Jeszcze tylko jeden bieg... i się ogolę i pójdę do fryzjera |
Bieg Doliną Raduni ze Straszyna do Juszkowa jak sama nazwa wskazuje jest biegiem, którego trasa wiedzie wzdłuż malowniczych krajobrazów Raduni. Szkoda trochę, że jest to tak krótki bieg (5 km) i tylko 2 początkowe kilometry prowadzą leśną ścieżką przy samej rzece. Potem trzeba przebić się przez Straszyn i już do końca biec po asfalcie/betonie. Fajna jest też końcówka - zbieg schodami do promenady w Juszkowie, kilkaset metrów przy samej rzece, na końcu podbieg i finisz na boisku sportowym.
Biegam bardzo często tymi ścieżkami. Szkoda, że to tylko 5 km, bo zapuszczając się głębiej doliną Raduni można by zrobić ciekawą 10-tkę albo i 15-stkę i to głównie po miękkich leśnych podłożach.
Jeżeli chodzi o marketing to... całkowicie przypadkiem dowiedziałem się o tym biegu wchodząc na stronę internetową Pruszcza Gdańskiego w czwartek wieczorem. Wchodzę na tę stronę nie częściej niż raz na rok! Czy to nie przeznaczenie, że zrobiłem to dokładnie 15 minut przed końcem zapisów? :) Długo się nie wahałem, bo z jednej strony dysponowałem wolnym przedpołudniem, a z drugiej pamiętam wpis, albo komentarz Tomka Bagrowskiego sprzed roku, że zrobił tego samego dnia Parkrun i Bieg Doliną Raduni. Wtedy dowiedziałem się o tym biegu po biegu. Teraz udało mi się fuksem dowiedzieć przed. Postanowiłem pójść tropem Flasha Mlekopija i także rozpocząć dzień od Parkruna. Co prawda nie przemieszczałem się rowerem ale srebrnym koreańczykiem...
Ja w tej ciepłej bluzie z żółtym paskiem. fot. parkrun |
Parkrun #141. Moja 31-sza cegielka do koszulki. Tradycyjnie chciałem po prostu pobiec rozruchowo, spokojnie, ale ostatni kilometr zrobiłem w 4:19 min. Dla mnie to szybko :)
Bieg nr 2.
Bieg nr 3
Powrót do samochodu. Biegnąc na totalnym luzie dopiero udało mi się zauważyć, że trasa była dość pagórkowata. Dobry prognostyk przed Łemkowyną, że pagórki zauważam oczami, a nie czuję nogami :)
Na Łemkowynę czeka cała moja rodzina, znajomi i współpracownicy, bo .. obiecałem, że po Łemkowynie sie ogolę... Ma nadzieję, że za tydzień o tej porze będę pił piwko w górach z Jarkiem, Michałem i Dominikiem mając w nogach pełne 70 km w limicie! Nie ma innej opcji!
obiecuję, że ja mecie będę. nie wiem tylko czy w jednym kawałku xD
OdpowiedzUsuńchyba NA mecie :P
Usuń