O 8:45 tradycyjnie szliśmy z Kreską na start nad duże bajorko. Ustaliliśmy, że nie biegniemy razem, tylko każdy osobno. Ja chyba muszę się powoli przyzwyczajać, że bieganie "z tatą za rączkę" to już nie ten etap, że zaczyna się coraz bardziej autonomiczna potrzeba rywalizacji z czasem (i rywalami). A żeby dotrzymać kroku - nie mogę się lenić na treningach. C'est la vie... Takie jest życie.
Na szczęście jest Kamil z Karolem :) Jest z kim pobiec i z kim pogadać. Kamil jutro biegnie maraton, więc dziś bardzo oszczędnie, na samym końcu stawki. Kreska oczywiście wyrwała do przodu i kiedy wbiegliśmy na małe jeziorko była już pół kółka przed nami. A my spokojnie 6:30 równym tempem do mety :)
Na starcie stanęło dziś 61 osób, trochę mniej osób niż zazwyczaj. Juniorów do 10 lat w liczbie 5. Robi się ciepło, więc będzie pewnie coraz więcej.
* * *
Kręciłem się po Fashion Outlecie licząc na to, że podczas weekendu z niskimi cenami wyhaczę jakieś buty trailowe na nadchodzący sezon, bo moje poprzednie i jedyne jak do tej pory trailowe Asicsy zostawiłem w śmietniku w Ujsołach po ostatnim Chudym Wawrzyńcu. W Salomonie żadnych zniżek, albo tak ukryte, że nie byłem w stanie ich zauważyć, w Asicsie też nic ciekawego, ale w Adidasie wypatrzyłem za 200 zł coś co wyglądało jak Salomon z trzema paskami a nazywało się Trail Rocker. Podeszwa fachowa, rozmiar ok, wygodne. Jedyne co mi przeszkadzało, to fakt, że kompletnie nic o tych butach nie wiedziałem/nie czytałem wcześniej. Piszę więc co Michała, że są takie i czy może on zna i czy by brał?
- Brałbym - odpowiedział
[...]
Minęło pół dnia, i Michał pisze dalej:
- Ty, tak sobie teraz pomyślałem czy te adidasy będą wygodne na parkruna, nie lepiej jak kupisz bez trailowej podeszwy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz