Jest godzina 23-cia, sobota, ostatni dzień marca. Mam nadzieję, że wszystkie zegarki już zgrane i nie będzie nagłych roszad w wynikach przez najbliższą godzinę. Wszyscy powoli przygotowują się do posumowania trzeciego miesiąca rywalizacji Joszczaka z resztą świata. Marek Baranowski niczym Leonardo DiCaprio przed oskarową nocą zmienił swoją profilówkę na endomondo :)
“Is everybody in? Is everybody in? Is everybody in? The ceremony is about to begin"
Przeanalizujmy sytuację po trzech miesiącach rywalizacji:
- Zmiany, zmiany, zmiany.... niby niewielkie, ale dla kogoś takiego jak ja, który śledzi rywalizację od początku sytuacja wygląda trochę inaczej niż tabela. Obserwując tę rywalizację czuję się jakbym oglądał wyścig F1, ale nie w telewizji, a na tabelach, gdzie pokazywane są czasy sektorów, gdzie można porównywać przejazdy pojedynczych okrążeń oraz to, na jakich gumach jedzie kierowca. Tutaj, mówiąc językiem matematyki (albo raczej metod matematycznych w bieganiu) o wiele więcej niż samo zajmowane miejsce mówi jego pochodna :)
- Marek Baranowski wrócił na pierwsze miejsce. Marek po prostu robi swoje. Biega równo. Wyliczenie z dokładnością co do metra tradycyjnie zrobię w ostatnim punkcie. Na chwilę obecną odzyskał prowadzenie, ale nie w stylu huzarskim, czyli 'walnę ultra 100 km a potem jakoś będzie' ale codziennym treningiem z magiczną, nieprzekraczalną barierą 33 km dziennie.
- Na miejscu drugim Tomek Bagrowski występujący pod pseudonimem Flash Mlekopij. (Kilkadziesiąt lat temu zespół Queen nagrał ścieżkę dźwiękową do filmu pt. Flash Gordon, dziś ten film i soundtrack nazywałby się oczywiście Flash Mlekopij). Tomek trochę mnie niepokoi. Od kiedy kilka lat temu przeczytałem na jego blogu o tym, że pokonał drogę na Słowację z Gdańska rowerem w ciągu jednego dnia żywiąc się wyłącznie jabłkami zrywanymi w locie z mijanych jabłoni... chyba każdy by się zaniepokoił. Każdego dnia z niepokojem zaglądam na wyniki rywalizacji zastanawiając się czy czasem Tomek właśnie nie zrobił 250 km biegiem żywiąc wyjadanymi rolnikom marchewkami z ziemianek.
- Trzecie miejsce na podium - Kelli Wróbel - "coach biegania, ultramaratonka, aktywna mama". A przy okazji koordynatorka parkrun Rzeszów - czyli moje parkrunowe antypody. Kelli też mnie przeraża podobnie jak Flash. O ile w przypadku Tomka wiem, że żywi się kradzionymi jabłkami, kompletnie nie wiem nic o żywieniu Kelli i nie mam pojęcia skąd ta siła i ta niesamowita pochodna...
- Caballo Blanco, czyli Antoni Grabowski, Poranny Biegacz tuż za podium. Antoni wyszedł z bloków trochę spóźniony w tym roku, ale goni jak fuzja Jamajczyka z Kenijczykiem. I gdyby nie stopień dziwności (w sensie pozytywnym) jego rywali obstawiałbym podium w kwietniu.
- Adam Baranowski 2h59min.pl miejsce piąte. Adam poczuł krew i będzie atakował. Skąd to wiem? Kilka dnie temu biegaliśmy sobie z Adamem i jego małżonką Agą dookoła zbiornika (wow - jak to brzmi - "biegaliśmy sobie z Baranowskim") i Adam NAGLE pyta: -"A Joszczak się wypisał z tej rywalizacji, bo patrzyłem i nie ma go?" Pierwsze co pomyślałem, to, że muszę zadzwonić do Joszczaka, ale kultura pierwszego w życiu biegu z tak utytułowanym sąsiadem nie pozwoliła mi przerwać konwersacji aby grzebać w komórce. Po biegu na spokojnie sprawdziłem, że Joszczak po prostu osłabł, a nie się wypisał, a Adam pewnie omiatał wzrokiem tylko podium, czyli tę przestrzeń, na którą spoglądają urodzeni zwycięzcy. Po tym osłabnięciu Joszczaka, Adam musiał choć przez chwilę poczuć się jak Simba, przyszły lider rywalizacji. Who knows...
- Miałem skończyć na pierwszej piątce, ale w tym miesiącu warto wspomnieć o starym mistrzu, który kończy na szóstym miejscu. Michał Joszczak, wiem, że byłeś przez tydzień chory. Straciłeś trochę kilometrów, mimo, że zrobiłeś z Piotrem Skraburskim 60 km z Kartuz niebieskim szlakiem, a po biegu byłeś w stanie pójść do sklepu na zakupy i zrobić sobie obiad jak każdego dnia, a potem pozmywać i nastawić pranie... Wrzuć sobie w te Święta Rocky II na VHS i zobacz co trzeba zrobić aby wrócić na podium.
- Z informacji ogólnych: w challenge'u biorą udział już 72 osoby. Jestem mega zdziwiony, że rywalizacja Joszczaka z resztą świata wciągnęła tyle osób. W kwietniu obiegniemy Ziemię dookoła :)
- Marku Baranowski, znów gorzej niż miało być. Pod koniec lutego Twój dzienny kilometraż wynosił 13,64 km, a po miesiącu spadł do 13,47 km. Jeżeli nic nie zmienisz, to zamiast 5000 km w roku 2018 zrobisz tylko 4917 km :(
Gdyby ktoś chciał się dopisać rywalizacja na endomondo jest tutaj:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz