Ponad rok temu dostałem do testów dwie pary słuchawek Pioneera oraz zestaw Lenco mp3 sportwatch-100 + słuchawki bluetooth BH-100. Słuchawki zrecenzowałem już dawno, ale wokół zestawu Lenco chodziłem jak pies wokół kota ... przez cały rok. Od czasu do czasu zabierałem ze sobą na bieg, ale w głowie miałem mnóstwo sprzecznych opinii na temat sensowności posiadania sportwatcha, który tak naprawdę ze sportem ma tyle wspólnego, że ma funkcję krokomierza. Poza tym jest zwyczajnym mp3 playerem z paskiem od zegarka. Wczoraj biegałem z nimi ostatni raz, bo przyszedł czas na zwrot wypożyczonego towaru.
Sama firma Lenco kojarzy mi się bardzo dobrze. Dawno temu słynęła z produkcji jednych z najlepszych na świecie szwajcarskich gramofonów. Te czasy jednak minęły, w 1997 roku Lenco zostało przejęte przez inną firmę i z dawnej magii pozostała raczej tylko nazwa.
Zegarek
Tak jak wspomniałem we wstępie nie wiem komu może być potrzebny taki zegarek. Potrafię sobie wyobrazić, że może być on alternatywą dla osób, które używają playerów mp3 i nie bardzo mają gdzie je schować. Ten player możemy po prostu wygodnie przypiąć na nadgarstku. Jednak większość biegaczy (których znam) do słuchania muzyki używa telefonu, który i tak ma ze sobą. Jeżeli nie posiadają specjalistycznego zegarka sportowego z GPS, to zazwyczaj telefon służy także jako aplikacja monitorująca bieg. Z drugiej strony producenci dedykowanych zegarków sportowych (np. TomTom) do swoich wielofunkcyjnych maszyn dodają także opcję posłuchania muzyki przez bluetooth.
Recenzję tego zegarka zamknę słowami, że ma 8GB pamięci, dotykowy ekran, jest wygodny i po prostu działa. Czy jest potrzebny? Każdy sam musi odpowiedzieć sobie na to pytanie.
Słuchawki
Ze słuchawek korzystałem już częściej. Mniej więcej co kwartał coś mi mówiło, że mam przetestowane słuchawki i nie opisane na blogu, więc może warto posłuchać ich jeszcze raz i opisać. Parowałem je wtedy z telefonem i szedłem biegać.
Słuchawki bluetooth bez dwóch zdań są wygodniejsze niż te na kablu. Nic się nie majta, nie trzeba przydługiego kabla chować po kieszonkach ani rozplątywać go przed biegiem.
Dlaczego mając je do dyspozycji przez rok nie stały się moim podstawowym sprzętem? Przede wszystkim dlatego, że biegnąc z nimi ani przez chwilę nie udawało mi się zapomnieć, że je mam. Może tak mają wszystkie słuchawki ze sztywnym pałąkiem, który leży na karku? Będąc w ciągłym ruchu, słuchawki cały czas dawały o sobie znać - że są. A co kilka minut wywoływały konieczność poprawy ich w uszach. Czułem jakby delikatnie wysuwały się z ucha, a ten symboliczny milimetr sprawiał, że gitara basowa Johna Wettona przestawała być słyszalna. Dociskałem je do uszu i ponownie na jakiś czas było OK. Jednak na dłuższą metę takie rozwiązanie powodowało, że wyciągałem słuchawki z uszu, wieszałem je sobie na karku i biegłem sauté - jak prawdziwy biegowy purysta - bez muzyki :)
O jakości brzmienia ciężko jest mi się wypowiadać. Bo gdybym miał ich używać statycznie i wtedy ocenić jak brzmią - powiedziałbym, że jest względnie średnio - co w moich ustach brzmi jako komplement. Jednak wszystkie słuchawki opisuję przez pryzmat używania ich w trakcie biegania. A te w trakcie biegania brzmią różnie, w zależności czy się lekko wysuną czy akurat je mocniej docisnę.
Ja wiem, że są to słuchawki dokanałowe i z takimi zawsze jest problem. Jakby nie patrzeć - to ciało obce w uchu. Ale jednak można zrobić je tak, że są neutralne w odczuciu i przez dłuuugi czas pozostają w pełni stabilne w uchu - takimi słuchawkami są - z tych, które testowałem -np. Powerbeatsy.
Recenzję zestawu podsumuję następującymi słowami: przeciętne słuchawki i sportwatch, który nie do końca wiem komu ma służyć.
Szkoda, że nazwa Lenco nie wywołuje już takiego entuzjazmu jak kiedyś...
(Zestaw użyczył do testów dystrybutor sprzętu Pioneera w Polsce, firma DSV )
Tutaj [KLIK] znajdziesz moje inne testy słuchawek do biegania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz