piątek, 16 sierpnia 2019
Trening biegowy wg audiofila
Lubię biegać i lubię słuchać muzyki. To moje hobby. Naprawdę nie potrafię odpowiedzieć co daje mi większą przyjemność, czy wyskoczyć wieczorem na godzinkę spokojnego biegu i wrócić do domu naładowany endorfinami, czy może zasiąść na kanapie, najlepiej w nocy, kiedy nie ma żadnych hałasów za oknem i puścić sobie np. ostatnio odkryty przeze mnie na nowo album Sleep with the Fishies - Pietera Nootena i Michaela Brooka.
Jedno i drugie hobby ma identyczny fundament. Jest egalitarne. Słuchać muzyki może każdy, na jamniku, w radio w samochodzie, z komórki, ale też na audiofilskim sprzęcie za grube dziesiątki tysięcy. To samo dotyczy biegania. Wystarczy mieć jakiekolwiek buty, trochę chęci i kawałek ścieżki pod blokiem. Można robić marszobiegi, spokojne truchty, ale można również wydać kilka tysięcy na zegarek biegowy, kilka stówek na buty i robić całkiem poważny trening po to aby znaleźć się w 1% najszybszych biegaczy na maratonie.
Nadchodzi jednak taki moment, kiedy chciałoby się coś ulepszyć w swoim hobby, wejść level wyżej. I okazuje się, że to dokręcanie śrubki przy całkowicie niemierzalnym słuchaniu muzyki jak i absolutnie mierzalnym pokonywaniu biegiem dystansu ma wciąż mnóstwo wspólnego.
Samą konfigurację sprzętu audio mogę porównać do konfiguracji planu treningowego.
Aby słuchać muzyki potrzebujemy źródła, które wytworzy dźwięk, wzmacniacza i głośnika. Wszystko to połączone kablami, które na pewnym poziomie również robią różnicę (później wchodzimy w tzw. audiovoodoo). Możemy bawić się różnymi konfiguracjami zmieniając pojedyncze elementy toru i oceniając jak wpływają na dźwięk.
W przypadku treningu mamy także podział na kilka jednostek. Można trenować siłę biegową, bieg ciągły, interwały, długie wybiegania w pierwszym zakresie. Jedne treningi nas zmulają ale inne nadają sprężystości (co ciekawie, taka sama terminologia funkcjonuje w dialogach między audiofilami). Tak samo można bawić się konfiguracją. Czy robienie siły biegowej dzień przed biegiem ciągłym w II zakresie da lepsze efekty? A może postawić głównie na interwały?
Biegacz powie: trening jest ułożony pod dystans na jaki trenujesz.
Audiofil zapyta: jakiej muzyki głównie słuchasz? I inaczej ułoży tor pod heavy metal a inaczej pod jazz.
Test sprzętu/zawody.
Przychodzi ten dzień, kiedy jesteś perfekcyjnie wytrenowany i stajesz na linii startu do maratonu, albo właśnie przytachałeś do domu nowy wzmacniacz Creeka, który według literatury ma się rewelacyjnie spasować z kolumnami Audio Physic.
I wtedy okazuje się, że sam trening czy spasowanie klocków to tylko połowa sukcesu. W jednym i drugim przypadku jest cały szereg dodatkowych czynników.
Dla audiofila poza samym sprzętem największe znaczenie ma pomieszczenie. Jego wielkość oraz kształt i wykończenie akustyczne. W specjalnie przygotowanych pokojach odsłuchowych średniej klasy sprzęt gra o niebo lepiej niż 10 razy droższy przywleczony do domu i postawiony w niekształtnym salonie wykończonym kamieniem bez żadnych naturalnych pochłaniaczy dźwięków.
Dla biegacza tym pomieszczeniem gdzie trening ma zagrać jest jego ciało. Nawet najlepszy trening przy złej diecie, alkoholowych libacjach, braku snu nie przyniesie takich efektów jak teoretycznie słabszy trening u kogoś, to się zwyczajnie dobrze prowadzi. Poza tym można się dobrze prowadzić cały okres przygotowawczy a spieprzyć tapering, ostatnie kilka dni.
Podobne pytania.
Biegacz zapyta sam siebie: Po co mi to wszystko? Kiedyś po prostu biegałem po parku, nie startowałem w zawodach, czas mierzyłem tylko dla siebie, z nikim się nie porównywałem, wracałem spocony do domu i było super...
Audiofil spojrzy w lustro i powie: Po co mi to wszystko? Dawno, dawno temu Boys Don't Cry - The Cure na starym Grundigu brzmiało tak, że szyja sama się ruszała w rytm, a The Final Cut - Floydów na Kasprzaku podpiętym do Altusów było mistrzostwem świata w wyciskaniu łez wzruszenia.
Przychodzi jednak ten dzień, gdzie wszystko się zgrywa, gdy poszczególne elementy zaskakują ze sobą, kiedy nie ma żadnych zbędnych odbić, głowa jest spokojna i nawet pogoda sprzyja. Nie możesz się doczekać aż naciśniesz przycisk "Start". Niezależnie czy będzie to Creek czy Garmin.
3...2...1... Lift Off!
This is Major Tom to Ground Control
I'm stepping through the door
And I'm floating in a most peculiar way
And the stars look very different today
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz