tę unikatową koincydencję samopoczucia, temperatury, faktury ścieżki pod stopami, tempa kroków i dźwięków w słuchawkach. Wybierając muzykę nie mam pojęcia, czy coś co fantastycznie brzmi z gramofonu, słuchane na kanapie zagra podczas biegu. Na przykład niedawno odkryłem genialną płytę Donalda Fagena - The Nightfly, która zwyczajnie przeszkadza w czasie biegu... a może po prostu ciągle czeka na swój czas i jest bardziej wymagająca niż inne.

Wczoraj jednak doznałem tej unikatowej koincydencji za sprawą płyty z muzyką do filmu Blade Runner (1982) w wykonaniu Vangelisa.


niedziela, 21 stycznia 2018

Tabata, czyli trening w 4 minuty


Myślę, że spora część z Was spotkała się z krótkim, intensywnym treningiem nazwanym tabata od nazwiska japońskiego naukowca, który jako pierwszy opublikował badania dotyczące korzyści jakie taki trening przynosi.

Dlatego opiszę go tutaj bardzo skrótowo:

sobota, 20 stycznia 2018

Parkrun Gdańsk-Południe #79 - zamykający stawkę

Mamy drugą połowę stycznia i dopiero dzisiaj po raz pierwszy w tym sezonie biegliśmy parkruna po śniegu! Ale trzeba dodać, że to był taki śnieg idealny, temperatura lekko poniżej zera, bezwietrznie, słońce świeciło po oczach, ścieżka już trochę wydeptana więc przebijania się przez zaspy nie było. 


Ludzi przyszło dziś trochę mniej niż zazwyczaj, bo tylko 60 osób. Może z tego powodu, a może dlatego, że biegłem dziś bardzo wolno spotkała mnie po raz pierwszy w życiu przyjemność bycia "dowiezionym" na metę przez zamykającego stawkę. I o tej nowej parkrunowej roli i o moich wątpliwościach z nią związanych chciałbym dziś trochę szerzej napisać.

czwartek, 18 stycznia 2018

Meandry zapisów na Łemkowynę 2018

Mój ulubiony bieg, czyli Łemkowyna Ultra Trail otworzył dziś swoje listy zapisów. W tym roku jest trochę inaczej. Nie ma już opcji "kto pierwszy ten lepszy". Tym razem, jeżeli listy zapełnią się w ciągu 4 dni (a raczej przepełnią) będzie potrzebne losowanie. Do dyspozycji jest 2150 miejsc na pięciu dystansach: 150 km, 100 km, 70 km, 48 km i 30 km. W momencie kiedy to piszę na premierowym dystansie 100 km jest już przekroczony limit i o ile wszyscy wpłacą kasę - będzie losowanie. Na klasycznej 70-tce pewnie do rana limit też zostanie przekroczony.


No ale nie ma się czemu dziwić. Ten bieg pracował na swoją reputację od samego początku, od pierwszej edycji, a nawet wcześniej - robiąc doskonałą robotę podczas Maratonu Wigry. Biegłem tutaj trzy razy. W 2014 roku (70 km - odważyłem się stanąć i na starcie i na mecie), w 2015 roku (150 km - także odważyłem się stanąć i na starcie i na mecie) oraz w 2017 roku (tym razem odwagi starczyło mi tylko aby stanąć na starcie).

Jak czuję się dziś kiedy zapisy oglądam wyłącznie z punktu widzenia obserwatora?

niedziela, 14 stycznia 2018

Muzyczna audycja biegowa nr 1: Blue Monday

Jutro mamy najbardziej depresyjny dzień w roku: Blue Monday. Został on wyliczony przez amerykańskich naukowców na podstawie: pory roku, długości dnia, odległości od najbliższych świąt, oraz samego dnia tygodnia. Wypada on zawsze w trzeci poniedziałek roku. Jeżeli słuchacie radia, pewnie w wielu rozgłośniach usłyszycie w ciągu dnia New Order i utwór pod takim właśnie tytułem: "Blue Monday".


Każdego roku myślę o tym aby w kąciku biegowego melomana w ten trzeci poniedziałek stycznia opisać płytę "Power, Corruption & Lies" ale sęk w tym, że ta płyta zbytnio do mnie te trafia. Nigdy nie stałem się fanem New Order, choć bardzo cenię wcześniejszą grupę Joy Division (czyli New Order minus Ian Curtis).

Drugi pomysł, jaki noszę w sobie od kilku miesięcy, to układanie różnych tematycznych playlist do biegania... Z jednej strony to trochę sprzeczne z moją filozofią słuchania pełnych albumów w trakcie biegania, ale mniej więcej raz na miesiąc zdarzy mi się, że zamiast albumu mam ochotę posłuchać kilku różnych utworów, różnych wykonawców. I kiedy jeden się kończy - głowa podpowiada mi już następny, wyjmuje go sobie z wirtualnej półeczki na Tidalu i kilkanaście metrów dalej już go słucham. W ten sposób tworzę własne unikalne audycje...

sobota, 13 stycznia 2018

Ciekawe jakie wino będzie z 2017 roku, bo biegowo to był kwaśniak trzeciego sortu.

Korzystając z tego spokojnego sobotniego wieczoru, trochę zainspirowany drugą częścią podsumowania roku sporządzonego przez Dominika (podsumowanie sezonu ultra cz2) spojrzałem wstecz na mój rok 2017 i sam zachciałem takie swoje podsumowanie spisać.



To był rok, w który wszedłem jeszcze z rozpędu nabranego w latach poprzednich i sukcesywnie tę prędkość wytracałem. W grudniu całkowicie zatrzymałem się w miejscu. Ale zamiast postawić sobie nowe cele, nowe wyzwania i nowe sposoby na ich realizacje - zacząłem patrzeć na tę biegową zabawę z dnia na dzień. Niewielka zmiana nawyków powinna odnieść dobry skutek, bo tak po prostu mówi matematyka. A ja nie mam argumentu aby w to nie wierzyć. Pisałem o tym szerzej wczoraj.

Przejdźmy do podsumowania.

Parkrun Gdańsk-Południe #78 - dlaczego warto brać ze sobą kod?

Tydzień temu na parkrunie, na którym mnie nie było był Michał i Dominik. Oczywiście skoro mnie nie było, to chłopaki nie mieli kodów ale.... nasz "Adam Słodowy" biegania wymyślił coś takiego


Prawdę mówiąc, bardzo żałuje, że ze swoim super pomysłem Michał nie zjawił się dzisiaj, bo dostały od koordynatora parkruna nagrodę za swoją innowację. Od dziś, każdy kto nie będzie miał swojego kodu a będzie chciał być wpisany w zeszyt robi tyle przysiadów, jaki jest numer biegu.

Ale generalnie, nie bądźmy jak Michał, przynośmy kody, zaoszczędzi to trochę czasu z wolnej soboty dla koordynatora biegu, który potem musi siedzieć przy komputerze, rozczytywać bazgroły z zeszytu, domyślać się czy to był Pan Kołek czy Pan Kotek i szukać delikwenta w systemie.

Jeżeli nie przyniesiecie, to będziecie wyglądać tak:




"Sytuacja zawsze ma rację"

Mignął mi dziś nagłówek na jakimś portalu, który brzmiał mniej więcej tak: "Marek Kondrat i córka Grzegorza Turnaua spodziewają się dziecka - co sądzi jego była żona o tej sytuacji?". Naprawdę nie wiem co mnie skusiło aby kliknąć, ale to co przeczytałem zadziwiło mnie jeszcze bardziej niż sam fakt, ze tam kliknąłem. Ex-żona Kondrata powiedziała coś takiego: "Sytuacja zawsze ma rację, bo po prostu już się wydarzyła". Mimo iż brzmi to mocno w stylu Coelho ("kamień leży, ale jest twardy") jest to wypowiedź ocierająca się o filozofię wschodu.


Tym sposobem przez przypadkowe kliknięcie na jakimś plotku/pudelku/wp wbił mi się w głowę cytat z ex-żony Kondrata, który siedział tam przez całe moje dzisiejsze godzinne marszotruchtanie dookoła zbiorników i w ostateczności sprowokował do napisania tego blogposta.

"Sytuacja zawsze ma rację, bo po prostu już się wydarzyła"

niedziela, 7 stycznia 2018

Kącik biegowego melomana: Pendragon - The Jewel


W ostatnich dniach zebrało mi się na odświeżenie jednego z najbardziej znienawidzonych gatunków muzyki: rocka neo-progresywnego. Wiele razy słyszałem, że jest to nic więcej jak wydumane, pretensjonalne i nudne rzępolenie składające się niekończących się solówek na gitarze i klawiszach, a w warstwie tekstowej to jakieś opowiadania o smokach i rycerzach dla przerośniętych dzieciaków wymykających się z domu po cichu przed żonami aby pograć w RPG.

sobota, 6 stycznia 2018

Parkrun Gdańsk-Południe #77 oraz Parkrun Gdańsk #300


Dziś parkrun Gdańsk obchodził okrągłą rocznicę i sporo biegaczy z południa miasta pojechało uczcić ten jubileusz swoją obecnością. Ale nasz lokalny też się odbył. Jeszcze wczoraj wieczorem nie byłem pewny, który z nich wybrać. Z jednej strony Kamil zaoferował miejsce w samochodzie do Parku Reagana (choć nie wiedział jeszcze, że moim w sumie jedynym jak do tej pory postanowieniem noworocznym, które jeszcze realizuję jest drink a little bit less). Z drugiej wstać rano i pójść sobie nad stawy aby przetruchtać swojską piątkę to też dobry pomysł.

22:00 
- Mogę Cię zabrać - zapytał wieczorem Kamil
- Nie chce się zobowiązywać - odparłem

8:10
- Zabrać Cię?
- Nie, dopiero wstałem


czwartek, 4 stycznia 2018

Joszczak vs. reszta świata edycja 2018


Rok temu założyłem na endomondo rywalizację o bardzo prostych zasadach: kto w ciągu całego roku przebiegnie więcej kilometrów. Była to kontynuacja rywalizacji z zamierzchłych czasów 2015 i 2016 kiedy jeszcze biegał Jaromir z Karoliną. Bez żadnych nagród, wyłącznie z satysfakcją podglądania jak samemu wypada się na tle dalszych i bliższych znajomych.

Skoro rywalizacja kilka dni temu się zakończyła, warto w paru zdaniach ją podsumować:

poniedziałek, 1 stycznia 2018

Parkrun Gdańsk-Południe #76 - pierwszy raz w tym roku

Śledzimy z Michałem kilka profili biegowych dla beki. Jak tylko pojawi się coś śmiesznego to wysyłamy sobie linki i debatujemy nad ludzką kreatywnością. Jednym z nich jest człowiek, który po każdym biegu robi sobie rano zdjęcie jak śpi z medalem na poduszce i podpis: "A ja budzę się tak!".

Idąc tym tropem, mogę napisać, że ja Nowy Rok rozpoczynam TAK!


Parę minut po 9-tej, na mecie parkruna - 0,0 :) Pół godziny wcześniej na starcie 0,1