poniedziałek, 30 marca 2015

Tricity Ultra - relacja z III edycji biegu dookoła Trójmiasta


Kiedy rok temu Michał, Dominik, Jarek i ja biegliśmy w czwórkę pętlę dookoła Trójmiasta mieliśmy w głowach marzenie, że kiedyś biegacze z różnych części Polski przyjadą do nas aby wspólnie przebiec 80 kilometrów. A my pokażemy, że w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym można się naprawdę zmęczyć na podbiegach o ile w ogóle można je podbiec. Pokażemy jak pięknie wygląda zatoka z perspektywy orłowskiego klifu, ile ukojenia daje krótki odpoczynek na molo w Sopocie kiedy w nogach ponad 60 kilometrów. I przede wszystkim jakie to uczucie biec wieczorem przy Motławie, minąć Żurawia, potem skręcić w Zieloną Bramę i ulicę Długą i wyciskać z wycieńczonych nóg kilka ostatnich kroków. Kroków jakże innych, od tych stawianych w tym samym miejscu 12 godzin wcześniej.

piątek, 27 marca 2015

Za kilka godzin ruszamy po raz trzeci: Tricity Ultra - czyli w 80 km dookoła Trójmiasta


Rok temu, wiosną pierwszą edycję przebiegliśmy w czwórkę. W listopadzie było nas już dziesięcioro. Ilu będzie jutro? Zapisało się 30 osób. Ilu się zjawi? Może jeszcze więcej?

26 kwietnia 2014 - edycja I
22 listopada - edycja II

Co nas czeka? Pierwszą część biegu z Gdańska do Gdyni lecimy przez Trójmiejski Park Krajobrazowy. Blisko 50 kilometrów po pagórkach, które nieźle mogą zdziwić tych, którym się wydaje, że nad morzem jest płasko. TPK to fantastyczna namiastka biegania po górach.

środa, 25 marca 2015

Test słuchawek sportowych - JVC HA-EBX86


Przyznam, że biegając w moich starych dobrych nausznych Sennheiserach czuję się trochę oldschoolowo. Ale nie jest to zamierzony oldschool dyktowany modą, (choć noszenie na głowie dużych słuchawek już dawno nie było tak modne jak teraz) ale różnicą zalet i wad różnego rodzaju typów i modeli słuchawek, jakie spotkałem na swej drodze.

Mam w domu jedną szufladę niemal w całości wypełnioną słuchawkami. Moje pierwsze prawdziwe słuchawki kupiłem pod koniec lat 80-tych w Pewexie. Pamiętam je do dziś, bo służyły mi ponad dekadę. Były marki Trialux typ 800. Były ogromne i brzmiały rewelacyjnie dobrze. Później używałem kilku modeli z niższej i średniej półki typu Sony, Pioneer czy Panasonic ale to już nie było to. Ponownie zainteresowałem się tematem słuchawek kiedy 3 lata temu zacząłem biegać. W znakomitej większości biegam z muzyką, dlatego jakość i funkcjonalność słuchawek nie jest mi obojętna.

niedziela, 22 marca 2015

50 km dookoła Parku Narodowego Bory Tucholskie


Z tą trasą chciałem zmierzyć się już ponad miesiąc temu - w swoje urodziny. Wtedy nie miałem za bardzo mocy ani głowy na taki dystans. Dzisiaj na szczęście za długo nie myślałem. Z jednej strony chciałem pobiec coś dłuższego, aby sprawdzić kilka rozwiązań dietetyczno-technicznych przed kilkoma ultra, które czeka mnie w najbliższym czasie. Z drugiej - jak to mawiają gwiazdy F1 - chciałem się dobrze bawić na torze :)

Rozwiązania techniczno-dietetyczne to:
  • chrzciny boostów
  • pierwsza komunia lekkich słuchawek dokanałowych
  • bierzmowanie kanapek z serem zamiast batoników i żelków na trasie
  • małżeństwo z sałatką z surowych warzyw na śniadanie przed biegiem

sobota, 21 marca 2015

Le Sacre du printemps - Parkrun #162

"Pozbawioną jeszcze zieleni Ziemię depczą młode nogi, uderzają w nią w surowym rytmie. Zaklinają ją tańcem, aby położyła kres zimie. Tańczą również dziewczęta, aby uśpić straszne siły przyrody."


To fragment z libretta do Święta Wiosny - baletu Igora Strawinskiego. Jadąc na Parkrun #162 wyobraziłem sobie właśnie nasze cotygodniowe bieganie jako coś z pogranicza starożytnych igrzysk oraz pogańskiej ceremonii opisanej muzyką przez Strawińskiego.

piątek, 20 marca 2015

Goslar - zwiedzanie miasta


Na świecie są dziesiątki tysięcy miejsc wartych odwiedzenia. Czas jednak płynie nieubłaganie i zwyczajnie nie ma szans aby zobaczyć choć jeden procent cudów natury i dziedzictwa historii ludzkości. Można jednak ten czas lekko oszukać. Można zwiedzać przy każdej możliwej okazji, zwiedzać w przyspieszonym tempie... zwiedzać biegając.

wtorek, 17 marca 2015

Dookoła jeziora Granetalsperre czyli biegowa turystyka w górach Harz


W górach Harz byłem jakieś 25 lat temu. Na obozie harcerskim. Ale po stronie NRD. Pamiętam z tamtego czasu, że przywiozłem do polski kółko hula-hop a z samego obozu mity o młodych Niemkach, które podobno dają się całować, basen z 10 metrową skocznią i rzeki pełne pstrągów, które można było łapać rękami. NRD i RFN oddzielone były od siebie żelazną kurtyną. Snajperzy, pole minowe, drut kolczasty.

Pamiętam też, że urządzono wtedy bieg po górach dla harcerzy Polskich i Niemieckich skautów. Myślę, że to było moje pierwsze w życiu bieganie w górach.


Trochę czasu minęło, a ja przy okazji wypadu na targi CeBIT do Hanoweru znalazłem się ponownie w górach Harz. Przypadkowo, szukając noclegu w sensownej odległości od targów, z dobrą komunikacją ale i normalną ceną (w czasie targów ceny noclegów szybują kilkukrotnie w górę) trafiłem na miasteczko Goslar - będące sercem Parku Narodowego Harz. Spędzam tutaj dwa poranki. A dwa poranki to dwie szanse na pobieganie po całkiem innych niż codzienne ścieżki i zwiedzenie miejsc, do których ponownie być może powrócę za kolejne 25 lat...

niedziela, 15 marca 2015

Regularność to podstawa


Ostatni tydzień był pierwszym jak sięgam pamięcią - od październikowych przygotowań do Łemkowyny - który był normalnym regularnym tygodniem biegania. Nie biegałem impulsywnie, nie szarpałem się między siłą i niemocą. Nie robiłem nic niezwyczajnego. 

Poniedziałek - odpoczynek. Wtorek, środa, czwartek i piątek - poranne biegi po 5-8 km. Dookoła moich jeziorek, ze słuchawkami na uszach: Gentle Giant, Alan Parsons Project, Songs: Ohia, Metallica. Sobota - Parkrun. Niedziela - dłuższe wybieganie. 

Kamil zagadał mnie na Parkrunie: "a może byśmy zrobili jakieś 20 km w niedzielę rano?" Kiedy wróciłem do domu na FB przeczytałem wpis Michała "a może byśmy zrobili 20 km w niedzielę rano?". Uruchomiłem procesory w głowie i obmyśliłem następujące rozwiązanie: "a może byśmy pobiegli 20 km w niedzielę rano wspólnie po TPK?

sobota, 14 marca 2015

Zmierzch zegarków biegowych?


Nigdy nie kupiłem sobie zegarka biegowego, choć wielokrotnie się do tego tematu przymierzałem. Nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek to zrobię. Dlaczego więc prorokuję ich koniec?

Patrząc na rynek zegarków biegowych widzę pewną analogię do tego co się wydarzyło w fotografii kilka lat temu. Fotografia cyfrowa stała się łatwa i dostępna. Dookoła zaroiło się od fotografów-amatorów. Sprzęt był coraz tańszy a cyfrowe idiotki robiły coraz lepsze zdjęcia. I wtedy pojawiły się smartfony, które w ciagu bardzo krótkiego czasu zaoferowały dokładnie to samo co aparaty z niskiej i średniej półki. Do tego szeroki kanał mediów społecznościowych pozwalających dzielić się zdjęciami z czasie rzeczywistym. Rynek tanich aparatów przestaje istnieć. Nikt o zdrowych zmysłach nie bedzie nośił w kieszeni aparatu, skoro moze zrobic zdjecie komórką. Biznes się skończył. Oczywiście istnieje drugi biegun - sprzęt fotograficzny dla profesjonalistów. Lustrzanki za > 10k PLN oraz optyka w cenie małego samochodu.

Idąc dalej większość z mas używa telefonu także do słuchania muzyki poza domem. Przenośne odtwarzacze dedykowane do muzyki straciły sens bytu. Telefon jest jak półka z płytami, z telefonu słucham biegając, ten sam telefon podłączam przez bluetooth w samochodzie i słucham dalej. Nie potrzebuję innego sprzętu. Tutaj także jest drugi biegun - profesjonalny sprzęt audiofilski.

Idąc tym tropem zadajmy sobie pytanie - jaka jest przyszłość zegarków biegowych w amatorskim bieganiu? Nie potrafię znaleść funkcjonalności, której nie może dać telefon. Co więcej wydaje mi się, że jestem w stanie odeprzeć kazdy argument klasycznych "zegarkowców".

wtorek, 10 marca 2015

Poranny biegacz


Dyskusje na temat biegania porannego vs biegania wieczornego urosły do rangi akademickich rozpraw o wyższości Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. Nie mogę powiedzieć o sobie, że jestem stworzony do porannego wstawiania, bo częściej biegam wieczorem. Ale zdarzały mi się wcześniej wielokrotnie nawet kilkutygodniowe sety biegania porannego. Wiadomo - wszystko musi być kwestią dopasowania, do planu dnia swojego, do planu dnia dzieci, szkoły, przedszkola, zajęć dodatkowych, planu dnia małżonki etc. Ostatnie pół roku w ogóle nie biegałem rano. Nie chodzi o to, że bałem się ciemności, ale po prostu musiałbym tak planować dzień aby o 6:00 być już po treningu. A to oznaczałoby wstawanie w okolicach 4:30. Nierealne. Sorry. Nie wiem jak to robi Poranny Biegacz, czy kiedyś Biegacz z Północy. Chłopaki - wstawać o 4:30 - nie da się :) Chyba, że chodzicie spać o 19:00.

Na szczęście nie mam już tych dylematów. Od wczoraj muszę po prostu być w domu nie później niż 7:15. To już brzmi realnie :)

niedziela, 8 marca 2015

Zupa cebulowa


Chyba trochę spoźniłem się z tym wpisem, choć jestem na niego przygotowany od miesiąca. Zima się wlasnie nieoficjalnie skończyła. Jest 13 stopni. Na ścieżkach biegowych misz-masz. Mijam zarówno osoby w koszulce i krótkich spodenkach a zaraz potem człowieka w czapce, rękawiczkach i trzech warstwach na górze.

Spoźniłem się dlatego, bo juz nie trzeba się specjalnie rozgrzewać, a taki jest główny cel zupy cebulowej. Jednak klimat mamy taki, że na Wielkanoc czasami można ulepić bałwana, dlatego na wszelki wypadek nie żegnajmy się z zimą i wspomnijmy zupę cebulową.

Cebulą jest moim fanem, a ja jej idolem. Polak - Janusz - Cebulak. Trzy słowa a brzmią jak jedno, lecz nie ma się absulotnie czego wstydzić ani wypierać. Zupa cebulowa ma swoją historię we Francji, zaś na południu Włoch, w Kalabrii cebula jest głównym warzywem i podstawą kuchni. Kilka lat temu miałem nawet przyjemność zjedzenia tamże lodów o smaku cebulowym.

czwartek, 5 marca 2015

Pobiegli beze mnie...


Po ostatnim nocnym maratonie z Gdyni do Gdańska chłopaki postanowili w białych rękawiczkach pozbyć się najwolniejszego wagonika.

"Tomasz, żeby nie było, że nie pytaliśmy:P jutro o godzinie 7:05-7:10 Dominik i Jarosław ruszają do Michał i biegniemy po TPK. Z V wzgórz są to ~44km. Gdybyś miał czas i chęci to dawaj znać"

Żeby nie było, spoko, luz chłopaki - i tak bym nie pobiegł, nawet jakbym się dowiedział wcześniej niż o 13:00 :) Pierwszy większy bieg jaki biegnę to Tricity Ultra 28 marca. Ale aby jakoś uczestniczyć w tej wyprawie poprosiłem ich, aby każdy z nich zrobił coś dla mnie:

wtorek, 3 marca 2015

Kącik biegowego melomana: The Sisterhood - Gift


Są albumy, które po prostu muszę mieć zawsze przy sobie. Co prawda jest kilkadziesiąt takich albumów, o ile nie kilkaset. Jednym z nich jest jedna jedyna płyta formacji The Sisterhood z 1986 roku - Gift. Po angielsku to prezent, po niemiecku trucizna.

niedziela, 1 marca 2015

Bieganie obok kontuzji

Kilka miesięcy temu opisałem początki swojego biegania ze 120 kilogramowym balastem, które trwały krótko i skończyły się jedyną poważniejszą kontuzją, którą miałem, choć tak naprawdę, mimo że ledwo chodziłem przez 4 miesiące - nie wiem co mi wtedy było. Przeszło samo.

Przez kolejne 2,5 roku biegam bez większych problemów i zaczynam zastanawiać się dlaczego tak jest, bo przecież nie należę do wagi lekkiej, ani nawet wagi średniej i śmiem twierdzić, że gdyby wprowadzić przelicznik wagi do osiąganego czasu na zawodach to wiele razy stałbym na pudle :) Czy to jest kwestia operowania w tzw. limicie szczęścia? Czy może kwestia spokojnej, naturalnej techniki i słuchanie organizmu? A może kwestia zwykłego opanowania i nie dążenia do przekraczania granic za wszelką cenę? Jezeli to limit szczęścia, to pewnie się niedługo wyczerpie, czego świadectwo niejednokrotnie można było przeczytać chociażby na trójmiejskich popularnych blogach biegowych...