W końcu się doczekałem i w odpowiedzi na wczorajszy apel aby pomóc przy biegu mogłem legalnie wcielić się w rolę wolontariusza. Kreska wróciła z kolonii i po dwóch tygodniach przerwy także przyszła ze mną. Początkowo to ona założyła kamizelkę wolontariusza ale... kiedy zobaczyła że Karol z Kamilem szykują się do biegu...
- Tato, a co robi tutaj Karol? Nie powinien być na wakacjach??
- No nie, wczoraj wrócił.
- To ja chcę pobiec!!
Tym sposobem zostałem sam z aparatem. Zrobiłem kilka zdjęć na starcie. Poza cotygodniowymi bywalcami pętelek wokół stawów byli reprezentanci: Pruszkowa, Łodzi i Augustowa/Londynu.
Pogoda była zdradliwa, bo słońca nie było, wysokiej temperatury też nie, ale było dość parno, a pod sam koniec zaczął padać deszcz. Tradycyjnie polskie lato :)
Kiedy ustawiłem się obok Tobiasza, który trzymał dwa stopery w ręku i miałem porobić kilka fotek z mety - okazało się, że właśnie padła mi bateria w aparacie. Tak więc mój dzisiejszy wolontariat poza tymi kilkoma fotkami ze startu objął pogaduszki z Tobiaszem, kibicowanie i zwinięcie jednej flagi :)
Ale i tak nie wyobrażam sobie, że mogłoby mnie to nie być :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz