Po tym długim wstępem chcę poświęcić kilka zdań na temat przygody człowieka, którego blog obserwuję z wypiekami na twarzy. Podobno żaden wiatr nie jest pomyślny dla okrętu, który nie wie do jakiego portu płynie. Antoni chyba doskonale wie, do jakiego portu płynie a pomyślne wiatry pełną siłą prują w jego żagle.
Ten skurczybyk wrócił właśnie z obozu treningowego w Iten! Tak, w TYM Iten. Nie podpoznańskim, ani nie tym na zbiornikach retencyjnych na południu Gdańska.
Nie jestem w stanie napisać nic więcej sensownego, bo kipi we mnie pozytywna zazdrość. Oddaję więc głos Porannemu Biegaczowi. Jego kenijskie przygody to lektura obowiązkowa. Z największą przyjemnością linkuję każdy wpis jaki pojawił się na blogu Antoniego.
- O tym jak wierszem oznajmił małżonce, że jedzie do Kenii.
- O tym jak zobaczył żyrafę
- Wielki Rów Afrykański robi wielkie wrażenie nawet na fotkach
- Tajemnice Iten
- Praca nad szybkością i zdjęcia jedzenia, których nie wolno oglądać na głodniaka
- Magiczny Las
- Dużo zdjęć wywołujących jeszcze więcej zazdrości
- Antoni zrobił pranie i poszedł pobiegać sam po Iten
- Jeszcze więcej zdjęć wywołujących zazdrość
- Łazungu, Łazungu
- O tym jak Antoni jechał motocyklem na stopa, aby pobiegać.
- Pożegnanie z Afryką
I podobno to nie wszystko, podobno jest jeszcze kilka nienapisanych opowieści. Czekam na nie niecierpliwie.
Hej! Oddałeś mi głos, a mnie z zaskoczenia aż odebrało mowę:) Powrót do rzeczywistości po 2 tygodniaw Kenii jest totalnym szokiem - dobrze, że podczas lotów zdążyłem zrobić robocze notatki, bo wszystko bym zapomniał:)
OdpowiedzUsuńZacznę się zgłaszać po tytuły wpisów - są rewelacyjne:)
Nie śpiesz się :) Teraz przez kilka dni skup się na mówieniu wierszem, a potem zrobisz podsumowanie na blogu.
Usuń