czwartek, 2 maja 2019

Minimalistyczne wątpliwości i ekscytacje

Dwa wpisy temu w "filozoficznym przykucu" powstał wpis, który poruszył moje wątpliwości związane z trzema rzeczami: harmonogramem biegania, eksperymentami żywieniowymi oraz techniką biegania (i sprzętem, który tę technikę wspiera).


Żywienie już rozwinąłem w poprzednim wpisie o monodiecie. Teraz chciałbym wyrzucić z siebie wszystkie wątpliwości związane z przypadkowym kupnem Merrelli Vapor Glove 3.

Dlaczego bieganie minimalistyczne mnie kręci?
  • Bo 7 lat temu przeczytałem Urodzonych Biegaczy.
  • Bo tysiące lat temu ganialiśmy za zwierzyną bez boosta, wave'e czy innego foama i tak nas stworzyła natura i te wszystkie systemy po prostu nie mogą być w zgodzie z naturą. Nie znajduję logicznego argumentu, że jest inaczej.
  • Bo patrzę na stopy Mikołaja czy Darka w fivefingersach, którzy po prostu biegają w takich butach i nie robią z tego wielkiej historii i filozofii, nie trapią ich kontuzje i mają uśmiech na twarzy.
  • Bo Dominik biega w sandałach jak jest ciepło i jego jedyny problem to jak nie przywalić palcem w zdradziecki pieniek pod mchem. 



Dlaczego mam wątpliwości przed bieganiem minimalistycznym?
  • Ecco Biom. Takie buty kupiłem sobie 6-7 lat temu. Z małą amortyzacją i niewielkim dropem. Byłem strasznie na nie nakręcony, ale po kilku miesiącach biegania zacząłem się dyskretnie wycofywać. Mój aparat ruchu nie był na nie gotowy i poza niedopasowaną konstrukcją do mojej stopy (otarcia) - przez kilka długich miesięcy miałem dobite i obolałe achillesy
  • Tenisówki. Takie za 20 zł z promocji. W sumie niewiele różnią się od moich nowych Merrelli, ale na te kupione 6 lat temu kompletnie nie byłem na nie gotowy. Nie przebrnąłem przez pieczenie łydy. Na szczęście (?) szybko odpuściłem i skończyło się bez głębszych konsekwencji. 
  • Kalenji Eliorun, bardzo niski drop i niewielka amortyzacja. Biegałem w nich rok, ale to był rok kiedy byłem bardzo gruby (2017) i bieganie zwyczajnie mnie bolało. I fizycznie i psychicznie.

Żadne z tych butów nie stały się moimi idolami, a ja nie byłem ich fanem. Teraz jest trochę inaczej. Jestem mądrzejszy, ale czy wystarczająco? W dalszym ciągu spoglądam na bieganie minimalistyczne w kategorii szans na to by być szybszym i bardziej kompletnym biegaczem.

Szanse:
  • Po dwóch dniach i zrobieniu 4 treningów (3 krótkich i 1 dłuższy) stało się to czego się spodziewałem - obudziłem się z mega-zakwasami w łydkach. To oznacza, że także w moich nogach, w moich mięśniach wciąż jest potencjał to rozwijania. Zwyczajne bieganie w amortyzowanych butach nie pobudza wszystkich mięśni. Mam na to żywy i palący dowód :)
  • Zupełnie podobne wrażenie miałem 3 tygodnie temu, kiedy poszedłem na tartan by zrobić kilkadziesiąt powtórzeń bardzo krótkich sprintów. Przez 4-5 dni po tym "wyczynie" miałem wrażenie, że moje mięśnie dwugłowe uda nie były nigdy wcześniej używane.
  • Dwa powyższe pokazują mi jak bardzo niedorozwinięte są mięśnie nóg przy zwykłym amatorskim truchtaniu po osiedlu z normalnych butach. Każda zmiana daje szansę na ich "podciągnięcie".



Małymi krokami idę w kierunku biegowego mnimalizmu, ale jest to trochę stąpanie po cienkim lodzie. Da się przejść jezioro w poprzek  i zaoszczędzić na dystansie, ale lód może pęknąć, tak samo jak ścięgno achillesa...  Jednak jestem już w miejscu, z którego nie chcę wracać. Zupełnie jak Poranny Biegacz, który również nie chce wrócić do klatki "siłowego biegania". Patrzę na flotę swoich butów do biegania i składają się one dziś z trzech okrętów:
  1. New Balace Cruz - miękkie, elastyczne, bez stabilizacji, z dobrą amortyzacją i dropem 6 mm
  2. Altra Escalante - miękkie, elastyczne, bez stabilizacji, z dobrą amortyzacją i zero dropem
  3. Merrell Vapor Glove 3 - skarpety ze sznurówkami, bez dropa i amortyzacji, chroniące moje stopy przed zranieniem i pozwalające biegać naturalnie



Nie chcę już nigdy na nogę założyć "obudowanego żelazka". Nie chcę wchodzić do tej klatki. Droga rozwoju nie jest na pewno szybka. Wiem, że nie można wskakiwać do butów o znacznie innej charakterystyce z pełnym impetem, tylko trzeba być cierpliwym. Brak oczekiwań na szybkie efekty przynosi długoterminowe zyski. Pół roku temu śliznąłem się po bandzie przy testach Altr Escalante. Tylko moi najbliżsi wiedzą jakie joby rzucałem na te buty, kiedy po kilku kilometrach łapały mnie skurcze w łydkach. Ale wprowadzałem je powoli, niezbyt łapczywie, lecz z konsekwencją. W efekcie po pół roku to moje podstawowe buty. Nie wyobrażam sobie wsunąć nogę w coś sztywniejszego.


Przyszedł w końcu czas na prawdziwe barefooty. Jak to jest biegać naturalnie? Jakie są moje pierwsze wrażenia? Jaka może być ich długoterminowa historia? O tym napiszę w osobnym wpisie.

EDIT: czyli tutaj: Merrell Vapor Glove 3 - pierwsze wrażenia


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne wpisy