Jutro jest Orlen, największy maraton w Polsce. Ale miesiąc temu kiedy rezerwowaliśmy bilety w Ryanie za 12 zł od osoby nikt o tym nie pomyślał. Poniosła nas po prostu piątkowa fantazja, a portfel ten niewielki wydatek zaakceptował bez problemu. Naszym celem nie był Orlen, my po prostu jesteśmy zarażeni wirusem parkrunowego zwiedzania... Przylecieliśmy tutaj wyłącznie po to aby o 9:00 rano przebiec 5 km po parku.
Pobudka
o 5:00 była dość bolesna. Nie czekałem na ciało astralne tylko
nastawiłem budzik. Kreska i ja wstaliśmy bez marudzenia. Grafik był
napięty. O 5:25 przyjechała po nas siostra Kamila i razem z Kamilem i
Karolem zawiozła nas na lotnisko. Lot na szczęście przeszedł bez żadnej
historii, wszystko elegancko, jak w zegarku. O 7:30 wylądowaliśmy,
kupiliśmy całodzienne bilety na wszystkie środki lokomocji w Warszawie i
wsiedliśmy w autobus na Ursynów. Z jedną przesiadką do Parku przy Bażantarni dotarliśmy o 8:10. Było trochę czasu wiec dzieciaki pobiegły
na plac zabaw (fajny, duży, z gigantyczną zjeżdżalnią, kółkiem dla
chomików i trampoliną). My z Kamilem przebraliśmy się na ławce i ... i
zamiast rozgrzewki narzekaliśmy jeden przez drugiego, że wieje jak nad
morzem :)
Im bliżej było
9-tej tym więcej osób schodziło się do parku. Niesamowite jest to, że
każdy parkrun niezależnie czy w Gdański, Bydgoszczy, Toruniu czy Warszawie -
emanuje dokładnie taką samą atmosferą. Po prostu czujesz się serdecznie,
jak z paczką dobrych znajomych, nawet jeżeli widzicie się po raz
pierwszy.
Parę minut
przed 9-tą, po pamiątkowym zdjęciu, ruszyliśmy na trzy pętle dookoła
parku. Kreska tradycyjnie wyrwała ile sil i ledwo udało mi się ją
dogonić. Przypłaciłem to sporą zadyszką :) Czy już nastał ten moment
kiedy córka przegoniła ojca? Do końca biegu nie szaleliśmy już z tempem i
spokojnie dowieźliśmy wynik poniżej 30 minut. A dokładnie 29:58 :)
Kamil z Karolem dobiegli chwilę po nas.
Na
mecie nasze dzieciaki zebrały masę gratulacji za ukończenie biegu. No i
sporo osób nie mogło się nadziwić, że przylecieliśmy tu specjalnie na
parkrun!
Do odlotu
mieliśmy 4 godziny czasu. Wykorzystaliśmy go na warszawską jazdę
obowiązkową: Syrenka, Kolumna "Pan tu nie stał" Zygmunta i Pałac Kultury
i Nauki.
A że w Warszawie jest kilka lokalizacji sobotnich biegów po parku, to pewnie jeszcze tu wrócimy :)
40 lat temu urodziłem się w szpitali na Karowej :D |
A że w Warszawie jest kilka lokalizacji sobotnich biegów po parku, to pewnie jeszcze tu wrócimy :)
Widziałem Was z okna samochodu :) Szkoda, że dziś nie mogłem pobiegać dookoła mojego parku, czułem że coś się wydarzy... Gratuluję wycieczki!
OdpowiedzUsuńa ja tak z innej beczki: jak mozna tak tanio poleciec do Wawy ?
OdpowiedzUsuńJak na załączonym obrazku - Ryanairem. Kilka razy na rok Ryaner ma promocyjne ceny biletów. Trzeba tylko dobrać termin tak aby wylot i powrót pasowały. Nam się udało idealnie - zarówno wylot o 6:30 jak i powrót o 14:00 był za 12 zł. W ubiegłym roku udało mi się polecieć też za 9 zł, ale to jeszcze w czasach kiedy Ryan z Gdanska latał do Modlina.
UsuńBardzo dobry wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń