sobota, 7 stycznia 2017

Parkrun Gdańsk-Południe #23 - pierwszy naprawdę zimowy

Zbiorniki retencyjne Świętokrzyska I i Świętokrzyska II, wokół których przebiega trasa parkruna, znam praktycznie od samego początku. Pamiętam czasy kiedy były tam po prostu bagna. Pamiętam jak je budowali, a od 4 lat regularnie dookoła nich biegam. Dziś po raz 23-ci mieliśmy okazję przebiec się dookoła w ramach biegu parkrun Gdańsk-Południe. I po raz 23-ci było inaczej!


Za pół roku z hakiem, kiedy bieg będzie obchodził swoją pierwszą rocznicę zbiorę wszystkie zdjęcia z sobotnich poranków i zaproponuję Pawłowi i Tobiaszowi (organizatorom) aby wystartowali w konkursie na najbardziej różnorodne warunki pogodowe, jakie można doświadczyć na jednej i tej samej trasie w ciągu roku. Były upały, była mgła, kilka rodzajów deszczu, błota i lodu. Ale takiego śniegu jak dzisiaj jeszcze nie było!

Od trzech dni nad Gdańskiem padało. Temperatura idealnie trzymała między -5 a -7. Jedyne, czego można żałować, to faktu, że bieg nie odbył się wczoraj - kiedy z samego rana śnieg był jeszcze nie przekopany stopami spacerowiczów i mielibyśmy szansę brodzić w nim do połowy łydki. Ale i tak było bardzo klimatycznie.


O samym biegu napiszę tradycyjnie (tzn. zgodnie z tradycją Adama 2h59min) - czyli w punktach.

  1. Przez chwilę zastanawialiśmy się z Kreską, czy nie podjąć wezwania do zostania wolontariuszem, ale... żona mi wybiła to z głowy. 
  2. Nie dlatego, że nie chciałaby wspomóc Pawła i Tobiasza, ale z troski o córkę aby nie stała 40 minut bez ruchu na zimnym.
  3. Na bieg podjechaliśmy samochodem! 800 metrów :D A co? Się nie pije alko do 40-tki - można jeździć autem w sobotę rano :)
  4. Na starcie około 70 osób
  5. Niestety nie było Adama Baranowskiego i znów nie udało się nam złożyć sobie wzajemnie noworocznych życzeń ;)
  6. Nie biegłem jeszcze z córką przy -7 i wspominając swoje pierwsze biegi przy minusowych temperaturach pamiętam, ze znacznie zwalniałem tempo aby utrzymać oddychanie wyłącznie/głównie przez nos.
  7. Dlatego rozpoczęliśmy na samym tyle i bez żadnego ciśnienia i poganiania/motywowania z mojej strony turlaliśmy się do przodu. 
  8. Tempo 7:30-45 min/km było komfortowe.
  9. Na małym bajorku Kreska załapała zająca, który chyba trochę pobudził nogi do szybszego biegu i sama z siebie na ostatnich 500 metrach zrobiła coś co nigdy nie było w naszej krwi. (Zarówno Kreska jak i ja lepiej czujemy się w długich finiszach a nie sprintach zza pleców współzawodnika.) No i na jakieś 100 metrów przed metą wyprzedziła jedną z sióstr Garniewkich :D 
  10. Na mecie 38 minut i 59 sekund. Fajnie by było pobiec kiedyś dwa razy szybciej...
  11. W biegu wzięło udział 6 juniorów (w tym 5 poniżej 10 roku życia) mimo takiego mrozu!
  12. Paweł Marcinko dostał piękną fioletową koszulkę z napisem Volunteer 25. Chciał nam się nią pochwalić, więc zaczął ostatni i przesuwał się powoli do przodu w takim tempie aby każdy wyprzedzany mógł napatrzeć się na szerokie plecy bohatera dnia dumnie opięte unikatową koszulką :) 
  13. Są już termosy!! 

To co? Za tydzień taplamy się w błocie pośniegowym?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne wpisy