poniedziałek, 12 czerwca 2017

Parkrun Gdańsk-Południe #45

Jeszcze 5 minut przed startem zanosiło się, że będzie to najmniej liczny parkrun w historii tej lokalizacji. O północy ruszył Bieg Świętojański w Gdyni i większość naszych cotygodniowych uczestników postanowiło odespać trudy tego biegu. Pozostali powoli zbierali się nad zbiornikiem Świętokrzyska II...



* * *
Mój ostatni tydzień był zupełnie inny od poprzedzających. Wkręciłem sobie potrzebę zdrowej diety i na racjonalnych posiłkach wegańskich rozpocząłem proces chociaż lekkiego ulepszenia swojego organizmu. Dietę oparłem na: kaszach, strączkach, warzywach, owocach i orzechach. Pięć posiłków dziennie, bez piwka wieczorem, bez słodyczy. Do tego dwa razy dziennie rower (do pracy i z pracy), raz basen i raz bieganie. Schudłem ~3kg, samopoczucie super. To sobie myślę, że może pobiegłbym tak w okolicach 25-26 minut. Dawno już tak nie biegłem.

Po 300 metrach odwróciłem się zobaczyć gdzie jest Kreska z Karolem, bo bałem się, że zaraz mnie prześcigną. Nogi miałem na z ołowiu. Autentycznie nie byłem w stanie zrobić sensownego kroku do przodu. Bieg w tempie 6 min/km zmuszał moją głowę do mocnej pracy :) Niesamowite :)

Ostatecznie nie dałem się dogonić i rzutem na taśmę złamałem 30 minut! :)

A kto został bohaterem dnia? Ten, który pierwszy wypadł na łącznik z małego na duże jeziorko. Ten, który wygrał tutaj po raz pierwszy! Ten, którego przyłapałem w tygodniu na trenował z Adamem Baranowskim i wypytywał go co trzeba zrobić aby wygrać parkruna. Bohaterem dnia został Robert Stencel!


2 komentarze:

  1. Robert, 9 lat temu, emocje których nigdy nie zapomnę. i ten news, że znowu jest gotowy...niedościgniony wzór.

    OdpowiedzUsuń

Podobne wpisy