![]() |
filozoficzny przykuc obok ścieżki |
W ostatnich dniach dopiero wracam do równowagi po marcowym ostrzeniu do półmaratonu (1:29), a potem do kwietniowego maratonu (3:11). Jednak sam nie wiem czy moja równowaga jest jak kula w dolinie, czy symetrycznie na jej szczycie. Czuję w sobie walczące sprzeczności niemal na każdej płaszczyźnie...
Chciałbym szukać, burzyć i budować. Tak jak Poranny Biegacz zburzył swoją technikę biegania, która przynosiła mu podia na dużych imprezach, po to aby poczuć wolność wyjścia z klatki. Jednak nikt nie wie czy ta zmiana przyniesie coś dobrego, czy jest to tylko zaklinanie rzeczywistości. Burzenie nie daje gwarancji, że w miejscu ruiny i zgliszczy uda się zbudować coś lepszego. Ale przecież gdyby nie poszukiwania, gdyby nie łamanie schematów to wciąż siedziałbym na kanapie. A może los sprawiłby, że znalazłbym inną aktywność, która przyniosłaby mi i zdrowie i szczęście?