poniedziałek, 31 października 2016

Kącik biegowego melomana: Songs of Leonard Cohen vs You Want It Darker


Kiedy pod koniec wakacji spojrzałem na zapowiedzi wydawnicze tej jesieni mogłem tylko złapać się za głowę. Nowe płyty mieli wydać: New Model Army, Yello, Van Der Graaf Generator, Marillion, Nick Cave, Leonard Cohen... Każda z nich zasługuje na osobny wpis, ale od dwóch dni to właśnie nowy Cohen - You Want It Darker zawładnął każdym z moich urządzeń spiętym z Tidalem i Spotifajem.

Pomiędzy nagraniem pierwszej i ostatniej, 14-tej płyty Leonarda Cohena minęło 50 lat. Ostatnie trzy wydawał dokładnie co 2 lata. Pojawiła się plotka, że Cohen został zmuszony do tego przez księgowego, który ogołocił konto artysty do zera. Jeżeli to prawda, to mam pewną petycję w imieniu całego świata fanów Rogera Watersa - błagam, niech ten księgowy podejmie pracę u byłego lidera Pink Floyd!

Kilka dni temu Bob Dylan otrzymał nagrodę Nobla z literatury. Bardzo ucieszyła mnie ta nagroda, bo poczułem, że nie tylko Bob ją dostał, ale to nagroda dla wszystkich poetów muzyki, dla wszystkich singerów/songwriterów... W pewnym sensie fragment tej nagrody należy także do Leonarda Cohena.

Recenzje You Want It Darker, które odnajduję w necie są bardzo krótkie, pisane z pewnym dystansem, traktujące tę płytę jak pożegnanie, nawet porównujące ją z wydanym kilka dni przed śmiercią Blackstar - Davida Bowie. Muszę przyznać, że słuchając tytułowego utworu rozpoczynającego płytę z wbijającym się w głowę wersem "I'm ready my Lord" ciężko myśleć inaczej niż w formie pożegnania z publicznością...

Znając tylko jeden utwór założyłem dziś słuchawki i pobiegłem powoli przed siebie. Płyta jest idealnie krótka. Trwa 36 minut. Najlepsze płyty na świecie rzadko kiedy trwają więcej niż 45 minut. Nagranie ledwie 36 minutowego albumu to pewność siebie, na którą nie stać wielu artystów częstujących nas 80 minutową papką licząc na to, że coś tam się spodoba. Uwielbiam płyty syntetyczne, które fizycznie da się przesłuchać od początku do końca na jednym tchu. Taką właśnie płytą jest You Want It Darker: krótka, syntetyczna, 100% Cohena w Cohenie. I nie wiem, czy tylko ja mam takie skojarzenie, czy to robią te kobiece chórki w tle, a może ogólna melancholia płyty, ale pojedyncze nuty tej muzyki ruszają moją duszę tak samo jak The Final  Cut - Pink Floyd. A ten, kto regularnie śledzi mój kącik wie, że The Final Cut to najlepsza płyta Pink Floyd i w ogóle najlepsza płyta na świecie :)

You Want It Darker skończyła się zanim zdążyłem poprawić słuchawki w uszach i w pewnym sensie zanim zacząłem myśleć, że biegnę.

* * *

Kiedy zamknę oczy i przypomnę sobie pierwsze teledyski jakie zanotowała moja świadomość mam przed oczami trzy:
  • Take on me - A-ha i postaci wychodzące z komiksu
  • The Alan Parsons Project - Don't Answer Me i także komiksowa wersja teledysku 
  • historia miłości w kadrach Dance Me to the End of Love - Leonarda Cohena

Kilka lat później moja siostra kupiła winyla I'm Your Man - o czym pisałem w kąciku tutaj. To do dziś moja ulubiona płyta muzyka z Kanady (moja żona może myśleć inaczej, ale nawet w South Parku rząd Kanady przepraszał za Bryana Adamsa :)) Kolejne kilka lat później w winylowym second handzie we Wrzeszczu wygrzebałem Songs from the Room i tak naprawdę dopiero wtedy dotarło do mnie kim jest Leonard Cohen. No i stałem się psychofanem, który nawet Recent Songs, czy Death of a Ladies' Man męczył tygodniami na winylu.

Songs of Leonard Cohen to jego pierwsza płyta. Towarzyszyła mi dziś na drugiej części biegu. Płyta jak pomnik. Płyta, na której mamy Suzanne, Sisters of Mercy czy So Long Marianne. Ale ta płyta to przede wszystkim 10 tak równych kompozycji, że przestajesz mieć świadomość, która z nich ma etykietkę hitu. Po prostu słuchasz i oddalasz się w świat sprzed 50 lat, który nie zestarzał się ani o jeden dzień. Świat, który stał się studnią cytatów dla kolejnych pokoleń... Some girls wander by mistake...

Songs of Leonard Cohen vs You Want It Darker - nie porównuję tych płyt. To pierwsza i ostatnia karta książki, którą pisze Leonard Cohen. Jeden z ostatnich beatników. Pisarz, który przypadkiem został muzykiem.

LISTA PŁYT PRZY KTÓRYCH BIEGAŁEM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne wpisy