Wiele razy powtarzałem, że jakiekolwiek pisanie o butach, w których nie przebiegło się 1000 km nie ma sensu, bo poza pierwszym wrażeniem zazwyczaj jest całe spektrum tych kolejnych, które lubią zmieniać się w trakcie dłuższego użytkowania.
Ale tym razem sytuacja jest trochę inna. Dostałem buty za free na kilka dni do testów. Tak naprawdę sam je sobie wybrałem i poprosiłem. Nie mam z tego powodu żadnych profitów, przez co nawet przez jednego z moich dobrych znajomych zostałem nazwany frajerem, a firma On Running maestrem od marketingu :)
Ja to traktuję trochę inaczej. Biegam sobie kilka dni w butach, nie płacę za to, mi nikt nie płaci, ale też nie mamy wobec siebie żadnych zobowiązań i oczekiwań. Możemy natomiast się lepiej poznać, wyjść kilka razy na randkę i sprawdzić czy iskrzy. A jak nie iskrzy to wprost o tym napisać.
Buty, które wybrałem do kilkudniowego wypożyczenia z 3athlete.pl po czwartkowym treningu są trochę jak relikwia. W tym samym egzemplarzu biegał Poranny Biegacz. To żwirem spod tych butów dostałem w twarz chcąc dotrzymać kroku Antoniemu :)
A było to tak: cały trening zrobiłem w czerwonych On CloudFlow. Biegło się poprawnie. Trochę przeszkadzała mi świadomość ceny tych butów, bo te modele kosztują w cenniku 600-700 zł. Bardzo dużo. Nigdy nie miałem tak drogich butów na nogach i podświadomie oczekiwałem od nich więcej. Tylko nie bardzo wiedziałem więcej czego?
Po treningu, kiedy wszyscy włożyliśmy buty do pudełek zakręciłem się chwilę dookoła pudełka Antoniego i wciągnąłem jego białe On CloudRush na swoje stopy. I pobiegłem... Tylko kilkaset metrów, po chodniku. Ale poczułem to coś... Pozostając w klimacie porównań do spotkań z dziewczynami w dawnych czasach, to był ten rodzaj iskry, który sprawił, że ze wszystkich butów na półce właśnie do tego egzemplarza miałem ochotę podejść i się przedstawić:
- Hej jestem Tomek...
I zaraz potem spojrzałem na Antoniego, czy nie ma nic na przeciw, bo jakby nie było, to on był pierwszy... Antoni pozwolił.
* * *
CLOUDRUSH - bardzo lekkie buty treningowo-startowe na dystansie do 42km
- komfortowa, dopasowująca się do stopy skarpeta wewnętrzna
- profil biegacza: do 80kg, rywalizujący o kolejne rekordy życiowe
- wstawka speedboard zapewnia płynne przejście do fazy wybicia
- sprężyste chmurki w podeszwie dają efekt większej dynamiki dla wyższych prędkości
- drop: 5 mm
- waga: W 189 g – M 220 g
Tak pisze o nich producent.
Nie są to te najbardziej ekstremalne startówki w ofercie. Takimi są Cloudflash. Cloudrush to model tuż następny. Mimo to nigdy wcześniej w życiu nie miałem na stopach butów dedykowanych do startów. I szczerze mówiąc uważałem takie szufladkowanie za nic innego niż trick marketingowy. Przecież lepiej dla producentów jeżeli potrzebujemy inne buty na 5 km, a inne na 42. Inne na teren, inne na asfalt. Inne na trening, inne na zawody...
Biegałem w nich dwa razy po 5 km. Opowiem więc tylko o moim pierwszym wrażeniu:
- Cloudrush'e wyglądają trochę jak buty na rower. Teoretycznie design jest najmniej ważny, ale w mózgu tworzy się pewna sprzeczność, którą trzeba złamać :)
- Przez całą podeszwę idą tzw. "chmurki" odpowiedzialne za poziom amortyzacji. Rozwiązanie wydawało mi się czysto marketingowe, bo przecież trzeba mieć coś swojego na rynku. New Balance ma swój foam, Adidas - boost, Mizuno - wave, Asics - gel. On Running ma cloud.
- Ale po założeniu ich na stopę odczułem, że cała ta niewielka amortyzacja jest perfekcyjnie rozłożona, dokładnie tam, gdzie powinna być. Antoni powiedział, że Altry Escalante są świetnie amortyzowane i przy bieganiu ze śródstopia ta amortyzacja na przedzie buta jest większa niż u konkurencji, ale ... ja poczułem właśnie coś w tym stylu w Cloudrushach. Amortyzacja na przodzie pozwala po prostu biegać a nie myśleć.
- But, który testowałem jest o rozmiar mniejszy niż zwykłem używać. Nie znaczy, że był za mały, po prostu biegam w 47 a do garnituru wystarczy 46. Tym razem biegałem w 46. Raczej nie odważyłbym się zrobić w tym rozmiarze całego maratonu, ale nie był to problem polecieć 5 km. W związku z tym bardzo dokładnie trzymał się mojej stopy. Biorąc pod uwagę moje ostatnie niemal roczne doświadczenia z butami o miękkim i elastycznym zapiętku, a podeszwie, którą dowolnie można wyginać (czyli New Balance Cruz pierwszej generacji i Altra Escalante) tym razem poczułem wręcz ogrom stabilizacji. Trochę jakbym zamienił bieganie jak pies na bieganie jak koń.
- W związku z poprzednim punktem - zwyczajnie chciało mi się biegać szybciej. Tak samo jak na treningu prowokowałem Antoniego, tak samo w samotnych biegach prowokowałem sam siebie. Zamieniałem ciało w sprężynę i leciałem do przodu wcielając w życie podpowiedź Antoniego - biegnij tak, jakbyś patrzył na innych spode łba :) Nie wchodząc ani trochę w bieganie siłowe polecałem kilometr w 3:46 - na totalnym luzie. Wow!
- Powtórzę dwa ostatnie punkty ale trochę inaczej, dla pewności abym został dobrze zrozumiany: mówię o amortyzacji i stabilizacji wyłącznie w kontekście tego w czym ostatnio biegam i do czego dążę. Dla wielu osób przyzwyczajonych do wygodnych butów do biegania to będzie wręcz minimalizm!
Model który będzie jak najmniej przeszkadzał – najmniejsza amortyzacja, najmniej usztywnień, najmniej buta - o takie buty poprosił Antoni na testach i w sumie takie dostał. Bo dostał trochę amortyzacji, trochę usztywnień, nie za dużo buta, ale przede wszystkim - dostał model, który faktycznie nie przeszkadza. Ja po tych kilku dniach z On Running Cloudrush mam bardzo podobne przemyślenia.
* * *
To tyle. Pamiętajcie, że to tylko pierwsze wrażenie. Być może moja opinia po 1000 wspólnych kilometrach byłaby inna. Być może kiedyś się o tym dowiem, bo jeżeli będę rozglądał się za lekkimi startówkami wezmę z całą pewnością właśnie ten egzemplarz pod bardzo poważne rozważanie.
no to ja bym się pisał na cloudflash...
OdpowiedzUsuń