poniedziałek, 11 maja 2015
Smoothie maker
W ramach biegowych gadżetów w ostatnich dniach kupiłem sobie... najpierw gigantyczne słuchawki nauszne tajwańskiej firmy Superlux (na forach polecane bardziej niż Sennheiser HD201) a dzisiaj... smoothie maker z Lidla. Jest gazetce. Kosztuje 88 pln i po prostu był w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze. A może to ja byłem w odpowiednim miejscu... Meandrami reklamy rządzi statystyka. W każdym razie kupiłem go w afekcie.
Jak podsumowała ten zakup moja małżonka: "Wow, chyba pierwszy raz w życiu kupiłeś gadżet AGD bez siedzenia tygodnia w internecie."
Dlaczego się chwalę? Bo jest to moje kolejne podejście do regularności w spożywaniu koktajli owocowo-warzywnych. Mam zarówno wyciskarkę do soków, mikser typu twister, blender stojący... teoretycznie mógłbym przygotować smoothie przynajmniej na 3 różne sposoby. Ale, mimo że miałem długie okresy regularności (głownie po lekturze książki Richa Rolla) to z czasem zawsze coś zaczynało mi przeszkadzać. Zazwyczaj kwestia mycia. Dlatego wizja korzystania z urządzenia, w którym myje się TYLKO kubek - przekonała mnie dostatecznie aby wydać 88 pln. I to kubek, w którym się jednocześnie smoothie przyrządza jak i z niego pije. Jeden i ten sam kubek. Łatwiej już chyba być chyba nie może.
Urządzenie działa. Umiem je obsłużyć. Od rana całą rodziną ładujemy się melonem, ananasem, jabłkami, kiwi i selerem naciowym. Ale w pełni zadowolony będę dopiero - jak przyrządzanie takich koktajli stanie się ewidentnym codziennym nawykiem moim i mojej rodziny.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Póki co działa :) 3 dni już i z 30 zrobionych koktajli. Pytanie w jakim będzie stanie za pół roku.
OdpowiedzUsuńYour blog is full of entertainment and helpful information that can allure to anyone anytime. Continue posting! Mehr erfahren
OdpowiedzUsuń