środa, 7 sierpnia 2019

Zmęczenie, mądre pomysły, głupie pomysły


Jakoś tak od słowa do słowa piszę do Baranowskiego, że strasznie zajechany jestem. A Adam się dziwi.

- O! tego się nie spodziewałem - odpowiada

W sumie patrząc to jak się tutaj od kilku wpisów przedstawiam, to maluje się obraz człowieka z planem, który po prostu go realizuje. Wątpliwości trochę kreowane na siłę i raczej dotyczą ewentualnych zachwiań w przyszłości a tymczasem... po 10 dniach jakiś strasznie zajechany jestem.

Nie wchodzę jeszcze w jakiś ogromny kilometraż. Niewiele ponad 100 km w 8 treningach. 2 dni wolnego. Ale już dwa razy podbiegi, dwa razy interwały, raz drugi zakres, raz niedzielne wybieganie, które mnie trochę poniosło i zrobiłem półmaraton łęgowsko-pruszczańsko-straszyńsko-juszkowski w 1h 37min. Tempo 4:30 min/km wciągałem z taką łatwością jak rok temu chleb prosto z pieca pod piekarnią w Ujsołach.

I przyszły trzy dni, z których każdy kolejny trudniejszy. Ale nie trudniejszy jako trening. Te były na papierze super proste. Ale jako kaskada treningów dzień po dniu już nie za bardzo. Do tego wszystkie robione o jakiejś idiotycznej godzinie (między 14:30 a 15:30), kiedy chodnik nad Iten jest mocno nagrzany a lekkie podmuchy wiatru wzbijają od dołu jakieś wiry gorącego powietrza. 26 stopni w cieniu...

Czy w Grecji było łatwiej? Absolutnie, było jeszcze gorzej, ale jakoś po tym białym marmurze z Thassos biegało się łatwiej.

Plan działa. To jedna z moich hipotez. Jeżeli nic by się nie zmieniło w jakości terningu, oznaczałoby, że nie mam przesłanek aby sądzić, że poprawią się efekty. Jest inaczej. Jestem niespodziewanie zajechany. W normalnym życiu bez planu odpuściłbym sobie jeden dzień, albo poleciał malutkie 5 km i wrócił do domu. A dziś kiedy w domu chciałem być o-d-d-a-w-n-a zakręciłem jeszcze kółeczko dookoła stawu i podjąłem drugą serię podbiegów. Zamykałem oczy aby nie patrzeć. Uchylałem wyłącznie tę wąską szparkę między powiekami i to tylko co jakiś czas - tylko po to aby się nie wyjebać.

Midnight Oil w słuchawkach po prostu brzmiał. Rockowe, rytmiczne dźwięki australijskiej prerii. Susza i piasek. Eukaliptusy i akacje. I gotujące się diesle. How could we dance when our earth is turning? How do we sleep while our beds are burning?


Mądre pomysły

Mądre pomysły wbija mi Antoni. Aż zacytuję.

BNP podziel na części. Połowa dystansu to tempo 4:25-4:20, druga połowa -1km tempo szybsze od maratonskiego (4:15-4:10) ostatni km to luta na której odpowiadasz sobie na pytanie jak bardzo tego chcesz. Wtedy na trzeciej dyszce maratonu zamiast sflaczeć, myślisz tylko: "Been there, done that"

Głupie pomysły

A może by tak pobiec treningowo Maraton Solidarności? Nieeee, nieeee, trenować maratony w ramach treningu do maratonu? Chyba diesel mi się zagotował.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne wpisy