środa, 14 września 2016

Thule Sapling Elite - najlepsze nosidełko turystyczne?

Od 1,5 tygodnia noszę się z opisaniem mojej przygody z tytułowym nosidełkiem dla dzieci. Tytuł tego wpisu jest dość symboliczny, bo jest parafrazą wczorajszego postu Olgi Łyjak dotyczącego kijów do biegania. Po wpisie Olgi przez forum ultrarunning przetoczyła się burza, w efekcie której Olga napisała jeszcze jeden wpis mniej więcej o tym co może reklamować blogger i czy może być nierzetelny. Wtedy wirówka zakręciła się jeszcze bardziej :)


Jestem w bardzo podobnej sytuacji jak Olga:
  • nie jestem dyplomowanym testerem nosidełek dla dzieci, co więcej jest to moje drugie nosidełko w życiu, z czego pierwsze stricte turystyczne.
  • nosidełko dostałem od zaprzyjaźnionej firmy Thule do testów na około miesiąc.
  • dostałem je w idealnym momencie, bo dosłownie w przededniu mojego wyjazdu na Chudego Wawrzyńca gdzie miałem przy okazji spędzić tydzień w górach z rodziną. 
  • uważam, że to nosidełko rewelacyjne - sprawdziło się na 100% i zastanawiam się czy może być coś jeszcze do wymyślenia w temacie nosidełek
Mój poniższy opis nie będzie nudnym testem opisującym krok po kroku jego funkcjonalności. Z nimi można się zapoznać w 3 minuty oglądając filmik od producenta. Jako komentarz do filmu dodam jedno - tak, to wszystko co na filmie to prawda, i to działa.




Mój miesiąc użytkowania tego nosidełka wiąże się z emocjami. I one są dla mnie o wiele ważniejsze niż techniczna strona sprzętu. Ta po prostu zadziałała tak jak miała zadziałać i pozwoliła na przeżycie kilku fajnych chwil:
  • Naprawdę nie wiem jak wyobrażałem sobie spędzenie 4 godzin w górach z trójką dzieci, z czego jedno nie potrafiło jeszcze chodzić. Wchodzenie z wózkiem spacerowym na Rysiankę? :D To chyba byłby bardzo bardzo głupi pomysł. Bez nosidełka po prostu musiałbym się zawrócić w ćwierć drogi, pojechać do Wisły i oglądać skocznię Adama Małysza. A tak zaliczyłem pierwszą w życiu wędrówkę po górach całą rodziną. Wygodnie zasnąć w trakcie marszu w tym plecaczku także można :)

  • Wracając z Beskidu Żywieckiego zrobiliśmy trochę przypadkową przerwę na wysokości Częstochowy. Całkowity traf zaprowadził nas na inscenizację bitwy na polach pod zamkiem w Olsztynie - jednym z Orlich Gniazd. Ruiny zwiedzałem jak prawdziwy gość - co prawda na nogach klapki (po Chudym ciężko było ubrać co innego), ale na plecach lans pełną gębą.  


Chodziliśmy też kilka razy po prostu po bułki do sklepu :)

* * *

Podsumowując - to nosidełko ma wszystko. Czułem jakby projektował je MacGyver. Potrzebujesz składanych nóżek aby bezpiecznie postawić nosidełko na ziemi? Proszę bardzo! Świeci słońce? Wyciągasz baldachim! Nie jesteś pewny czy Twój pasażer zasnął czy po prostu kontempluje widoki? Wystarczy wyjąć z kieszonki firmowe lusterko i spojrzeć co się dzieje za Tobą. Kupiłeś po drodze 2 litry mleka od rolnika? Masz kilka kieszeni do wyboru gdzie je schować. No i nie musisz brać absolutnie innego plecaka/torebki ze sobą. Na wszystko jest miejsce. A kiedy chcesz zostawić nosidełko w bagażniku? Po prostu odpinasz sam plecak i w nim nosisz potrzebne rzeczy. 

Nie wyobrażam sobie wycieczki, nie tylko w góry, z dzieckiem, które jeszcze nie chodzi, albo do chodzenia nie jest skore. Szkoda tylko, że moja fabryka raczej jest już zamknięta, bo gdybym mógł cofnąć się w czasie i nabyć takie cudo - wiele naszych rodzinnych wycieczek mogłoby wyglądać trochę inaczej. 

Wszystkie detale techniczne, których nie podałem znajdziecie tutaj.

2008 rok i nieudana próba jeżdżenia spacerówką po kamieniach :)

1 komentarz:

  1. W przeciwieństwie do Olgi Twoje testy, opinie wnoszą dużo więcej poza tym, że coś jest zajebiste, bo jest zajebiste...

    OdpowiedzUsuń

Podobne wpisy