Jutro razem z chłopakami biegniemy nasz tradycyjny świętojański bieg. Rok temu wybraliśmy się z Gdańska na Hel po drodze zaliczając oficjalne 10 km w Gdyni. Popełniliśmy wtedy chyba wszystkie możliwe błędy jakie mogą popełnić początkujący ultrasi począwszy od wypoczynku przed biegiem (Maraton Mazury) aż po fakt, że przy deszczowo/burzowej pogodzie nie wzięliśmy... kurtek przeciwdeszczowych. W efekcie zakończyliśmy naszą przygodę po równo 100 km w Jastarni.
W tym roku podwyższamy poprzeczkę. Biegniemy 140 kilometrów z miejscowości Niebo (nieopodal Wieżycy - najwyższego wzniesienia w Polsce północnej) na sam kraniec półwyspu - Hel.
Mimo, że jestem o rok mądrzejszy, wciąż nie wiem jak się ubrać i stroję się cały wieczór jak baba przed lustrem... krótki rękaw, długi i przeciwdeszczówka starczą? Czy może jeszcze zabrać bluzę? itd... itd...
Startujemy około 8:30 a nasza trasa dokładnie wygląda tak. Chcę to przeżyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz