- Bardzo dobrze, że biegasz i masz takich kolegów-biegaczy, bo sami byśmy pewnie nie wpadli na to, aby ruszyć dupę i sobie zrobić ognisko w lesie, a tak przynajmniej dzieci się wybiegały, a ja pogadałam ze znajomymi.
Tak podsumowała moja małżonka dzisiejszy wypad na ognisko organizowane przez twórców i sympatyków Kaszubskiej Poniewierki.
Czyli jest OK. Udało mi się wypić 4 piwa bez konsekwencji :) Co więcej 4 nie-swoje piwa! Ale słowa, którymi przywitał nas Zwolo wziąłem bardzo na serio:
- Słuchajcie, bardzo się cieszę, że przyjechaliście, ale jest jeden problem... pisałem, aby każdy wziął coś ze sobą do picia/jedzenia ale... ludzie wzięli to zbyt dosłownie, i teraz nie ma kto tego zjeść/wypić.
Takie słowa nie wymagają dwukrotnego powtarzania. W mojej rodzinie to ja byłem dziś pasażerem, więc grzecznie udałem się w kierunku pudełka pełnego budweiserów (tak! to ja wypiłem 4!), potem udałem się do lasu, wystrugałem podwójnego kija, nabiłem kiełbasy i nakarmiłem rodzinę... Karma wraca. Tydzień temu to ja z ekipą karmiłem biegaczy na Tricity Ultra. Dziś czułem się aż trochę nieswojo po takim entrée, którym zapowiedział nas Zwolo :)
A teraz najsmutniejsza część wpisu.
O miesiąca (po raz kolejny w życiu) nie jem mięsa. Co więcej z każdego kęsa jedzenia rozliczam się przed Dominikiem, który szuka powodu dlaczego tyle biegając nie wyglądam jak Waldek Miś. I teraz wyobraźcie sobie jakim treningiem dla głowy było upieczenie czterech pysznych kiełbas na ognisku i nie zjedzenie ich!
Na szczęście choć trochę byłem przygotowany. Wyciągnąłem z siatki kostkę tofu i razem z kawałkiem papryki i ogórkiem zjedliśmy z Dominikiem na pół...
Podsumowując: gdybym kilka lat temu przeczytał post na blogu o tytule Ognisko integracyjne pomorskich ultrasów pomyślałbym, że świat się kończy i ultrasi Lechii postanowili upiec kiełbaskę przyjaźni z ultrasami Arki. W pewnym sensie tak było... Gdańsk, Gdynia, Sopot i okolice spotkały się na ognisku i upiekły kiełbaskę przyjaźni. Zdecydowaną większość z Was znam z widzenia, część bardzo dobrze, z wieloma razem biegałem, a niemal wszystkich znam z grup o bieganiu na FB.
Dziękuję za fajną sobotę!
Kilka zdjęć na temat, jak spędzić miło sobotę
Opublikowany przez Run Around The Lake na 9 kwietnia 2016
Tajemnica nie tkwi w niejedzeniu mięsa czy słodyczy :)
OdpowiedzUsuńTajemnica tkwi w niepiciu piwa :D
#18procent
Każdy Miś ma inną teorię. Odwołaj się do mojego posta, który wisi w polecanych. 5 miesięcy z ABSOLUTNIE ZERO alko. Efektów brak.
UsuńNie mieszajmy dwóch różnych systemów walutowych :). Niepicie piwa a niepicie alku to jakby dwie zupełnie inne kwestie.
OdpowiedzUsuńA tak poważniej, sam staram się unikać niektórych rzeczy, nie jadam chipsów, ograniczam ziemniaki, nie jem płatków kukurydzianych z mlekiem, słodkich jogurtów z musli, co nie oznacza ze zjedzenie tabliczki czekolady jest mi obce. Ale zacząlem stosować substytuty, zamiast słodyczy dużo owoców i warzyw. Posiłki co 3 godziny, nie najadam się jak kiedyś "pod korek", na noc staram się nie jeść (po 18:00 jakieś niewielkie przekąski ewentualnie). Kluczem do systemu oprócz bilansu kalorycznego jest jakość i różnorodność jedzenia. Poza tym to zdecydowanie tylko i wyłącznie kwestia genów, ale wierz mi lub nie takie chuderlaki jak ja tez czasem walczą z "oponką"
W moim systemie piwo to alko. Jak nie piłem przez prawie pół roku alko to znaczy, że nie piłem nic to miało jakikolwiek %. Łącznie z toastem urodzinowym i winem do obiadu u cioci.
UsuńZaś samo schudnięcie dla jednych jest proste, a dla drugich trochę trudniejsze. Podobnie jak mówią w "Air Crash Investigation" - samolot nie spada z tylko jednego powodu, ale ze splotu kilku niekorzystnych zdarzeń. U mnie samo bieganie przestało dawać rezultaty. Odstawienie alko i biegnie też nie przywróciło mnie na tory. Teraz kombinuję z wege, choć o wiele ważniejsze niż wege samo w sobie jest sumienne spowiadanie się Dominikowi. Wiedząc, że jeżeli na coś masz ochotę, ALE trzeba zrobić fotę i wysłać ją Dominikowi - ochota jest już trochę mniejsza.