niedziela, 29 listopada 2015

Bolesny powrót z roztrenowania

Czy on stracił rozum?
Czy on widzi, czy jest ślepy?
Czy w ogóle może chodzić,
Czy może się przewróci przy pierwszym ruchu?
(Iron Man - Black Sabbath)


Na wszelki wypadek nie zaglądałem na endomondo przez cały miesiąc. Listopad na screenie powyżej wygląda dramatycznie. 37 minut aktywności. Mój GPS ostatni raz logował się dokładnie 5 tygodni temu o 8 nad ranem w Komańczy na mecie ŁUT 150. 
Kiedy zalogowałem się dziś po tej długiej przerwie, okazało się, że dosłownie połowa moich znajomych z endomondo skomentowała swoje dzisiejsze biegi "roztrenowanie czas zakończyć" albo "śmierć po roztrenowaniu jest szczególnie bolesna".  Generalnie można powiedzieć, że listopad był miesiącem roztrenowania. Pierwszym w moim życiu. Pierwszym po 3,5 latach biegania.

sobota, 28 listopada 2015

Każdy ma swoje 5 minut czyli Tricity Ultra w TVP Gdańsk

Jesteśmy jak dzieci we mgle. Cieszą nas takie drobne rzeczy jak 5 minut w porannej Panoramie a z drugiej strony potrafimy pomylić zjazd Słowackiego ze Spacerową. O 7:20 dzisiejszego poranka Dominik zadzwonił do nas mówiąc, że pomylił zjazdy, że są korki, i że nie da rady. Ale mimo to o 7:50 przy Stawie Młyńskim w Oliwie w relacji na żywo spędziliśmy swoje pierwsze 5 minut w TV.

Tricity Ultra - TVP Gdańsk
Pobudka o 5:30, wskakujemy w ciuchy biegowe, Dominik (nasz przewdonik Tarahumara) się trochę zgubił, bo pomylił Spacerową ze Słowackiego, ale ostatecznie szczęśliwie stanęliśmy na starcie... eee ... przed kamerą :D
Posted by TriCity Ultra on 27 listopada 2015


Gdyby podsumować nasze bełkotliwe wypowiedzi i uznać, że najwyższy czas zakończyć to roztrenowanie, bo głowę mam już niemal taką samą jak 300 kilowy knur Michał u Rysia z Wituni to:

środa, 25 listopada 2015

100 Ironmanów w 100 dni


Patrzę sobie na FB a tam Hania wrzuca takie mocno niewyraźne fotki z Polityki. Z Rysiem Kałaczyńskim. I dopisuje jedną informację, która rozgrzewa moją wyobraźnie tak jak dzisiejsza oficjalna zapowiedź czterech koncertów King Crimson w Polsce, albo nowa płyta Davida Bowiego na którą trzeba będzie poczekać do 8 stycznia.

wtorek, 24 listopada 2015

Tricity Ultra edycja IV czyli udany rewanż Pelplińskiego


WSTĘP

W niedzielę rano obudziłem się z wypiekami na twarzy wysmaganej wiatrem i tak samo podekscytowany jak wtedy kiedy budzę się po kolejnym ultra. Ale tym razem było inaczej. Nie miałem zakwasów. Choć na wszelki wypadek poruszałem się powoli jakbym miał rozruszać moje urojone zmęczenie. Naprawdę nic mnie nie bolało bo ja po prostu nie biegłem tego biegu. Byłem na trasie, supportowałem go i choć pokonałem najwięcej bo 140 km to ani jednego na własnych nogach.

sobota, 21 listopada 2015

Tricity Ultra IV


Kiedy wspólnie z Dominikiem, Jarkiem i Michałem wiosną 2014 roku po raz pierwszy biegliśmy 80 kilometrową pętlę leśnymi ścieżkami oraz nadmorskimi chodnikami dookoła Trójmiasta zamarzyliśmy sobie, że kiedyś w dalekiej przyszłości będzie to fajny bieg, w którym będzie towarzyszyć nam grupka kilkunastu, może kilkudziesięciu osób. A może przyjadą do nas osoby spoza Trójmiasta aby pobiegać w grupie po nadmorskich - i wcale nie płaskich - terenach.

Kiedy dziś patrzę na listę ponad 60-ciu zapisanych osób odczuwam niepewność. To nie jest nawet lista startowa, bo to przecież nie zawody, a biegowa wycieczka. Całkowicie darmowa - bo taka jest idea tego biegu. Jak mawiał Caballo Blanco - za bieganie nie powinno się płacić.

Mam nadzieję, że poza unikalną plakietką z 21 listopada 2015 roku pozostanie w Was wiele miłych wspomnień.

Dla przypomnienia, komunikat startowy jest tutaj: http://www.tricityultra.pl/zapisy

Gdyby ktoś obudził się rano, przeczytał ten tekst i zechciał potowarzyszyć nam choćby fragment - serdecznie zapraszamy.

niedziela, 15 listopada 2015

Shane Niemeyer - Sztuka cierpienia


Ta książka utwierdza mnie w przekonaniu, że każdy sportowiec, który doprowadza swoje ciało do granicy możliwości ma lub miał nierówno pod sufitem. Często też niesie na barkach mroczną historię.

Shane Niemeyer nie jest wybitnym sportowcem. Jego największe osiągnięcia to kilkukrotny udział w Ironmanie w Kona. Oczywiście uzyskanie kwalifikacji dla amatora to nie jest bułka z masłem. Tym bardziej jeżeli ten amator rozpoczynał w wieku 30 lat  jako narkoman, alkoholik i skazany przestępca, urwany z więziennego stryczka. Dosłownie urwany.

czwartek, 12 listopada 2015

Roztrenowanie wchodzi w krew

 
Biegam od 3,5 roku i praktycznie poza tygodniami, kiedy byłem chory nie miałem klasycznego okresu roztrenowania. Zdarzały się tygodnie, kiedy odpuszczałem ciału, ale nigdy głowie. Wyznawałem zasadę klasycznego świeżaka, że na roztrenowanie przyjdzie czas na starość. W efekcie mniej więcej raz na pół roku przychodziły takie stany ducha, że bieganie nie sprawiało frajdy a do przodu ciągnęła mnie bardziej muzyka, chłopaki z TCU czy wyrzuty sumienia. Z zazdrością obserwowałem jak rok temu Michał na miesiąc przestał biegać. Potrafił to zrobić i wrócić z taką siłą, że całą wiosnę, lato i pół jesieni dosłownie fruwał. Ja nie potrafiłem...bo na roztrenowanie miał przyjść czas na starość...

poniedziałek, 2 listopada 2015

Test słuchawek do biegania - Sennheiser HD 25-1


Parę tygodni temu wpadły mi w ręce zupełnie przypadkiem bardzo ciekawe, a w niektórych kręgach wręcz kultowe słuchawki Sennheiser HD 25-1. Nieśmiało zapytałem mojego kolegę, który nocami zamienia się w DJ'a czy mogę wpiąć sobie w telefon, tylko na chwilę, jego słuchawki. Skończyło się na tym, że wyszedłem z "wciśniętymi" mi słuchawkami do testowania w domu, pod warunkiem, że oddam do piątku... zeszłego piątku. A dokładnie tego zeszłego dwa tygodnie temu... Jutro na poważnie muszę je oddać.

Ja nie jestem historykiem słuchawkowym, moją wewnętrzną misją jest raczej punktować te słuchawki, które się kompletnie do biegania nie nadają. Dlatego, że po prostu wypadają z uszu, albo dlatego, że brzmienie tak kaleczy muzykę, że lepiej ściągnąć je z głowy i słuchać swojego oddechu. Wielu producentów wychodzi z założenia, że biegacze to "ciemny lud, który wszystko kupi", że jak będzie słychać beat, to biegaczowi nic więcej nie potrzeba. Kończy się tak, że wielu z nas po prostu nie lubi biegać z muzyką dlatego, że nigdy nie dopasowało odpowiednich słuchawek do biegania. Założę się, że gdybyśmy oglądali filmy wyłącznie z podłych trzęsących się screenerów na 14-calowych ekranach z odległości 10 metrów... to wielu z nas twierdziłoby, że po prostu nie lubią kina i filmy ich nudzą.

niedziela, 1 listopada 2015

Kącik biegowego melomana: Dead Can Dance - Within the Realm of a Dying Sun


W królestwie umierającego słońca... To trzecia płyta duetu Dead Can Dance. Na okładce fotografia z fragmentem grobowca z paryskiego Pere Lachaise. Nie ma na niej ani nazwy zespołu, ani tytułu płyty. Brendan Perry i Lisa Gerrard tworząc to arcydzieło byli bezkompromisowi na każdej płaszczyźnie. Dzięki temu powstała muzyka, której nie było ani wcześniej ani później. Dosłownie. Nie ma tutaj nic z rockowych korzeni grupy. Jest mieszanka muzyki klasycznej z muzyką świata. Muzyka monumentalna, poza jakimkolwiek obrysem tego co znamy i co można zawrzeć na 40-minutowym longplayu.

ŁUT 150 - Suma moich doświadczeń


Na kilka tygodni przed biegiem sezonu jakim był dla mnie start w Łemkowyna Ultra Trail na dystansie 150 km popełniłem dwa wpisy na blogu:
Dokładnie tydzień temu byłem gdzieś za Iwoniczem-Zdrój na 110 km trasy i raczej byłem pewny, że tylko jakiś fatalny splot wypadków może uniemożliwić mi dotarcie do mety. Ciało miało czas, a głowa była już mocna. Największe kryzysy miałem do 50 kilometra i były one już dzień za mną.

W ostatnich dniach opisałem zarówno sam bieg jak i jego inżynierię materiałową. Tym razem, myślę, że już po raz ostatni, wracam do tych 32 godzin na trasie z pozycji oceny moich przedbiegowych strachów i nadziei. Czego tak naprawdę warto było się bać? A czego nie doceniłem?