Rok temu Michał nakręcił filmik na Mnichu. Straszna "trzęsiawka" i nuda ;) ale dziś jest dobry dzień aby go pokazać. Kilkoro naszych znajomych właśnie walczy po drugiej stronie Polski, gdzieś przy słowackiej granicy. Wirtualnie stoję na trasie z ręką gotową do salutowania:
Tym, którzy stanęli o 3 w nocy na deptaku nad Grajcarkiem
Tym, którzy w światłach czołówek wspięli się Przechybę
Tym, którzy zapomnieli uzupełnić camelbagi w Rytrze i których zaraz przypiecze słońce na podejściu na Niemcową
Tym, którzy na 50 kilometrze widząc odbicie trasy na Słowacką stronę jako alternatywę zbiegu do Szczawnicy nie wahali się ani chwili
Tym, którzy wygrali z czasem w Wyżnych Rużbachach i tym, którzy usiedli na ławeczkach ze spuszczoną głową
Tym, którzy test charakteru pokonali biegiem, oraz tym, którzy spieszyć się już nie musieli
Tym, którzy wbiegli na metę przed 20-stą, i tym, którzy muszą tam pojechać jeszcze raz
We salute you!
Mądre i prawdziwe. Czy sam zamierzasz pojechać jeszcze raz? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRok temu siedziałem na 64 km z kilkunastoma osobami przez trzy godziny i czekałem na transport. Wczoraj jedną z tych osób podglądałem na wynikach online i mocno trzymałem kciuki. Wpadł na metę kilka minut przed limitem! Nie mam wyboru ani wymówki - muszę jeszcze tego Mnicha pokonać
UsuńTego życzę z całego serca. W Twoim opisie z Mnicha nawet pomimo porażki czuć pasję biegania. Życzę Ci obyś zdobył ten medal co patrząc na ten bieg proste nie będzie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń