środa, 6 maja 2015
Bieganie postarza?
Aplikacja Microsoftu, która odczytuje płeć i wiek osoby ze zdjęcia robi furorę w sieci w ostatnich dniach. Na powyższym zdjęciu ekipa na starcie Niepokornego Micha jest starsza o jakieś... 50 lat niż w rzeczywistości. Czy ktoś powiedział, że bieganie odmładza? Hmmm...
Od Mnicha minęło 1,5 tygodnia. Myślę, że ten bieg dla każdego z nas był w pewnym sensie Rubikonem. Przekroczyliśmy granicę, wyruszyliśmy na wojnę z samym sobą, poznaliśmy naszą siłę, naszą słabość i nasze granice. Jesteśmy mądrzejsi i dojrzalsi. I chyba mogę to powiedzieć w imieniu każdego z nas - jeszcze bardziej nakręceni na kolejne wyzwania.
Dla mnie Mnich jest jak blizna. Ale nie ma prawdziwego wojownika bez blizn. Od tygodnia biegam z taką przyjemnością jakiej nie miałem od dawna. Całkowicie zeszło mi ciśnienie. Nic już nie muszę, ale wszystko mogę. Nie ciągnie mnie aby zapisywać się organizowane biegi, ale nie wykluczam, że będę zapisywał się w afekcie, kilka godzin przed startem. Biegam praktycznie codziennie. I czuję dokładnie to, co trzy lata temu, kiedy zaczynałem: patrzę na płytę na półce i zaczynam odliczać minuty, kiedy wybiegnę jej wysłuchać. A wieczorami zaczynam czytać jeszcze raz wszystkie książki biegowe jakie sobie nakupowałem i dawno już przeczytałem i zapomniałem o czym były. No i pogoda jest fajna. Nie oszukujmy się - mówienie, że fajne jest bieganie po błocie pośniegowym, deszczu, wyziębiającej wichurze i innego rodzaju gównianej pogodzie to tylko automotywujące kłamstwo. Najfajniejsze jest bieganie właśnie teraz - przy temperaturze w okolicach 12 stopni wieczorem, w krótkich spodenkach i jednej koszulce.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Yesss! W końcu Tomek wrócił do żywych xD
OdpowiedzUsuńZ jednym się nie zgodzę - bieganie w gównianych warunkach daje poczucie elitarności, którego próżno szukać kiedy jest już ciepło i milutko. Za to ja codzien jestem zaskoczony, że doo biegania ubieram się tak krótko:)
OdpowiedzUsuńAle po co wyrabiać sobie poczucie elitarności poprzez samoudręczanie się? :D Ja wiem, o co Ci chodzi, wychodząc na trening w złych warunkach powtarzam sobie "Jurkowe" - "czasem tak po prostu trzeba". A po powrocie resztę robią endorfiny. Jednak konkretnie o Twojej elitarności świadczą Twoje (abstrakcyjne jak dla mnie) wyniki, Twoja nieustępliwość i Twoja konsekwencja aby je osiągnąć, a nie to, że biegasz o nieludzkich porach w nieludzkiej pogodzie.
UsuńSamoudręczanie to efekt uboczny upychania 6 treningów w tygodniu. Jak jest pra na trening, a warunki słabe, rzadko mam możliwość przełożenia i nie lubię tego robić. Ale lubię puściutki deptak nadmorski w styczniu o 4 nad ranem;)
UsuńDziękuję też za miłe słowa;)
UsuńA ja akurat uwielbiam biegać przy -5 stopniach, po błocie pośniegowym, po chodniku zmarzniętym na szklankę, w deszczu, w gęstej mgle, padającym śniegu. I nie ma to nic wspólnego z elitarnością, raczej bardziej poczuciem bliskości z naturą. Natomiast bieganie przy wietrze większym niż 3m/s uważam za aberrację i mękę za którą powinienem dostawać dodatkowe punkty many i premię za męczeństwo...
OdpowiedzUsuń