piątek, 31 lipca 2015

Kącik biegowego melomana: Soundtrack From Twin Peaks


Jestem z pokolenia, które wpisując 10 najważniejszych rzeczy, jakie je kształtowało - umieściłoby tam serial Twin Peaks. Kto zabił Laurę Palmer? To jedno z najważniejszych pytań bez odpowiedzi. Razem z siostrą tydzień w tydzień z wypiekami na policzkach śledziliśmy jak agent Cooper metodycznie odkrywa małomiejską dwulicowość i podwójne życie miasteczka Twin Peaks.

Pamiętam, że nie udało mi się obejrzeć finałowego odcinka serii, bo nad pomorzem przeszła taka burza, że wyłączyli nam na wsi prąd i mimo mojej rozpaczliwej próby uruchomienia telewizora z szeregowo połączonych baterii R14 - nie udało się. Nie obejrzałem ostatniego odcinka do tej pory. Wtedy to był dramat, bo nie było internetu i po prostu nie było możliwości obejrzenia tego odcinka później. W pewnym sensie to były piękne czasy, kiedy wytrwałość była nagradzana. Kiedy płyta nagrana na kasetę o 3 w nocy z III Programu Polskiego Radia była na wagę diamentów z namibijskich plaż...

poniedziałek, 27 lipca 2015

TUT - Trójmiejski Ultra Track - relacja z biegu


To pierwszy medal w tym roku. W ubiegłym o tej porze miałem ich już pewnie kilkanaście. Ale w tym poza bieganiem dla siebie zaliczam parkruny lub biegam z ekipą Tricity Ultra. W Ardenach medali na mecie nie było, zaś Mnicha nie ukończyłem. Obracałem ten medal w rękach całą sobotę tonąc w endorfinach. Naprawdę niesamowite, że ostatni raz metalowy krążek zawisł na mojej szyi jesienią po Łemkowynie.

Ultra zaczyna się po 50-tce - niby to frazes, jednak jest w nim sporo prawdy. Myślę, że za to właśnie kochamy ultra, za ten stan, do którego doprowadzamy organizm podczas długiego wysiłku. Za tę uzależniającą mieszankę chemii i psychologii. Gdyby można było go kupić na czarnym rynku byłby to pewnie jeden z najdroższych narkotyków. Ale nie można... trzeba go wypracować, trzeba na własnych nogach zmęczyć 50 kilometrów, aby za tą granicą doświadczać stanu, w którym mówienie samemu do siebie najgłębszych sekretów swojej duszy przecinane siarczystymi k**** jest po prostu naturalne. Las wysłucha. Las czasami nawet odpowie.

piątek, 24 lipca 2015

Dzień przed TUT - Trójmiejski Ultra Track


Oddalam od siebie tę myśl, że za mniej niż 8 godzin będę już biegł początkiem żółtego szlaku, który startuje przy Gdyńskim dworcu PKP. Za mniej niż 8 godzin będę na trasie pierwszego ogłoszonego ultramaratonu w Trójmieście, takiego prawdziwego, z pakietami, chipami, odprawą, ściganiem się, medalami na mecie i nagrodami dla najlepszych. Za mniej niż 8 godzin będę tuż za startem biegu TUT - Trójmiejski Ultra Track. (~64 km +1400 m) Będę sapał i marudził pod nosem, bo pierwsze 4-5 kilometrów zawsze jest najcięższe, zanim wejdzie się w rytm, zanim naoliwi się maszyna i uspokoi oddech.

Najbardziej przeraża mnie w tym wszystkim fakt, że to wszystko wydarzy się ZA MNIEJ NIŻ 8 GODZIN!!

czwartek, 23 lipca 2015

Falafele czyli kotlety z ciecierzycy


Uwielbiam kotlety warzywne. Wiem, że są osoby, które nie są w stanie przełknąć różnego rodzaju kotletów na bazie strączków, a kiedy już im się to uda to czekają na brawa :) Jednak wbrew fali wegepoprawności politycznej wcale nie są one łatwe i na pewno nie są szybkie do przygotowania. Przede wszystkim wymagają zaplanowania przynajmniej jeden dzień wcześniej. Ja nie jestem typem osoby, która robi raz na tydzień zakupy w markecie i dokładnie planuje tygodniowe posiłki. Może stąd mój problem z ciągłą walką z wagą?

Wracając do kotletów z ciecierzycy. Zdecydowanie najtrudniejszym elementem w ich przygotowaniu jest namoczenie ciecierzycy DZIEŃ WCZEŚNIEJ! Ile to już razy zdarzało mi się, że po pracy marzyłem sobie: "ależ bym zjadł jakieś kotleciki warzywne" aby po chwili się zreflektować ze smutkiem "ech... nie namoczyłem wczoraj cieciorki".

wtorek, 21 lipca 2015

Dookoła jeziora Mausz


Jezioro Mausz jest "tym większym" jeziorem w okolicy Sulęczyna. Poprzedniego dnia razem z Kamilem obiegliśmy Węgorzyno, w niedzielny poranek postanowiliśmy przed śniadaniem zrobić klasyczną połówkę.

Kiedyś już pisałem, że w bieganiu dookoła jeziora nie ma dróg na skróty i podejmując wyzwanie człowiek nie musi się zastanawiać nad planowaniem trasy ani dystansu. Założenie jest proste - ma być dookoła i jak najbliżej linii brzegu. Tym razem głowę zaprzątnęła mi jednak jeszcze jedna rzecz - w jakim kierunku je obiec? Do tej pory wybór był tak oczywisty, że nie podlegał wewnętrznej dyskusji. Po prostu kierunek wybierałem intuicyjnie. Tym razem włączyłem do rozgrywki rozum. Na trasie są pełne trzy kilometry idealnie prostego asfaltu. Niemal tak prostego, że jak spojrzysz przed siebie to widzisz zakręt, który jest za 3 km. Czy lepiej jest wziąć go na początku czy zostawić na koniec? Czy po dwóch godzinach biegu będzie on ułatwieniem po przebijaniu się przez busz czy będzie łamać głowę swoją płaskością? To tak jak jedząc obiad - niektórzy najsmaczniejsze kąski zostawiają na koniec, jedząc najpierw wszystko dookoła z talerza. Ale może się zdarzyć i tak, że jest się wtedy już tak najedzonym, że zostawione na koniec frykasy są wciskane do żołądka na siłę.

poniedziałek, 20 lipca 2015

Dookoła jeziora Węgorzyno


Byłem tutaj 25 lat temu. Na biwaku ze starszą siostrą i jej ekipą ze studiów. Pamiętam, że kazali mi chodzić spać jak się robiło ciemno i zmywać naczynia ;) Ale wspominam też to jezioro jaki miejsce utopienia plecaka z 20 piwami po wywrotce kajaka wiozącego studenckie zapasy. Mimo codziennie podejmowanych prób wyłowienia - skarb pozostał ukryty na dnie jeziora.

czwartek, 16 lipca 2015

Kącik biegowego melomana: Nick Cave - The Firstborn is Dead

Wczoraj świat biegła smutna wieść, że 15-letni syn Nicka Cave'a spadł z 20-metrowego klifu i zmarł w szpitalu. To bardzo smutna informacja. Nie chcę nawet wizualizować tego co może czuć Nick. Zgrałem właśnie jego drugi album i za chwilę pójdę pobiegać z nomen omen The Firstborn is Dead. 

wtorek, 14 lipca 2015

Kącik biegowego melomana: Gustav Holst - Planets


Od rana jednym uchem i jednym okiem śledziłem misję sondy New Horizons. Około 14-tej miała dotrzeć najbliżej Plutona i zacząć przesyłać nam jego zdjęcia. Moja córka była jeszcze bardziej podekscytowana, jej dziecięca wyobraźnia dopuszczała nawet i takie rozwiązanie, że na tej ex-planecie będą żyli plutonianie i będą nam machać do zdjęcia. Dlatego trochę zawiodła się powyższym zdjęciem z powierzchni Plutona, bez obcej cywilizacji, mimo że mieliśmy gotowy transparent na ich powitanie. Po chwili dyskusji stwierdziliśmy, że kosmos nie kończy się na Plutonie i sonda będzie lecieć dalej szukać ufoludków.

Transparent na powitanie Plutonian

niedziela, 12 lipca 2015

Bieg trasą Pomorskiej Kolei Metropolitalnej


Jakiś czas temu Agata (Biegowy Świat) utworzyła na dzisiejszy niedzielny poranek biegowe wydarzenie na FB - Bieg Trasą Pomorskiej Kolei Metropolitalnej. Od przystanku Osowa do Wrzeszcza. Miało wyjść mniej-więcej 16 km. Jednak było to chyba "mocne więcej", bo kiedy po dwóch godzinach odłączyliśmy się z Michałem od grupy w połowie drogi - byliśmy na przystanku Jasień na 14 km trasy.

Początkowo na spotkanie o godzinie 8:00 na przystanku PKP w Osowej mieliśmy udać się jednym samochodem a drugi zostawić na mecie. Potem wrócić po pierwszy i w ten sposób zoptymalizować czas spędzony w dom. W końcu to niedziela, a my jesteśmy pantofle. Niestety plan wziął w łeb. Dominik na Suwalszczyźnie, Jarek musiał pilnie wyjechać do Olsztyna, a Michał... Michał zgłosił nieprzygotowanie do prowadzenia samochodu w niedzielę rano. Zabrałem więc Michała i jednym samochodem pojechaliśmy na start. Wrócić mieliśmy po niego biegiem urwawszy się w połowie trasy od grupy.

sobota, 11 lipca 2015

Parkrun Szczecinek #96


Parkrun. 5-kilometrowy, cotygodniowy, bezpłatny bieg po parku. Mam do tych biegów wyjątkowy sentyment. Naprawdę jest w tej idei całkowita bezinteresowność i pełna bezpretensjonalność. Moją macierzystą lokalizacją jest Gdańsk, ale biegałem wcześniej także w Gdyni oraz za granicą - w Bushy Parku pod Londynem.

Najważniejsze, na co chciałbym zwrócić uwagę, to fakt, że parkrunowicze nie są żadną kliką, nie są zamkniętą grupą wzajemnej adoracji, gdzie nowe osoby oczywiście mogą zapisać się formalnie, ale będą czuć się outsiderami w grupie. Nic z tych rzeczy! Naprawdę tutaj KAŻDY jest mile widziany. Aby pobiec wystarczy zarejestrować się przez stronę www (jeden raz na całe życie i na wszystkie lokalizacje) i wydrukować swój indywidualny kod uczestnika. Ten kod trzeba pokazać podczas skanowania tokenów na mecie. Token, określający miejsce, otrzymuje się na finiszu od wolontariusza.

czwartek, 9 lipca 2015

Epitafium dla Clio

Jeżeli ktoś zapytałby się, jaka jest najbardziej dołująca płyta na świecie bez chwili zastanowienia powiedziałbym Closer - Joy Divison. Dziś musiałem jej posłuchać dwa razy. Z perwersyjną przyjemnością skrywającą ból w sercu po rozstaniu się z moim pierwszym samochodem...


Wpis nie jest biegowy. Nie jest też muzyczny. Jest jedyny w swoim rodzaju na tym blogu. Ale to chyba dobre miejsce aby pozostawić ślad, pamiątkę, wyryć epitafium na nagrobku. Ja jestem jak baba. Przyzwyczajam się do rzeczy. Jestem kolekcjonerem. Każde rozstanie strasznie przeżywam. Nawet jeżeli chodzi o samochód, który od roku nic nie robił tylko stał pod oknem i konsumował OC.

środa, 8 lipca 2015

Stasiu kupił szosę

Za moich czasów na rower o cienkich kółkach i zakręconej w dół kierownicy mówiło się "kolarzówka". Była wymarzonym prezentem na komunię. W moim przypadku skończyło się na marzeniach. Na komunię dostałem lego policję, a jakiś czas potem rower Jubilat.

Stasiu na kolarzówkę mówi szosa. To ewidentnie pokazuje, że NIE urodził się w latach 70-tych, tylko później. I na pewno nie miał obowiązkowego rosyjskiego od piątej klasy.


wtorek, 7 lipca 2015

Pomorze rządzi!

Umówiłem się z Michałem na popołudniowe bieganie. Nie miało to być bieganie, po którym będę miał temat na wpis. Ot takie zwyczajne robocze bieganie po lesie. Ale iskra zrobiła pomysł, a pomysł zrobił realizację. U mężczyzn idzie to szybko :) Michał podesłał trasę na endo, aby pobiec dookoła Wyspy Sobieszewskiej. Biegałem tutaj dwa lata temu w półmaratonie i pomysł powrotu bardzo mi się spodobał. 

Tam gdzie kończy się biegacz ultra a zaczyna zwierzę

Kuźnica, 5 rano ~130 km w nogach
Bieganie to najłatwiejsza, najtańsza i konsumująca najmniej czasu forma aktywności. Tak się mówi i jest tym wiele prawdy. Kiedyś grałem w siatkówkę. Amatorsko, ale regularnie. Aby pograć 1,5 godzinki potrzebowałem: 45 minut aby w korkach po pracy dojechać na salę, 15 minut na przebranie się, 15 minut na pogawędki, potem 1,5 h gry i ponownie: 15 minut na prysznic, 15 minut na pogawędki i 30 minut aby wrócić do domu. Jakby nie liczyć schodziły prawie 4 godziny. W przypadku biegania potrzeba 5 minut aby się ubrać i 15 minut na prysznic.

Siatkówka: efektywność wysiłku do poświęconego czasu na poziomie 40%. Słabo.
Bieganie: efektywność wysiłku do poświęconego czasu na poziomie 85%. Rewelacyjnie.

Powyżej wyliczona efektywność była często moją główną odpowiedzią na pytanie dlaczego biegam. I tak sobie przez dłuższy czas biegałem. Dla zdrowia, kosztem siedzenia przed TV lub na fejsie. Czasem były to "podwójne wymiany", tzn. wstałem wcześniej, aby pobiegać jak rodzina śpi, a wieczorem kiedy dzieciaki zasnęły ja zamiast siedzieć przed TV też zasnąłem, bo rano biegałem i byłem niewyspany. Układanka pasowała do siebie idealnie. Rodzina-Praca-Bieganie.

Kącik biegowego melomana: Manu Chao - Clandestino


Nigdy nie jest za gorąco na Manu Chao. Podczas kiedy na wszystkich portalach biegowych i większości blogów ostatni weekend obrodził setkami porad czy i jak biegać w upale i jak się nawadniać - mi w głowie cały czas grał Manu Chao. Ta muzyka to mikstura śródziemnomorskiego klimatu ze wszystkich krajów basenu tego morza. Na tej płycie znajdziemy teksty śpiewane po hiszpańsku, francusku jak i arabsku. I klimat. Gorący, gęsty ale i pełen luzu i spokoju.

To kolejna płyta kompletnie inna gatunkowo od mojego "mainstreamu". Hiszpańsko-francuski folk? Brazylijski klimat? Jak coś takiego może mi się podobać? :) A jednak, jest w tej muzyce gigantyczna autentyczność. Ten chłopak wyśpiewuje swoje serce, swoją tułaczkę, lata grania na ulicy i po knajpach. A nie ma nic ważniejszego w muzyce niż szczerość.

Kiedy biegam i słucham Manu Chao wcale nie mam ochoty znikać w lesie i biegać po miękkich ścieżkach. Świetnie czuję się na betonowych chodnikach, mijając roboty drogowe i zapach kładzionego asfaltu. Obok kobieta wysiada z autobusu i kupuje truskawki z ulicznego stoiska. Ludzie wracają z pracy, jedzą hamburgery z budki, piją coca-colę, palą papierosy i rozmawiają przez telefony. Wycieram pot z czoła i biegnę dalej...

piątek, 3 lipca 2015

Test słuchawek - Sennheiser PX 30

Przez lata miałem obawę przed zwykłymi, klasycznymi lekkimi nausznymi słuchawkami. Kojarzyłem je przede wszystkim z epoki lat 80-tych, kiedy tak mniej więcej wyglądały słuchawki do walkmana. Brzmienie bywało bardzo różne, ale można powiedzieć - nie brzmienie było wtedy ważne, a sam fakt posiadania walkmana :)

Ostatnio, kiedy poprosiłem Michała aby podrzucił mi łopatę albo dwie słuchawek ze swojej szuflady do testowania na pierwszej szufli znalazły się tytułowe Sennheiser PX30. Koszt tych słuchawek w sklepach internetowych to około 60-70 PLN.

środa, 1 lipca 2015

Kącik biegowego melomana: Yes - Close to the Edge


Gdyby jednym tchem wymienić najważniejsze i największe zespoły lat 70-tych tworzące kanon rocka progresywnego w KAŻDEJ wypowiedzi musiałoby się znaleźć słowo YES. Praktycznie od dwóch lat, od kiedy prowadzę tego bloga płyta Close to The Edge była o krok od znalezienia się w moim kąciku. Wspominałem o niej kilkunastokrotnie, zawsze jako przykład, że najlepiej biega się wtedy, kiedy muzyka nie determinuje rytmu, a jedynie tworzy atmosferę. Yes to właśnie taka muzyka. Płynące warstwy nut wypełniają w całości zmysły i nie ma miejsca na zmęczenie...