czwartek, 8 stycznia 2015
#145 Maraton Witunia
Czy bieganie jest ucieczką czy pościgiem? To zdanie napisałem dwa dni temu po ostatnim biegu w Wituni jako początek tego wpisu. Przez kolejne dwa dni nie napisałem nic. Bo to jest zbyt mocne, zbyt ciężkie zdanie aby wyłgać się zwyczajnym opisem dnia, że wstałem o 8:00, że razem z chłopakami z Tricity Ultra pojechaliśmy do Wituni aby przebiec #145 maraton z Ryszardem Kałaczyńskim, że droga była śliska ale pogoda świetna. To nie jest ten rodzaj biegu aby zrozumieć go poprzez nawet nie wiem jak dokładny, ale dziennikarski opis.
Maraton w Wituni to biegowe katharsis dla tych, którzy chcą skorzystać z tej szansy i spojrzeć w głąb siebie. Biegłem tutaj trzeci raz. Drugi raz pełny maraton, ale właśnie pełny dystans oddaje wszystkie kolory tego miejsca. Co więcej, wydaje mi się, że tylko maraton, który zaczyna się za dnia, a kończy nocą jest kompletny. Starujemy o 13:00 a kończymy po 4-5 godzinach. Biegniemy w środku dnia, biegniemy o zmierzchu, biegniemy nocą. Sześć okrążeń, ale każde z nich inne. Ryszard biegnie każdego dnia, w śniegu, w błocie, w deszczu i wichurze, biegnie po lodzie i po piasku, w jesiennych liściach i dusznym sierpniowym skwarze. Żaden lekarz nie powie, że to jest zdrowe. Ale czy to fizyczne zdrowie jest ważne, kiedy bieg jest ucieczką?
Bieganie bywa pościgiem. Można ścigać się z sąsiadem o lepszą życiówkę na 10 km, albo można ścigać się w rywalizacjach na endomondo. Można ścigać się też na lajki na facebooku pod zdjęciem z szafą pełną medali. Można ścigać się na większą liczbę butów biegowych na półce, albo lans przed współpracownikami w robocie. Ale jest granica. Czterdziesty drugi kilometr. Tam ludzie, którzy coś ścigają okazują się ludźmi, którzy uciekają.
Bieganie bywa ucieczką. Półtora roku temu, jeden jedyny raz, biegłem 7-8 kilometrów z Piotrem, ze spotkania Blog Forum Gdańsk do domu. Piotr zadał mi jedno podstawowe pytanie: "Dlaczego biegasz?". Pytanie tak oczywiste, że każdy zastanawia się nad nim tylko powierzchownie. Staram się odpowiedzieć na to pytanie do tej pory. Do odpowiedzi na nie zbliżają mnie takie biegi jak ten w Wituni. Ryszard długo walczył z alkoholem. Jego Ojciec zapił się na śmierć. Sam skończył na odwyku kilka ładnych lat temu. Bieganie było dla niego jednocześnie ucieczką. Ale ucieczka w tym kontekście oznacza zwycięstwo. I to o wiele większe zwycięstwo, niż to odniesione w pościgu. W Wituni nie spotyka się zwyczajnych biegaczy. Chciałbym zadać każdemu z Was, którzy tam biegacie to samo pytanie, który sam usłyszałem od Piotra: "Dlaczego biegacie?". Myślę, że z Waszych odpowiedzi można by napisać książkę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Muszę szczerze przyznać, że to głęboki wpis... Marato z Rysiem jest niesamowity - to prawda... Dlaczego biegam? Po dłuższej chwili zastanowienia, stwierdzam, że nie jest to prosta odpowiedź, a na pewno nie jest to odpowiedź na tyle krótka, aby umieścić ją w komentarzu.
OdpowiedzUsuńNie ma ograniczenia w ilości znaków w komentarzu.
UsuńMyślę, że kiedyś moje przemyślenia doczekają się posta u mnie na blogu :)
Usuń