Ten wpis ma dwa wątki. Pierwszy poruszyłem w nagłówku. Trzy godziny temu, kiedy poszerzałem i przesuwałem mapy google po ekranie komputera szukając atrakcji w okolicy, w jakiej się znalazłem, zawiesiłem oko na dużym akwenie wodnym. Zalew Zegrzyński... szybko przeanalizowałem, że nie dam rady go obiec (brak czasu). Sprawdzając odległość między najbliższymi mostami na Wiśle... nie mogłem znaleźć... Wisły... hmmm... ale za to znalazłem Narew! Oczywiście mógłbym przemyśleć tę swoja niedoskonałość, ale jestem ciekaw ilu ludzi nie-ze-stolicy jest zmylonych niedaleką odległością Zalewu Zegrzyńskiego od Warszawy i siłą podświadomości (stolica leży przecież nad Wisłą) uważa podobnie jak do dzisiaj ja?
Nieporęt |
- W sobotę biegałem Parkruna z córką. Miałem jeszcze pobiec wieczorem na koncert Chrisa De Burgha w Stoczni, ale przyszli znajomi i spotkanie skończyło się długo po tym jak skończył grać Chris.
- W niedzielę spakowałem plecak i miałem pobiegać w okolicy Wdzydz przy okazji grilla u siostry. Skończyło się na grillu i kąpieli w jeziorze.
- W poniedziałek... w poniedziałek nie biegam, choć w ten poniedziałek miałem już nawet ubrane gacie do biegania... :)
- We wtorek pakowałem się przed wyjazdem służbowym na kilka dni, było strasznie gorąco i jakoś mi się nie chciało.
Jestem pod Warszawą, razem z dwójką znajomych w delegacji. Po całym dniu pracy, kiedy wylądowaliśmy w hotelu, zjedliśmy obiad i padła propozycja: "Jedziemy zwiedzić Warszawę!" zaczęło się coś we mnie buntować. Poczułem głód... Wyłgałem się z wyjazdu, wskoczyłem w adidasy i poleciałem w kierunku Zalewu Zegrzyńskiego. Tylko po to aby go zobaczyć i strzelić sobie selfiaka. Trafiłem na ścieżkę rowerowo-pieszą i poczułem to, na co warto było czekać te kilka dni. Odpoczynek. 12 kilometrów, 1h 03m idealnego odpoczynku!
Odpoczynek w bieganiu to definicja Rysia z Wituni. To jednocześnie najważniejszy element mojej układanki na pytanie "Dlaczego biegam?"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz