Za pół roku z hakiem, kiedy bieg będzie obchodził swoją pierwszą rocznicę zbiorę wszystkie zdjęcia z sobotnich poranków i zaproponuję Pawłowi i Tobiaszowi (organizatorom) aby wystartowali w konkursie na najbardziej różnorodne warunki pogodowe, jakie można doświadczyć na jednej i tej samej trasie w ciągu roku. Były upały, była mgła, kilka rodzajów deszczu, błota i lodu. Ale takiego śniegu jak dzisiaj jeszcze nie było!
Od trzech dni nad Gdańskiem padało. Temperatura idealnie trzymała między -5 a -7. Jedyne, czego można żałować, to faktu, że bieg nie odbył się wczoraj - kiedy z samego rana śnieg był jeszcze nie przekopany stopami spacerowiczów i mielibyśmy szansę brodzić w nim do połowy łydki. Ale i tak było bardzo klimatycznie.
O samym biegu napiszę tradycyjnie (tzn. zgodnie z tradycją Adama 2h59min) - czyli w punktach.
- Przez chwilę zastanawialiśmy się z Kreską, czy nie podjąć wezwania do zostania wolontariuszem, ale... żona mi wybiła to z głowy.
- Nie dlatego, że nie chciałaby wspomóc Pawła i Tobiasza, ale z troski o córkę aby nie stała 40 minut bez ruchu na zimnym.
- Na bieg podjechaliśmy samochodem! 800 metrów :D A co? Się nie pije alko do 40-tki - można jeździć autem w sobotę rano :)
- Na starcie około 70 osób
- Niestety nie było Adama Baranowskiego i znów nie udało się nam złożyć sobie wzajemnie noworocznych życzeń ;)
- Nie biegłem jeszcze z córką przy -7 i wspominając swoje pierwsze biegi przy minusowych temperaturach pamiętam, ze znacznie zwalniałem tempo aby utrzymać oddychanie wyłącznie/głównie przez nos.
- Dlatego rozpoczęliśmy na samym tyle i bez żadnego ciśnienia i poganiania/motywowania z mojej strony turlaliśmy się do przodu.
- Tempo 7:30-45 min/km było komfortowe.
- Na małym bajorku Kreska załapała zająca, który chyba trochę pobudził nogi do szybszego biegu i sama z siebie na ostatnich 500 metrach zrobiła coś co nigdy nie było w naszej krwi. (Zarówno Kreska jak i ja lepiej czujemy się w długich finiszach a nie sprintach zza pleców współzawodnika.) No i na jakieś 100 metrów przed metą wyprzedziła jedną z sióstr Garniewkich :D
- Na mecie 38 minut i 59 sekund. Fajnie by było pobiec kiedyś dwa razy szybciej...
- W biegu wzięło udział 6 juniorów (w tym 5 poniżej 10 roku życia) mimo takiego mrozu!
- Paweł Marcinko dostał piękną fioletową koszulkę z napisem Volunteer 25. Chciał nam się nią pochwalić, więc zaczął ostatni i przesuwał się powoli do przodu w takim tempie aby każdy wyprzedzany mógł napatrzeć się na szerokie plecy bohatera dnia dumnie opięte unikatową koszulką :)
- Są już termosy!!
To co? Za tydzień taplamy się w błocie pośniegowym?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz