Dzisiejsze 16 km z Dominikiem pokazało, że jednak wszystko jest w porządku. Biegliśmy praktycznie KAŻDYM tempem. Od spokojnego 6 min/km poprzez "test tempa biegu 32 godzinnego" czyli 9 min/km aż po końcówkę w 4:50 min/km. Każde tempo było w porządku. Ja właśnie celebruję pokonanie 3000 km w moich Adidasach Response Boostach, a Dominik sprawdza pęcherze na palcach w nowych Nike'ach :D
* * *
Następna stacja: Chudy Wawrzyniec.
Za miesiąc drugi i ostatni bieg w tym roku na jaki się zapisałem. Na Chudego jedziemy całymi rodzinami więc nie wiem czy będę cisnął na całość, czy zrobimy towarzyską 50-tkę. Lipiec nie będzie służył diecie i bieganiu po 70 km tygodniowo, więc raczej będzie to bieg, na który pojedziemy z marszu. Ale co potem? Jesień kompletnie bez planu...
Byłem zapisany na Łemkowynę 150, ale kilka dni temu poszło info, że jest komplet opłaconych, a ja zwlekałem. I nawet cieszę się, że inni podjęli decyzję za mnie. ŁUT 150 to bieg, który mocno rył głowę. Można powiedzieć, że nawet uśmiercał szare komórki. Pomiędzy bieganiem ultra do 100 km a takich 150-tek jest jednak przepaść. 100 km to taki trochę dłuższy maraton, który można zrobić "jednym skokiem", całkowicie ogarnąć go głową i na mecie dokładnie pamiętać chwilę startu. 150 km to zupełnie inna bajka. To jakby bieg etapowy, ale bez przerwy na sen i odpoczynek. Mniej więcej w połowie zapominasz co było na początku, a kiedy przybiegasz na metę masz wrażenie, że byłeś jednocześnie bohaterem Gwiezdnych Wojen a potem Imperium Kontratakuje.
Czy można zrobić Bieg Szlakiem Orlich Gniazd w 28 godzin? Oczywiście, że można, ale czy ja bym dał radę? Rozmawiałem o tym z Dominikiem chyba z godzinę. Kiedy argumentowałem, że damy radę, ten od razu ripostował, że swoim ledwie 70-tym miejscem na Sudeckiej 100-ce w 15 godzin napompowałem balonika. Orle Gniazda mają 162 km i 2780 przewyższenia. Czyli dokładnie tyle co w górę i dół na Sudeckiej 100. Teoretycznie 28 godzin powinno być realne. Ale z drugiej strony taki Iron Erfel w ostatniej edycji zrobił ten bieg w niespełna 25 godzin i ... bił się o podium zajmując ostatecznie 3 miejsce...
Dlaczego zależy mi akurat na takim czasie? Dlatego aby całą wyprawę logistycznie zamknąć w dwóch dobach. Strasznie podobał mi się powrót kuszetką z Boguszowa-Gorc bo zaoszczędził jeden dzień życia. Zamiast spać a potem jechać można było spać i jechać, a rano w Gdańsku być kompletnie gotowym do spędzania rodzinnego dnia. Pociąg z Częstochowy jest 0:28....
* * *
12 marca postanowiłem nie jeść mięsa do 4 lipca.
Czyli do jutra. Udało mi się to można powiedzieć... częściowo. Do czerwca było całkiem nieźle, zrzuciłem -8 kg. Jednak nie tylko odstawienie mięsa dało tutaj efekt, a dokładne raportowanie Dominikowi każdego zjedzonego kęsa. Wszystko zepsuło się przez ME 2016. Skusiłem się kilka razy na kiełbasę/karkówkę z grilla. Na Sudeckiej 100-ce już bez skrępowania wciągałem schabowe z pakietu :) Do tego oczywiście alko w ilościach ponadnormatywnych. Czerwiec na wadze poszedł +2 kg.
Niech te wakacje się już skończą :))
W jakich butach uderzasz po asfalcie?Masz jakiś ulubiony model?
OdpowiedzUsuńPo asfalcie i mniej wymagających ścieżkach biegam od 2,5 roku w Adidasach Response Boost. Leżą jak kapcie od momentu pierwszego założenia. Zrobiłem w nich kilka tysięcy km i wciąż są w jednym kawałku.
UsuńUważaj z tym ciągnięciem, bo u mnie się tak zaczynał ITBS :( W tyłku, gdzie się pasmo zaczyna, takie właśnie ni to ciągnięcie, ni to ból. Szczególnie przy nadpodaży kilometrów.
OdpowiedzUsuńDzięki.Chociaż akurat mnie Adki nie leżą.W końcu ktoś kto zajeżdża buty do końca i nie daje sobie wciskać kitu z wymianą obuwia co 800 km.Pzdr.
OdpowiedzUsuń