Wyspa Sobieszewska 2013
Pierwszy z Michałem na Wyspie Sobieszewskiej. Wszyscy mówią, że był to jakiś okrutnie zły bieg, że czołówka zboczyła z trasy i pobiegła na plażę, że gryzły komary no i przede wszystkim, że na mecie dawali zupę-lurę :) Komary faktycznie gryzły, na trasie nie zbłądziłem, fragmenty po piasku potraktowałem jako normalne elementy trailowej trasy a po zupę się nie zgłosiłem, bo pojechałem do domu. Mam jednak ciepłe wspomnienia z tym biegiem. Pobiegłem, ukończyłem coś w okolicy 2 godzin i kilku minut, a Michał pobiegł z 10 minut szybciej i był wtedy moim herosem.
Iława 2013
Drugi raz biegłem w Iławie. Z tego co pamiętam, to złamałem 2h, ale nie tak miało być. Miałem pokonać mojego odwiecznego oponenta, najgorszego z najgorszych - SĄSIADA!! :) Tyle, że cała wyprawa do Iławy zakończyła się sabotażem, Kamil przy pomocy całej swojej rodziny strasznie mnie sponiewierali wieczorem. Rano byłem w stanie wypić tylko pół kefirku i ze ściśniętym żołądkiem oczywiście przegrałem z Kamilem.
Żarnowiec 2014
Ostatni półmaraton za zawodach biegłem na drugiej i niestety ostatniej edycji biegu dookoła jeziora Żarnowieckiego. Tam wszystko wyszło jak trzeba. Byłem dobrze przygotowany, w miarę szczupły jak na swoje możliwości, pogoda była dobra, trasa płaska i złamałem 1h 45 minut. Minęły od tamtego czasu 4 lata i ani razu nie pobiegłem szybciej.
Amber Expo Półmaraton Gdańsk 2018
Tak naprawdę nie lubię półmaratonów. To najgorszy rodzaj biegu do ścigania się. O ile piąteczkę na parkrunie da się fajnie pocisnąć i nawet jak się zrobi ciemno przez oczami to meta zawsze jest blisko. Dyszka też jest w porządku, czas na niej też szybko mija. Maraton to znowu zupełnie inna przygoda. Maraton to wyprawa w nieznane, nie można do końca przewidzieć co się stanie, czy przyjdzie kryzys, czy złapią skurcze. Poza tym maraton przynajmniej przez połowę dystansu da się przebiec komfortowo. Za to półmaraton to taki dziwny dystans, gdzie nie można się wykręcać kryzysem. Da się go przebiec na jeden raz, jednym zrywem, bez picia i jedzenia. Na półmaratonie trzeba cisnąć poza granicą komfortu od początku do końca. To po prostu taka dycha, która jest dwa razy i trochę dłuższa.
Dlaczego się więc zapisałem?
- Bo Kamil się zapisał. Wylukałem go na liście startowej :) Wiem, że przy tym 70-cio kilowym szczawiku nie mam jeszcze za wielkich szans, ale przynajmniej przez jakiś czas będę mu chuchał w kark. Dodatkowo jestem PEWNY, że jak przeczyta tego bloga to zepnie poślady i zacznie trenować pod ten bieg ze strachu przed moim ciepłym chuchem :) A może uda się pobiec tak jak 4 lata temu na Dzielnice Biegają w Zakoniczynie, kiedy wyprzedziłem Kamila 1,5 km przed metą i z tego stresu rozpocząłem finisz, po którym jedyny raz w życiu po prostu padłem za linią mety i nie mogłem się przez kilka minut ruszyć?
- Zapisałem się także z tego powodu, bo chcę mieć jakiś cel przed sobą. Punkt względem którego trenuję. Przeszedłem w swoim życiu dwa skrajne etapy - najpierw zapisywanie się na wszystkie możliwe zawody w każdy weekend, a kilka lat później nie zapisywanie się na żadne. Złoty środek, jak sama nazwa wskazuje, leży po środku :) W tym roku biegłem wiosną 10 km w Gdyni. Potem trafił mi się Chudy Wawrzyniec, który tak naprawdę był przystankiem do Kaszubskiej Poniewierki (15 września). I to właśnie dzięki Poniewierce wiem, że muszę się trzymać w formie w wakacje. Mam jeszcze na początku października 60 km w Puszczy Bydgoskiej. Ale potem już była pustka.
- Trzeci powód, chyba najważniejszy jest taki, że dwa dni temu poszedłem sobie wieczorem pobiegać. Ot tak, zwyczajnie, na godzinkę. No i biegłem sobie 10 km w tempie około 5:20 min/km. Biegło się cudownie. Na tyle cudownie, że po 10 km stwierdziłem, że mam ochotę na jeszcze trochę, ale chcę się trochę zmęczyć. Podkręciłem tempo do 4:50 min/km i .... nie męczyłem się. Oddech pozostał na takim samej częstotliwości jak przy tempie o pół minuty wolniejszym. Nie używam pulsometru, więc nie wiem jak zachowało się tętno, ale przy takim samym tempie, które kilka dni temu określałem, jako moje tempo progowe, gdzie oddech zaczynał już przypominać lokomotywę - tym razem niczym nie różnił się od oddechu w II zakresie. Tym sposobem skończyłem trening, który świadomie pobiegłem połowę wolniej, a połowę szybciej pokonując półmaraton w czasie 1h 48min.
To w sumie jaki jest ten trzeci powód? Pora wypowiedzieć go jednym prostym zdaniem. Na Amber Expo Półmaraton Gdańsk 2018 chcę powalczyć o życiówkę, pobiec poniżej 1h 43min 57sek.
Cholera. Szybko
OdpowiedzUsuńTeż się zapisałem, też oficjalnie czwarty raz, jednak wszystkie poprzednie na tej samej trasie w Gdańsku.
Dobrze zorganizowana impreza, choć raczej z tych dużych.
Pozostaje życzyć powodzenia i wytrwałości w niekomfortowych przygotowaniach do tego zdecydowanie niekomfortowego dystansu.
Półmaraton półmaratonem. 😎
OdpowiedzUsuńTo ostatni dzień aby świętować piątą rocznicę bloga!!!
Widzę że zacząłeś w sierpniu 2013.
Gratulacje super strony. Pozdrawiam i dalszych wpisów życzę.
Sąsiad z osiedla obok.