Fajną galerię z dzisiejszego parkruna wstawił Paweł. Ukrył się w rowie i strzelał zdjęcia idealnie z boku. Można się dokładnie przypatrzeć jak kto stawia stopę.
Moje zdjęcie wyszło książkowo. Zastanawiam się tylko czy to była specjalna poza do zdjęcia, czy faktycznie tak by wychodziło mi z tym stawianiem kroku. Staram się biegać ze śródstopia, ale czy tak jest faktycznie kiedy biegnę bezmyślnie? Nie wiem. Bo kiedy myślę, to tak jest, ale przecież 95% treningów robi się raczej bezmyślnie :)
Pogoda dziś byłą wreszcie lekko jesienna. Po tych upalnych 5 miesiącach nie ma chyba nikogo, kto by był szczególnie niedopieszczony polskim latem. Jeszcze wczoraj zbierałem strużki potu wpadające do oczu, ale dziś było o połowę chłodniej. 30 --> 15 stopni.
Biegłem bez żadnych założeń. Co prawda nie startuję jutro na Westerplatte jak znakomita większość dzisiejszych uczestników, ale nie chcę za bardzo naprężać struny i rwać się do ścigania ledwie tydzień po Poniewierce. Przy okazji dziękuję za gratulacje w trakcie przedstartowej odprawy :)
Cały bieg mogę chyba zmieścić w kilku zdaniach: Biegłem z Kamilem w okolicach tempa 5:15 przez 4 kilometry i gadaliśmy o pokemonach. Mam nadzieję, że nikt zbytnio nie wsłuchiwał się w nasze dyskusje, bo musiały brzmieć deko dziwnie. Dwóch gości +- 40 lat gadają hermetycznym językiem z gierek na telefon naszych dzieciaków, bo się wkręcili bardziej niż one :) Piąty kilometr przyspieszyłem, a ostatnie 500 metrów poleciałem tempem ~4 min/km. Czas na mecie 25:39.
No i ledwie zdążyłem się zeskanować, patrzę a tu Kreska wbiega na metę. Trzy tygodnie bez treningów, wcześniej całe wakacje raczej bez biegania, a tutaj wbija na metę w czasie 29 minut. Ostatni kilometr 5 min 18 sek... no no... może warto jednak wrócić do wspólnych wieczornych treningów od czasu do czasu?
A za tydzień, jeżeli proza tygodnia nie pokrzyżuje mi planów chciałbym przyatakować swoją życiówkę na 5 km. Chciałbym zobaczyć 21 z przodu i jak najmniej sekund z tyłu. Zastanawiam się tylko jak się do tego zabrać aby zwiększyć szansę na sukces. Jutro zrobię sobie długie wybieganie, a potem, w ciągu tygodnia, będę musiał jakoś sensownie połączyć krótsze biegi z akcentami o odpoczynkiem.
Wracając do zdjęć z dzisiejszego biegu, mam w sobie taką lekką motywacyjną zazdrość, że fajnie by było wypracować taką formę, aby móc pościgać się z Waldkiem Misiem czy Krzyśkiem Łapuciem, którzy zajęli miejsca 3 i 4. Dopiero przed chwilą zobaczyłem, że porządnie pocisnęliście chłopaki. Wam gratuluję, a sobie życzę, abym mógł już za kilkanaście biegów widzieć Wasze plecy na finiszu :)
Zupełnie niechcący wyszedł dziś PB, zresztą na mecie nie byłem tego świadom, dopiero w wynikach wyczytałem. ;) Ale tak, masz rację, pocisnąłem dziś i od dziś bedzie tak zawsze, koniec z turystyką. Parkrun będzie od teraz zawsze sprawdzianem i walką o jak najlepszy wynik. W planach mam złamać w końcu 20 minut. Generalnie przyszły sezon jest pod znakiem ścigania się. Koniec z turystyką biegową, będzieogień, ale na krótszych dystansach. ;)
OdpowiedzUsuńDla Ciebie złamanie 20 minut to być może już tylko kwestia tygodnia. Na to się zanosi :) Krótsze dystanse to od 5 do 42?
Usuń