Poszukiwania tytułowych świecących oczu lisa były celem naszej dzisiejszej biegowej wyprawy. A zaczęło się wczoraj, kiedy podczas zabijania czasu w Decathlonie nomen omen oświeciło mnie "a może by tak sobie kupić tę czołówkę?". Rozmawialiśmy o tym z Michałem już kilka tygodni temu i to on wcześniej mnie namawiał.
Pochwaliłem się zakupem praktycznie natychmiast, po czym nastąpiła krótka wymiana zdań na czacie.
Ja: Bylem dzisiaj w Deca. Kupilem to co na zdjęciu. Wiesz co mam na mysli. Podaj dzien.
Michał: O nie!:) ale wchodze w temat... wariactwo:)
Michał: To co? Las jakos wieczorem?:)
Ja: Podaj dzień i nie każ długo czekać!
Michał: Wtorek?
Ja: ... wtorek to pesymistycznie
Michał: Hehehe
I tym sposobem w poniedziałek o 19:00 spotkaliśmy się przy starym poligonie i ruszyliśmy w las, szukać oczów lisa.
Pierwsze kroki w ciemności były trochę niepewne. I ze względu na technikę i ze względu na głowę. Nogi trochę błądziły po podłożu, skracając krok, bardziej delikatnie i z wyczuciem stąpając po nierównościach. Osobiście bardzo mi się to podobało. Było to jak trening dla połączeń nerwowych głowa-stopa. Biegło się w pełnej koncentracji i mimo, że tempo było znacznie niższe niż zazwyczaj (oscylowało między 5:30 a 6:00 min/km) wcale nie był to spacerek. Jeżeli zaś chodzi o głowę... to wyobraźcie sobie, co myśli głowa kiedy odwracając się w bok oczy widzą to:
a pod nogami to:
A teraz wyobraźcie sobie, że wysoko w koronie drzew do lotu zrywa się jakaś sowa. Z tyłu w krzakach trzeszczy jakaś gałąź. A znad stawu dochodzi pisk ptactwa. Jedyne czego brakuje, to założyć słuchawki i włączyć Thriller - Michaela Jacksona.
Zresztą zobaczywszy swojego biegowego kolegę można się już poczuć jak w teledysku Jacksona.
W drodze powrotnej, kiedy pokonaliśmy już 8 z zaplanowanych 10 km i wydawało nam się, że nic ciekawego nas już nie spotka... wytropiliśmy lisa! Nie udało się zrobić zdjęcia, bo lis trochę uciekał i co chwila z różnych miejsc przyglądał się nam, ale jego oczy... JEGO OCZY w tej ciemnicy w świetle czołówki to było widok, który każdy zapamiętałby na całe życie.
Też wybrałem się na nocny trening, i od razu spotkałem lisa! Miałeś rację, że jest to widok, który każdy zapamiętałby na całe życie:)
OdpowiedzUsuńhttp://dawnrunnin.blogspot.com/2014/11/swiecace-oczy-lisa.html